Po dwóch meczach w Zielonej Górze i remisie 1:1 w rywalizacji ćwierćfinałowej Energa Basket Ligi, to Stelmet Enea BC był w niekomfortowej sytuacji. Jechał na trudny teren, aby w Hali MOSiR-u w Radomiu rozegrać z miejscową Rosą dwa kolejne spotkania. Po wtorkowym pojedynku, wygranym 71:60, odwrócił jednak role i teraz to podopieczni Wojciecha Kamińskiego mają nóż na gardle. Jeśli zamierzają wrócić do Winnego Grodu na decydujące starcie, muszą w czwartek zwyciężyć.
- W kluczowych momentach zadecydowały doświadczenie i umiejętności graczy Stelmetu. To był mecz walki, trochę na skraju "brudnej", defensywnej koszykówki. Zadecydował błysk talentu przy kluczowych rzutach Geceviciusa, Dragicevicia czy Koszarka. U nas tego zabrakło - powiedział na konferencji prasowej trener gospodarzy.
- Jest 1:2, przed nami przynajmniej jeden mecz i zrobimy wszystko, żeby doprowadzić do piątego starcia i pojechać do Zielonej Góry - zapewnił Kamiński. - Dotychczasowe trzy pojedynki pokazały, że zespoły prezentują zbliżony poziom i o końcowych wynikach decydują niuanse. Wierzymy mocno, że czwartkowy mecz nie będzie oznaczał dla nas zakończenia sezonu - dodał szkoleniowiec.
Swoim zwyczajem z ostatnich spotkań, we wtorek Andrej Urlep nie wykorzystał wszystkich zawodników. W rotacji zabrakło miejsca dla Edo Muricia. - To była moja decyzja - odpowiedział krótko trener mistrzów Polski, zapytany o przyczynę absencji tego koszykarza. Z powodu urazu, odniesionego jeszcze podczas pojedynku w Winnym Grodzie, nie wystąpił natomiast James Florence. Nie wiadomo, czy zagra w czwartej konfrontacji.
Początkowo czwartkowe spotkanie miało rozpocząć się o godz. 20. Jednak ze względu na zakończenie rywalizacji Anwilu Włocławek z PGE Turowem Zgorzelec, pojedynek został przesunięty na godz. 17:45. - Przeprowadzimy bezpośrednią transmisję z meczu w Radomiu, a czas antenowy mamy zarezerwowany od godz. 17:30 - wyjaśnia Adam Romański, komentator Polsatu Sport.
Rosa Radom - Stelmet Enea BC Zielona Góra / czwartek, 3.05.2018 / godz. 17:45
Stan rywalizacji: 2-1 dla Stelmetu
ZOBACZ WIDEO Miroslav Radović: Czas na drugi krok