Maros Kovacik: Polska liga zalicza się do czterech najlepszych w Europie

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Maros Kovacik
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Maros Kovacik

Zakończona niedawno faza play off Energa Basket Ligi Kobiet okazała się wyśmienita dla CCC Polkowice. Ekipa prowadzona przez słowackiego trenera przebrnęła wszystkie etapy bez porażki, zgarniając mistrzowski tytuł w imponującym stylu.

Te wydarzenia zapisały się złotymi zgłoskami w klubowych annałach. Prawdą jest jednak, że jeszcze w połowie sezonu regularnego sprawy nie wyglądały zbyt wesoło. W Eurolidze oraz krajowych rozgrywkach zespół notował więcej porażek niż przypuszczano, co stawiało walkę o najwyższe cele pod znakiem zapytania.

To wymusiło pewne zmiany. Uznanego w koszykarskim świecie szkoleniowca, George'a Dikeoulakosa zastąpił właśnie Maros Kovacik, który już wcześniej miał okazję pracować z Pomarańczowymi. Ta decyzja przyniosła fantastyczne efekty. Drużyna rozpoczęła marsz w górę, osiągając godny podziwu sportowy poziom w decydującym momencie. - Oczywiście, że samo moje przyjście nie sprawiło, iż teraz cieszymy się ze złotego medalu. To zasługa pracy całego pionu organizacyjnego, prowadzonego przez Generalnego Menedżera, Waleriję Musinę i rzecz jasna zawodniczek. Kiedy byłem młodszy nie do końca patrzyłem w ten sposób, lecz teraz wiem, że jeśli chcesz odnosić sukcesy, musisz mieć świetnych graczy. Prawie wszystko zależy od nich. I my takich mieliśmy. Chcieliśmy tylko pokazać im drogę jaką mogą pójść, żeby zrealizować cele. Dziewczyny nam zaufały. Właściwie nie zmienialiśmy składu. Jedynie powiedzieliśmy w jaki sposób trzeba myśleć o koszykówce, by zwyciężać - opowiada Słowak.

W podobnych przypadkach następuje tzw. moment przełomowy. W Polkowicach dość szybko doszli do wniosku, że wkrótce sytuacja będzie znacznie lepsza. - Po dwóch tygodniach wspólnej pracy powiedziałem do mojego sztabu, że zaczynam widzieć odwagę. Prawdziwy charakter teamu. Istotne znaczenie przypisuję porażce z Energą Toruń. Po tym meczu koszykarki zgodnie przyznały, że w ten sposób nie da się wygrywać. Zrozumiały, iż oczekujemy czegoś innego - wspomina.

Kwintesencję udanej współpracy stanowią wydarzenia po zakończeniu sezonu regularnego. Najpierw w starciach z polkowiczankami poległa Pszczółka AZS UMCS Lublin. Następnie ich wyższość musiała uznać Wisła Can Pack Kraków, a w samym finale gorsze okazało się ambitne Artego Bydgoszcz. Żaden z wymienionych rywali nie zdołał wywalczyć choćby jednego triumfu. - Rzeczywiście bilans 9-0 mówi sam za siebie, chociaż w półfinale i finale panowała zacięta rywalizacja. Część spotkań rozstrzygnęliśmy w samej końcówce. Może nie jest najwłaściwsze zaczynać od sztabu, ale jestem przekonany, że jeśli chce się mieć dobrą atmosferę w zespole, przede wszystkim musi ona być w sztabie. My mieliśmy znakomite relacje.

Ważną informacją dla wszystkich sympatyków CCC Polkowice jest fakt, że Maros Kovacik w następnej edycji rozgrywek również poprowadzi dolnośląski kolektyw, co tworzy szansę osiągnięcia nowych, zadowalających rezultatów. - Mam nadzieję, że to był zaledwie początek pięknej przyszłości dla klubu. Posiadam ważny kontrakt na nadchodzący sezon i już patrzę w kierunku czekających wyzwań - dodaje.

Trzeba przyznać, że minione miesiące przyniosły swego rodzaju ożywienie w kobieciej koszykówce. Wiele drużyn zdecydowało się wziąć udział w europejskich pucharach, efektem czego wzrosły wymagania sportowe. W ten sposób Energa Basket Liga Kobiet nabrała kolorytu, w wielu przypadkach mecze przyjmowały zacięty charakter, a runda zasadnicza przyniosła pasjonującą walkę o lokaty w czołowej czwórce. Pod względem widowiskowości, zanotowano spory postęp. - Rozmawialiśmy o tym z trenerami. Tutaj widać naprawdę wysoką jakość. Można spotkać zawodniczki europejskiego i światowego formatu, znanych coach’ów. Nie boję się powiedzieć na bazie mojego doświadczenia, że polska liga zalicza się do czterech najlepszych w Europie - mówi, zaraz potem uzupełniając: - Cieszę się również, że jednostki samorządu terytorialnego czy samo państwo wspierają sport. Możecie, jako Polacy być dumni, bo w moim kraju wygląda to tragicznie. Z tych sektorów nie płynie żadna pomoc. W Polsce w większości rolę sponsorów pełnią prywatne przedsiębiorstwa, tylko, że bez udziału państwa, silnej federacji danej dyscypliny trudno robić postępy. A podejmowanie wyzwań, cotygodniowe starcia z innymi ekipami Starego Kontynentu niosą ogromne znaczenie dla rozwoju. Sportowego, organizacyjnego. Każdego.

ZOBACZ WIDEO Maciej Rybus. Mistrz z Moskwy

Komentarze (0)