Doskonały start Anwilu Włocławek, lider zbił mistrza na otwarcie półfinałów

WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Quinton Hosley
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Quinton Hosley

Niesamowicie głodni zwycięstw i medalu są koszykarze Anwilu Włocławek. W pierwszym półfinałowym meczu Energa Basket Ligi ze Stelmetem Enea BC Zielona Góra wprost zdemolowali rywala, czyli wciąć aktualnego mistrza Polski, wygrywając 98:84.

To była dominacja absolutna, a wynik końcowy nie oddaje tego, co działo się przez całe spotkanie w wypełnionej po brzegi Hali Mistrzów. Anwil zagrał doskonale, prowadził od początku i zrobił pierwszy krok w kierunku finałów EBL.

Do formy wrócił Ivan Almeida (22 punkty i 8 zbiórek), nie do zatrzymania był też Josip Sobin, ale to tylko dwie jednostki dobrze "działającego" organizmu. Rottweilery zdominowały strefę podkoszową, wygrywając zbiórkę aż 39:22.

Gospodarze od pierwszych minut rzucili się na rywali przejmując szybko kontrolę. Co prawda w pierwszej kwarcie mieli problemy z zatrzymaniem Borisa Savovicia, ale on sam nie był w stanie dotrzymać kroku doskonale zbilansowanej ekipie Anwilu.

Podopieczni Igora Milicicia do maksimum wykorzystywali przewagę "centymetrów", a gdy pod koszem nie było opcji na punkty, "szukali się" piłką na dystansie i trafiali zza łuku. Problemem nie były nawet szybko złapane faule Kamila Łączyńskiego, bowiem dobre zmiany dawał Mario Ihring.

W drugiej kwarcie Rottweilery prowadziły już różnicą nawet 20 punktów. Rekordowo było 91:65 na 8 minut przed końcem spotkania. Potem włocławianie ewidentnie spuścili z tonu, co rywale wykorzystali zmniejszając znacznie straty. Na finiszu jednak dwie akcje Łączyńskiego z Sobinem zamknęły sprawę.

Anwil pokazał, że jest zespołem. Każdy kto pojawił się na parkiecie dawał dużo energii i robił mnóstwo "małych, wielkich" rzeczy. Jarosław Zyskowski pojawił się na parkiecie jako jedenasty w rotacji, a zdobył 11 punktów będąc trzecim strzelcem zespołu.

Andrej Urlep ma problem. Późno bo późno, ale w końcu zaskoczył Martynas Gecevicius, swoje minuty wykorzystał też Filip Matczak. Doskonale w pojedynek wszedł Savović, który potem jednak zgasł (wszystkie swoje punkty zdobył w pierwszej kwarcie). Wspólnie z Vladimirem Dragiceviciem po zmianie stron nie zdobyli chociażby punktu.

Drugie spotkanie tej serii, którego gospodarzem ponownie będzie Anwil Włocławek, odbędzie się w niedzielę (14 maja). Początek o godzinie 12:40. Rywalizacja toczy się do trzech zwycięstw.

Anwil Włocławek - Stelmet Enea BC Zielona Góra 98:84 (23:13, 30:24, 30:26, 15:21)

Anwil: Ivan Almeida 22, Josip Sobin 17, Jarosław Zyskowski 11, Kamil Łączyński 8, Jaylin Airington 8, Paweł Leończyk 8, Mario Ihring 7, Michał Nowakowski 6, Jakub Wojciechowski 6, Quinton Hosley 5, Ante Delas 0.

Stelmet Enea BC: Martynas Gecevicius 16, Filip Matczak 14, James Florence 13, Boris Savović 11, Adam Hrycaniuk 10, Vladimir Dragicević 8, Edo Murić 6, Alex Hernandez 3, Łukasz Koszarek 3, Przemysław Zamojski 0.

Stan rywalizacji: 1:0 dla Anwilu Włocławek.

ZOBACZ WIDEO Derby Madrytu dla "Królewskich"

Źródło artykułu: