Popiołek: Mamy awans i w tej chwili nie ma co już gdybać...

Stołeczna ekipa w minionym sezonie była postrachem wszystkich drużyn z grupy A. Marek Popiołek w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl przyznał, że spora przewaga nad rywalami, zwłaszcza w finałowej batalii, w pewnym momencie nieco zdekoncentrowała zespół. Nie przeszkodziło im to jednak w wykonaniu celu.

Ekipa z Warszawy nie miała problemów z uzyskaniem awansu na zaplecze ekstraklasy. Już po pierwszym meczu finałowym z Rosasportem Radom wypracowała sobie niezwykle ważną przewagę psychiczną. Po pierwszej połowie drugiego pojedynku prowadziła 30 punktami. Wydaje się więc, że szybko przesądziła losy promocji. - W żadnym wypadku nie można tak powiedzieć. To był bardzo trudny finał, w którym jednak udało się nam potwierdzić naszą dominację w lidze - przekonuje Marek Popiołek.

Zawodnicy z Warszawy podkreślali, że to właśnie mecze z Rosą były dla nich najtrudniejsze. Skąd jednak wzięła się powyższa teza, skoro w sumie wygrali z nimi aż cztery mecze? - Bo Rosasport, to niezwykle ułożony zespół. To właśnie z podopiecznymi Piotra Ignatowicza było nam najtrudniej wywalczyć zwycięstwa - tłumaczy Popiołek.

Dodaje jednak, że nie bez znaczenia w uzyskaniu wygranych była atmosfera, jaka wytworzyła się w drużynie Tempcoldu. Młodzi zawodnicy wspierani przez doświadczonych graczy Polonii 2011 z meczu na mecz nabierali doświadczenia. Popiołek: - Teraz są więc gotowi na grę w wyższej lidze. I nie mają sensu rozważania, co by było, gdyby nam nie pomogli zawodnicy z Polonii. Mamy awans i teraz będziemy się z niego długo cieszyć.

Co ciekawe, szczęście większości stołecznych zawodników dzielili z nimi członkowie ich rodzin. - Bo bardzo miło jest po takim zwycięstwie przybić piątkę z rodzicami i wspólnie fetować sukces naszego klubu - zakończył Popiołek.

Komentarze (0)