Kamil Łączyński: Jestem niedocenianą osobą (wywiad)

- Chcę więcej zarabiać, bo wiem, że na to zasłużyłem. Jak ktoś chce mieć jakość, to musi za nią zapłacić. Trzeba wykorzystać swoje "pięć minut". Anwil? Nie mówię "nie" - mówi Kamil Łączyński, MVP ostatnich finałów w Energa Basket Lidze.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
Kamil Łączyński Newspix / Tomasz Browarczyk / Na zdjęciu: Kamil Łączyński
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Czy emocje po zdobyciu mistrzostwa Polski już opadły? Kamil Łączyński, reprezentant Polski w koszykówkę: Trochę już opadły, choć cały czas ktoś mi przypomina o tym, że osiągnęliśmy wielki sukces. Było sporo eventów po zdobyciu "majstra", odwiedziliśmy sponsorów, była gala podsumowująca ten wspaniały sezon.

Niby emocje opadły, ale gdzieś to nadal leży w środku. Zrobiliśmy coś wielkiego dla klubu, miasta i tych wspaniałych kibiców. Ale także dla wspomnianych wcześniej sponsorów, którzy w końcu uwierzyli, że dają pieniądze na klub, który może zdobyć mistrzostwo.

Dwanaście ostatnich miesięcy to prawdziwy rollercoaster dla Anwilu Włocławek. Najpierw spektakularna wpadka w ćwierćfinale PLK, a w kolejnym sezonie detronizacja Stelmetu i zdobycie mistrzostwa Polski.

Nawet nie chcę mi się już wracać do tego, co było w zeszłym sezonie. W dziesięć dni zaprzepaściliśmy wszystko to, co osiągnęliśmy przez osiem miesięcy. Byliśmy liderem PLK, pokonywaliśmy wszystkich w lidze, nie tylko u siebie. W tym roku scenariusz był podobny, ale zakończony happy-endem. To były zwariowane 12 miesięcy. Różne emocjami nami targały - od rozczarowania po wielką radość.

Z panem było podobnie. Doskonale pamiętam sytuację sprzed roku. W okresie letnim spotkaliśmy się kilka razy na siłowni, nie wiedział pan wtedy, co będzie dalej robił. Nie miał wielu ofert, rozmawiał z Treflem, w końcu podpisał kontrakt w Anwilu Włocławek, który poprowadził pan do mistrzostwa. Niezła historia: od zera do bohatera?

Może ktoś jakiś film z tego nakręci? (śmiech) Sporo przeżyłem przez te dwanaście miesięcy. Nie było nudy. Dobrze wiesz, że rok temu ofert praktycznie nie było. Czułem się niechciany. Uprzedzając kolejne pytanie: teraz sytuacja nie za wiele się zmieniła, mimo że sezon zasadniczy miałem lepszy, a w play-off wskoczyłem na wyższym poziom.

To były himalaje umiejętności Kamila Łączyńskiego czy stać pana na coś więcej?

Stać mnie na więcej. Uważam, że było sporo momentów, w których byłem nieobecny. Było to spowodowane wieloma aspektami, ale nie ma co się nad tym rozwodzić. Wiem, co mam zrobić, żeby być jeszcze lepszym. Podoba mi się fakt, że z sezonu na sezon gram coraz lepiej, to widać chociażby po statystach, mimo że moje minuty aż tak bardzo nie rosną.

Jestem wdzięczny trenerowi Miliciciowi za to, że mi zaufał i dał mi szansę gry jako pierwszy rozgrywający Anwilu. Uważam, że dobrymi występami spłaciłem ten kredyt zaufania.

Igor Milicić mówi, że Kamil Łączyński to najlepszy polski rozgrywający w tym momencie.

Co znaczy najlepszy? Bo definicja tego słowa jest dość obszerna. To ten, który zdobywa najwięcej punktów, czy ten który ma najwięcej asyst?

Ten, który najlepiej dowodzi drużyną. Pan poprowadził Anwil do mistrzostwa Polski.

Na pewno nie bryluję w indywidualnych statystykach, ale uważam, że dowodzenie musi być połączone z wygrywaniem. Powiem tak: w zespole, który zdobył mistrzostwo Polski, rozgrywającym był Kamil Łączyński. Więc można użyć takiego sformułowania, jakiego użył trener Milicić.

Minęły trzy tygodnie od zakończenia sezonu. Ile ofert otrzymał Kamil Łączyński, MVP serii finałowej?

Nie mam żadnej oferty i wiem, że nie będę zasypywany propozycjami. Wydaje mi się, że jestem osobą niedocenianą. Na to już nic nie poradzę, ja mogę jedynie odpowiedzieć na boisku.

Zobacz także: Michał Nowakowski odchodzi z Anwilu jako wygrany

Z czego to wynika?

Sam do końca nie wiem. Wydaje mi się, że jest kilka rzeczy w mojej grze, które mogą trenerom i prezesom nie przypadać do gustu. Może ty mi powiesz?

Niektórzy w środowisku mówią: "Łączyński denerwuje swoim zachowaniem na boisku, wymachiwanie rąk, nadmierne dyskusje z sędziami."

Myślę, że przy składaniu ofert nikt mnie przez ten pryzmat nie ocenia. I tak wszystkie kary za faule techniczne i niesportowe ja opłacam. Uważam, że to szukanie dziur w całym. Wiem, że trenerzy niejednokrotnie dobrze się o mnie wypowiadają, ale jak przychodzi co do czego, to nie chcą mnie w drużynie. Nie mam pojęcia z czego to wynika, to trzeba byłoby ich zapytać. W play-off pokazałem, że umiem grać, brać na siebie odpowiedzialność w trudnych momentach.

ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Polska - Kolumbia: rozżalenie wśród kibiców. "Czują się oszukani"

Nie ma co ukrywać, że w tym sezonie nie grał pan za wielkie pieniądze. Może prezesi nie składają ofert, bo wiedzą, że nie zdołają sprostać pana oczekiwaniom? Podobno chce pan dużo więcej zarabiać...

Oczywiście, że chcę więcej zarabiać, bo wiem, że na to zasłużyłem. Jak ktoś chce mieć jakość, to musi za nią zapłacić. To był dobry sezon w moim wykonaniu, wiec rzeczą naturalną jest podwyżka. Myślę, że byłem najtańszym graczem, który kiedykolwiek zdobył nagrodę MVP finałów. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość.

Wyjazd zagraniczny?

Fajnie byłoby spróbować swoich sił za granicą. Lata lecą, więc jak nie teraz, to kiedy? Trzeba wykorzystać swoje "pięć minut". Miałem dobrą fazę zasadniczą i świetne play-off. Jak będzie ciekawa propozycja, to na pewno ją rozważę.

Rok temu był telefon z Półwyspu Apenińskiego.

Na pewno bym taki telefon odebrał. To byłby bardzo interesujący kierunek.

To prawda, że agencja AltiSport, którą dowodzi Obrad Fimić, szuka panu pracy za granicą?

Tak, od niedawna jestem związany z tą agencją.

Mimo wszystko nie wyobrażam sobie Anwilu Włocławek grającego w koszykarskiej Lidze Mistrzów bez Kamila Łączyńskiego.

Jestem typem człowieka, koszykarza, który w życiu zawsze robi coś na 100 procent. Nie zależy mi tylko na punktach i asystach. Jak piłka jest na parkiecie, to będę pierwszy, który się po nią rzuci. Myślę, że przez to zyskałem szacunek u włocławskich kibiców. Anwil? Ja nie mówię "nie".

Czeka pan na tę ofertę?

To nie jest tak, że nie śpię po nocach, bo Anwil nie przedstawił mi oferty. Na pewno klub z Włocławka będzie miał pierwszeństwo, w porównaniu do innych zespołów. Kontynuowanie kariery w Anwilu byłoby mile widziane, ale kilka rzeczy będzie musiało się zgadzać.


Zobacz inne teksty autora

Czy Kamil Łączyński zagra w Anwilu Włocławek w kolejnym sezonie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×