James Ennis ostatecznie zdecydował się podpisać dwuletni kontrakt z Houston Rockets, z czego władze klubu z Teksasu mogą być w pełni zadowolone. To bowiem właśnie w 27-letnim niskim skrzydłowym od samego początku upatrywali zastępstwa dla Trevora Arizy, który zdecydował się na wartą 15 milionów dolarów, roczną umowę od Phoenix Suns. Rakiety takich pieniędzy zaoferować nie mogły, więc nie pozostało im nic innego, jak puścić wolno swojego doświadczonego zawodnika.
Informację o zatrudnieniu Ennisa przez klub z Houston, jako pierwszy przekazał Shams Charania z Yahoo Sports. Dodał on także, że drugi rok trwania kontaktu będzie zawierał opcję gracza. W dotychczasowej karierze w NBA, nowy nabytek Rockets dał się poznać jako dość solidny skrzydłowy, jednak nigdzie nie potrafił zagrzać miejsca na dłużej. W trakcie 4 lat gry w lidze, zwiedził już Miami, Memphis, Nowy Orlean oraz Detroit.
Poprzednie rozgrywki, które rozpoczął jako koszykarz Grizzlies, a zakończył w barwach Pistons, były dla niego najlepszym statystycznie sezonem w karierze. Ennis przeciętnie zdobywał po 7,1 punktu (33 proc. w rzutach za trzy), 3,1 zbiórki oraz 1 asystę w 22 minuty gry. Są to oczywiście zdobycze słabsze od tych, które w Houston notował Ariza, jednak spędzał on zdecydowanie więcej czasu na parkiecie (34 min.) od swojego następcy. W uśrednieniu statystyk obu zawodników na taki sam okres gry, ich osiągnięcia różniłyby się nieznacznie.
Rockets poszukiwali zawodnika, który wzmocni ich skład jako solidny obrońca oraz strzelec dystansowy, wypełniając lukę po ubytkach na pozycji nr 3 w postaci wspomnianego już kilkakrotnie Arizy oraz Luca Mbah a Moute. W dalszym ciągu oczekuje się także, że klub z Teksasu będzie jednym z najpoważniejszych kandydatów do włączenia się do walki o Carmelo Anthony'ego, kiedy ten opuści Oklahomę City Thunder.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: takiej akcji nie widzieliście. Zupełny "odlot"