To naprawdę spore zaskoczenie, bowiem wydawało się, że obaj będą grali zupełnie gdzie indziej. Tym bardziej, że byli już "po słowie" z innymi klubami. Nemanja Bjelica zgodził się wcześniej na kontakt, który zaproponowali mu w Filadelfii. Nie była to niemniej intratna oferta, jak na obecnie panujące standardy - za podpis pod roczną umową, zgarnąłby 4,4 miliona dolarów.
I choć 30-latek pierwotnie przystał na warunki 76ers, później poinformował ich, że mimo to zamierza wrócić do Europy. Do pozostania w USA namówił go jednak Vlade Divac i to solidnymi argumentami - rzecz jasna finansowymi. Za trzy lata gry w Sacramento, Bjelica zarobi 20,5 mln dolarów, choć ostatni rok trwania kontraktu z Kings nie będzie gwarantowany. Widać więc, że nowy "Król" wybrał po prostu lepsze zarobki, bo to w Sixers miałby szansę na większy rozwój i grę o zdecydowanie wyższe cele.
Podobnie, choć nie stricte identycznie, postąpił były już zawodnik Dallas Mavericks, Yogi Ferrell. Rozgrywający, po tym jak klub z Teksasu wycofał jego ofertę kwalifikacyjną, stał się niezastrzeżonym wolnym agentem, ale zdążył już uzgodnić nowe warunki (5,3 mln za dwa lata) i miał pozostać w klubie. Niemal w ostatniej chwili, wraz ze swoim agentem, zdecydował zupełnie inaczej.
Rozgrywający lub też rzucający postanowił niejako wystawić Mavs i zrezygnować z wcześniejszych ustaleń, aby ponownie stać się w pełni wolnym zawodnikiem. Tę sytuację wykorzystali Kings i jeszcze przed namówieniem do gry w Kalifornii Bjelicy, pozyskali 25-latka. Swojej nowej jedynce zaproponowali 6,2 miliona za kolejne dwa lata, czyli o prawie "bańkę" więcej od Mavericks. W Sacramento zdołali więc pozyskać dwóch wartościowych koszykarzy, ale raczej jednak zmienników.
Ferrell swoją przygodę z NBA zaczynał na Brooklynie, ale to po przeprowadzce do Dallas zaczęło być o nim głośniej. W minionym sezonie notował po 10,2 punktu, 3 zbiórki oraz 2,5 asysty w blisko 28 minut gry. To także dobry strzelec dystansowy - w całej karierze w tym względzie osiąga solidne, 38 procent. Bjelica zresztą podobnie (37 proc.), a jego statystyki z dotychczasowych trzech lat spędzonych w NBA to 6,1 pkt. i 3,8 zb.
ZOBACZA WIDEO Jerzy Brzęczek wyjaśnił kontrowersyjną nominację. "Andrzej popełnił błąd"