Akademicy ze Szczecina mają powody do zadowolenia

Dla szczecińskiego klubu rozpoczął się okres podsumowań. Rachunek zysków i strat pod względem finansowym oraz sportowym prezentuje się na korzyść basketu w Szczecinie. Budowany od wielu sezonów team prezentuje bowiem solidny poziom, którego ani szefowie klubu, ani kibice nie powinni się wstydzić.

W tym artykule dowiesz się o:

Wydawałoby się, że przegrany bój o pierwszą ligę ze Spójnią mógłby wprawiać w niezbyt optymistyczne nastroje fanów szczecińskiego teamu. Nic jednak z tych rzeczy. - Jestem bardzo zadowolony z minionego sezonu oraz z rozgrywek play off. Chociaż nie wywalczyliśmy awansu, zespół pokazał się z jak najlepszej strony i zabrakło do niego niewiele. Derbowe boje ze Spójnią w finale natomiast były bardzo emocjonujące i stały na wysokim, wręcz pierwszoligowym poziomie - podkreśla menedżer zespołu Bartłomiej Stępień.

Po wspomnianych finałach, w kuluarach pojawiły się nawet plotki, że z racji na bardzo dobrą grę, szczeciński klub nie zrezygnuje z miejsca w pierwszej lidze i będzie się o nie starał, dzięki możliwości wykupienia dzikiej karty. - Jest zdecydowanie za wcześnie na to stwierdzenie - ucina Stępień. Menedżer akademickiego teamu podkreśla, że w tej chwili nie jest znany jeden z najważniejszych aspektów - ile będzie wolnych miejsc w pierwszej lidze. - Wszystko to idzie lawinowo z góry, czyli zaczyna się już w ekstraklasie. A jak na razie, to wszystkie drużyny z pierwszej ligi są gotowe grać i nikt się nie wyłamał - dodaje.

Ewentualnych roszad w pierwszej lidze można się spodziewać w czerwcu. Do końca tego miesiąca kluby mają bowiem czas, żeby wpłacać kaucje. Wtedy też będzie określona konkretna liczba drużyn we wszystkich ligach oraz liczba wolnych miejsc, które trzeba będzie wypełnić. - Zakładam jednak naszą grę w drugiej lidze. Zespół nie wywalczył awansu na boisku, a na dzisiaj nie ma opcji dzikiej karty. Jeżeli pojawiłaby się taka szansa, być może ją rozważymy. Ale nie będzie to miało miejsca wcześniej, niż na początku lipca - zaznacza Stępień.

Jeszcze raz wróćmy do meczów ze Spójnią. Szczecińscy akademicy walczyli w nich jak równy z równym. Według fanów basketu, jest to prognostykiem, że za rok to oni mogą dzielić i rządzić w grupie B. Sęk w tym, że akademickie kluby charakteryzuje spora rotacja. Nie jest to jednak problem AZS-u Radex. - Zespół jest budowany bowiem już od kilku lat. Stale go wzmacniamy na poszczególnych pozycjach. Liczymy się z tym, że na koniec sezonu trzeba usiąść z zawodnikami i przeprowadzić rozmowę. Taka jest naturalna kolej rzeczy. Najważniejsza dla mnie jest deklaracja chęci gry w zespole przez zawodników. Kwestie finansowe zawsze uda się dograć - zapewnia menedżer szczecińskich akademików.

Komentarze (0)