Z punktu widzenia Houston Rockets można by powiedzieć - w końcu. Zespół z Teksasu wytransferował bowiem Ryana Andersona do Phoenix Suns. W transakcję został także włączony debiutant De'Anthony Melton, którego Rakiety wybrały w tegorocznym drafcie z 46. numerem. W odwrotnym kierunku powędrują z kolei Brandon Knight i Marquese Chriss. Wydaje się, ze zdecydowanie więcej na tej wymianie zyskają w Houston.
Anderson, który w 2016 roku podpisał kontrakt na 80 milionów dolarów, przestał ostatnio pasować do koncepcji Mike'a D'Antoniego, a jego wysoka umowa dodatkowo komplikowała sprawę. Miniony sezon 30-letni skrzydłowy zakończył ze statystykami rzędu 9,3 punktu i 5 zbiórek. W fazie play-off był już jednak niemal kompletnie nieprzydatny.
W zamian za niego Rockets zyskują Chrissa, który uzupełni ich podkoszową rotację, ale także 30-milionowy kontrakt Knighta, będącego sporą niewiadomą. Z powodu kontuzji kolana, uniwersalny obrońca pauzował przez cały poprzedni sezon, a wcześniejsze rozgrywki miał najsłabsze w karierze, będąc zaledwie rezerwowym w barwach "Słońc".
Jeśli jednak wróci on do swojej optymalnej dyspozycji, może stać się niezwykle ważnym punktem w składzie. Jako zawodnik mogący występować na pozycjach 1-2, Knight będzie stanowił - obok Erica Gordona i Michaela Cartera-Williamsa - rezerwową opcję dla liderów zespołu, Chrisa Paula i Jamesa Hardena.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: partnerka Ronaldo zachwyciła na festiwalu w Wenecji