[b]
Miał być ktoś inny[/b]
- Żałuję, że nie będę występował w Asseco. Wiele dobrego słyszałem na temat klubu, życzę im wszystkiego najlepszego - mówi nam Benjamin Emelogu, który w Gdyni miał zastąpić Przemysława Żołnierewicza (odszedł do BM Slam Stali).
Dla absolwenta uczelni SMU Mustangs byłby to debiut na europejskich parkietach. W Gdyni liczyli na atletyzm i dynamikę 24-letniego Amerykanina. Ciekawostką jest fakt, że po zakontraktowaniu Emelogu, nawet trenerzy innych zespołów w Energa Basket Lidze z uznaniem wypowiadali się na temat fizycznych jego możliwości i umiejętności.
Amerykanin nie mógł jednak stawić się w wyznaczonym terminie w Polsce, dlatego zarząd klubu podjął decyzję o rozwiązaniu z nim umowy. - Nie mogliśmy sobie pozwolić na to, żeby jakiś zawodnik dochodził do zdrowia podczas obozu przygotowawczego - tłumaczy trener Przemysław Frasunkiewicz.
Anwil się nim interesował
Brak Emelogu otworzył drogę do... pozyskania Deividasa Dulkysa, litewskiego strzelca, który kilka lat temu ze znakomitej strony pokazał się w Anwilu Włocławek. Koszykarz wystąpił w 19 meczach, w których zdobywał średnio: 16,4 punktu, 3,3 zbiórki i 2,8 asysty. Teraz władze klubu z Kujaw także interesowały się Dulkysem, ale na przeszkodzie do transferu... stanęły zapisy w kontrakcie.
ZOBACZ WIDEO Serie A: Inter zabójczy w końcówce! Ofiarą drużyna Polaków [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 1]
Koszykarzowi, podobnie jak Ivanowi Almeidzie, zależało na wpisaniu w umowę klauzuli wykupu. Anwil nie chciał jednak przystać na warunki Dulkysa. Wpływ na to miała sytuacja sprzed kilku lat, gdy turecki Tofas Bursa wykupił jego kontrakt, co zostało źle odebrane przez miejscową społeczność.
Zobacz także: Igor Milicić: Polaków nie przybywa, kręcimy się wokół tych samych nazwisk
- Klub, sprzedając Dulkysa do Turcji, w trudnym momencie zarobił sporo pieniędzy i spłacił długi, ale społeczeństwo we Włocławku bardzo źle przyjęło tę informację, dlatego teraz Anwil nie chce doprowadzić do podobnej sytuacji - podkreśla Igor Milicić, trener mistrza Polski, który w jego miejsce pozyskał Michała Michalaka.
W Asseco Arce przystali na warunki Dulkysa. Litwin, który do Polski wrócił za relatywnie nieduże pieniądze, ma wpisaną klauzulę wykupu, ale to wcale nie oznacza, że w trakcie rozgrywek opuści Gdynię. 30-letniemu koszykarzowi zależało na tym, by trafić do zespołu, w którym będzie odgrywał ważną rolę i będzie mógł pokazać się na europejskiej arenie. Tak ma być właśnie w Gdyni. - Deividas chce się odbudować, pokazać się w Europie, że jest już zdrowy i gotowy na wielkie wyzwania - przyznaje Frasunkiewicz.
Po kontuzji nie ma śladu
Po transferze Dulkysa padały takie stwierdzenia, że Litwin jest już tylko cieniem zawodnika sprzed lat. Krytyczne głosy wynikały z faktu, że koszykarz był trapiony urazami, a w ostatnim sezonie wystąpił tylko w czterech spotkaniach. Na początku rozgrywek nabawił się poważnej kontuzji kolana i musiał poddać się operacji. Później przeszedł kilkumiesięczną rehabilitację w Stanach Zjednoczonych.
Jednak ostatnie tygodnie pokazują, że po kontuzji nie ma już śladu. Do Gdyni Dulkys przyjechał w świetnej formie fizycznej. Nie narzekał na ciężki obóz w Cząstkowie, sumiennie wykonywał ćwiczenia, by być w jak najlepszej dyspozycji na początek sezonu. - Jego etyka praca robi wrażenie - chwalą go ludzie z klubu.
Litwin w sparingach zbiera pochlebne recenzje. Imponuje dynamiką, szybkością i boiskowym sprytem. W ostatnim spotkaniu z MHP Riesen Ludwigsburg zdobył 20 punktów i był drugim najlepszym strzelcem w ekipie Frasunkiewicza.
W Gdyni wiążą z jego transferem duże nadzieje. Ma być mocnym punktem w EuroCupie, a także służyć doświadczeniem dla młodszych kolegów, dla których będzie to debiut w tak renomowanych rozgrywkach.
Autor na Twitterze:
1. Dulkys się średnio sprawdzi w lidze, dogra sezon do końca ale nie da tyle zespołowi co się od niego oczekuje.
2. Zagra super mecze w pucharach, ale kt Czytaj całość