Weronika Gajda: Hasło drużyny takie samo, jak naszego sponsora. Idziemy po więcej!

WP SportoweFakty / Jakub Barański / Na zdjęciu: Weronika Gajda
WP SportoweFakty / Jakub Barański / Na zdjęciu: Weronika Gajda

Poprzedni sezon to dla Weroniki Gajdy mistrzostwo Polski oraz nagroda Najbardziej Energetycznej Koszykarki EBLK. Teraz, razem z CCC Polkowice, chce iść po jeszcze więcej - szczególnie w Eurolidze. - Liczę, że wynik będzie zdecydowanie lepszy - mówi.

Krzysztof Kaczmarczyk, WP SportoweFakty.pl: Okres przygotowawczy dobiega końca - jest pani zadowolona z tego, jak go przepracowała oraz z formy, jaką udało się zbudować i zaprezentować w meczach kontrolnych?

Weronika Gajda, zawodniczka CCC Polkowice: Tak, turniejem we Wrocławiu praktycznie kończymy okres przygotowawczy. Dla mnie był on nieco inny niż wcześniejsze, bowiem w końcówce poprzedniego sezonu doznałam kontuzji trzeszczki w stopie. W decydujących meczach zmagałam się z bólem, a finalnie wyeliminowało mnie to ze zgrupowania reprezentacji. Musiałam doprowadzić stopę do porządku, a niestety jedyną możliwością w tym przypadku jest po prostu absolutna przerwa na 6-8 tygodni.

Początek przygotowań do nowych rozgrywek zatem dla pani nieco się opóźnił?

Dokładnie. Nie mogłam zacząć treningów tak wcześnie, jak zwykle. Dodatkowo był to dla mnie pierwszy okres przygotowań do sezonu pod okiem trenera Marosa Kovacika, który słynie z tego, że w tym czasie treningi są naprawdę ciężkie. I dokładnie tak też było. Osobiście jestem jednak zadowolona z tego okresu i swojej formy fizycznej. Czuję się w pełni gotowa do gry.

Ciężkie treningi to jedno, ale i sparingi również były trudne, bo grałyście w mocno okrojonym składzie. Jak dużym problemem jest fakt, że te kreowane na liderki zawodniczki wejdą do gry niemal z marszu?

Rzeczywiście we wszystkich grach kontrolnych wystąpiłyśmy w składzie mocno okrojonym. Bez wątpienia każdy taki dwudniowy turniej mocno odczułyśmy fizycznie. Praca naszego fizjoterapeuty i masażysty była w tym czasie nieoceniona. Większym jednak problemem w takiej sytuacji jest codzienność i treningi w 7-8 zawodniczek. Nie zawsze wtedy jest możliwość przepracowania wszystkiego zgodnie z założeniami trenerów. W nadchodzącym tygodniu dołączy reszta zawodniczek. Dziewczyny właściwie dopiero co zakończyły sezon w WNBA, a Styliani Kaltsidou wraca niemalże prosto z mistrzostw świata. Są zatem w tzw. "gazie" i mam nadzieję, że do startu sezonu będziemy w pełni gotowe. Liderki zaś to już boisko wykreuje.

Przeprowadzone transfery i wzmocnienia - przede wszystkim Thomas i Hayes - stawiają CCC w gronie głównego faworyta do mistrzostwa. Odczuwacie jakąś presję związaną z faktem, że ten tytuł łatwiej się zdobywa, a trudniej broni? Czy totalnie nie ma to znaczenia: znacie swoją wartość i idziecie po swoje?

Stwierdzenie, że tytuł łatwiej zdobyć niż obronić nie wzięło się znikąd. W historii wiele razy ten slogan znalazł potwierdzenie. Każdy zespół stający naprzeciwko nas będzie nastawiony na zasadzie "bij mistrza". Dodatkowo uważam, że nadchodzący sezon będzie bardziej wyrównany. Pozostałe drużyny również zbudowały ciekawe zespoły. Nasz zarząd postarał się zaś o to, że mamy solidny zespół, zbilansowany na wszystkich pozycjach. Mimo że nie pozostała z nami MVP poprzedniego sezonu Alysha Clark, która ze swoim zespołem zdobyła mistrzostwo WNBA, to pojawiły się zawodniczki równie doświadczone.

Ważna będzie też rola trenera. Maros Kovacik raczej nie pozwoli wam na luźne podejście do jakiegokolwiek spotkania.

Okres przygotowawczy przepracowałyśmy bardzo solidnie, a trener Kovacik z asystentami równie solidnie przygotowują nas do gry. Jest bardzo skrupulatnym i wymagającym taktykiem, co zresztą zdążył już udowodnić. Muszę przyznać, że wierzę w to, że obronimy tytuł. Bardziej natomiast zależy mi na lepszym niż w minionych rozgrywkach wyniku w Eurolidze. Odpowiadając zatem bezpośrednio na pytanie czy idziemy po swoje, nawiążę do naszego zespołowego okrzyku, jak i hasła reklamowego sponsora... idziemy po więcej!

Thomas i Hayes mają za sobą znakomite rozgrywki w WNBA. Obie grają na obwodzie, gdzie w ostatnich dniach doszła jeszcze Dominika Owczarzak. To wszystko sprawia, że konkurencja będzie mocna - patrzy pani na to jakoś szczególnie czy spokojnie podchodzi do tematu i robi swoje?

Zgadza się, obie ze swoimi zespołami zaszły daleko w rozgrywkach WNBA i obie odgrywają znaczące role w tych zespołach. Dominika natomiast wraca po przerwie i wszystkim nam będzie zależało, aby jak najszybciej powróciła do swojej znakomitej dyspozycji sprzed kontuzji. W takim zespole jak CCC Polkowice, który ma jasno określone cele, konkurencja zawsze jest mocna. Zespół jest natomiast dobrze zbilansowany, każda z nas zna swoją rolę i ma konkretne zadania postawione przez sztab. Głównym założeniem jest stworzenie przez nas dobrej atmosfery wewnątrz zespołu tzw. team spirit. Zaś zdrowa konkurencja na treningach może jedynie pomóc każdej z nas. Osobiście do każdego treningu podchodzę maksymalnie skoncentrowana i walczę o każde minuty, które spędzam później na parkiecie.

Skład CCC Polkowice przeszedł dużą metamorfozę. Będzie pani szczególnie brakowało którejś z zawodniczek? Z którą na parkiecie rozumiała się pani najlepiej?

Zespół z poprzednich rozgrywek był naprawdę fantastyczny. Myślę, że początkowe problemy scementowały nas i w końcówce sezonu byłyśmy niemalże jak siostry. Spędzałyśmy dużo czasu razem, była prawdziwa "chemia". Każda z dziewczyn przyłożyła się do końcowego sukcesu. Były liderki na parkiecie, ale były też zawodniczki dbające o tzw. życie i atmosferę szatni.

Wyjątkowo dobrze grało mi się z "Mili" Bojović, od której mogłam się dużo nauczyć. Pierwotnie miała zostać w zespole na nadchodzący sezon, ale spodziewa się dziecka i życzę jej przy okazji wszystkiego najlepszego. Na pewno też zapamiętam grę u boku prawdziwej liderki, bardzo doświadczonej i walecznej Clark. Natomiast brakuje mi każdej z nich, bo tak, jak powiedziałam wcześniej: byłyśmy jak rodzina. Życie sportowca w dzisiejszych czasach wiąże się jednak z tym, że dzisiaj jest się tutaj a jutro gdzie indziej. Cieszę się bardzo, że cały czas utrzymujemy kontakt z dziewczynami z poprzedniego sezonu.

ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Polacy długo świętowali po zdobyciu złota. "Trener dał nam zielone światło"

Najbardziej energetyczna koszykarka Energa Basket Ligi Kobiet - taką statuetkę otrzymała pani na gali kończącej sezon 2017/2018. Na nowe rozgrywki - indywidualnie - cele zostały postawione?

Było to dla mnie duże wyróżnienie, za które dziękuję. Codzienna rywalizacja na treningach z bardzo doświadczonymi zawodniczkami, minuty spędzone na parkiecie, gra w decydujących meczach sezonu a także w rozgrywkach Euroligi, praca z trenerami Kovacikiem, Vozniukiem i Kowalewskim zupełnie odmieniły mnie jako gracza. Przede wszystkim bardzo się cieszę, że dalej mam przyjemność być częścią CCC Polkowice, a tym samym mam możliwość dalszego rozwoju. Na pewno chcę z zespołem obronić mistrzostwo Polski, ale w nadchodzącym sezonie chciałabym zajść zdecydowanie dalej w rozgrywkach Euroligi.

Na inaugurację ligi zagracie we własnej hali z łódzkim Widzewem. Można zatem powiedzieć, że wejście w sezon macie "spokojne".

Nigdy nie lekceważę żadnego przeciwnika. Dodatkowo historia pokazuje, że w tych inauguracjach bywa różnie. Zespół z Łodzi również zmienił oblicze i na pewno nie przyjadą się tu położyć. Gwarantem tego jest choćby osoba Elmedina Omanicia, z którym miałam przyjemność pracować. To on sprowadzał mnie do Torunia i między innymi nauczył walki do końca, nawet w momentach, gdzie z góry byłyśmy na teoretycznie straconej pozycji. Potrafi wycisnąć z zespołu maksa i zapewne w tym przypadku też tak będzie, a mecze przeciwko wyżej notowanym zespołom dodatkowo go mobilizują.

Kogo natomiast - na chwilę obecną - Weronika Gajda stawia w pierwszym rzędzie drużyn, które będą bić się z "Pomarańczowymi" o mistrzostwo Polski?

Turniej we Wrocławiu pokazał, że pierwsza czwórka z poprzedniego sezonu będzie ponownie bardzo silna. Młody, dynamiczny i waleczny zespół powstał w Krakowie. Ciekawy, grający szybki basket pod okiem wymagającego trenera Arkadiusza Rusina, zbudowano we Wrocławiu. Swoje na pewno ugra Artego Bydgoszcz prowadzone przez doświadczone i doskonale zgrane Julie McBride, Elę Międzik i Agnieszkę Szott-Hejmej. Na pewno apatyty na medale są w Toruniu, gdzie osoba trenera Stefana Svitka oraz szeroki, doświadczony skład - który praktycznie od początku trenuje w komplecie - pozwala na takie aspiracje. Bardzo silny będzie zespół z Gorzowa Wielkopolskiego, do którego powróciła rozgrywająca generał Sharnee Zoll, a także pozyskano znakomite zawodniczki jak Atkins, Papova czy Linskens. Nie można zapominać o zespole Arki Gdynia, który też nie raz i nie dwa "ukąsi" liderów.

Dużo zatem klubów w tym pierwszym rzędzie. Można więc wywnioskować, że przed nami rozgrywki pełne emocji i ciekawych rozstrzygnięć.

Uważam, że przed nami szczególny sezon, który będzie bardzo wyrównany i niejednokrotnie dostarczy wielu zaskakujących wyników. Wszystkim zawodniczkom życzę przede wszystkim, aby zakończony był w pełni zdrowia, a trenerom i zarządom, aby ich zespoły zrealizowały cele postawione sobie na początku. Niech zwycięży najlepszy!

Komentarze (5)
baza
5.10.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ale jakie to ma znaczenie, kto kogo widzi w czołówce? parkiet i tak wszystko zweryfikuje. Możemy sobie porównywać składy na papierze i mówić że jedna zawodniczka jest lepsza lub gorsza od innej Czytaj całość
avatar
Baloncesto
4.10.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie zgadzam się co do opinii o zespołach z Bydgoszczy i Wrocławia. Artego ma nieco słabszy zespół niż w poprzednim sezonie (odeszły O'Neill, Żurowska-Cegielska, Stallworth oraz Adamowicz - przy Czytaj całość