Osłabiony mistrz Polski pokazał charakter. "Zawodnicy wiedzieli jak zareagować"

WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / na zdjęciu: koszykarze Anwilu Włocławek
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / na zdjęciu: koszykarze Anwilu Włocławek

Gonitwa przez całe spotkanie i bardzo dobra czwarta kwarta w wykonaniu osłabionego Anwilu Włocławek pozwoliła na odniesienie pierwszego zwycięstwa w sezonie. Podopieczni Igora Milicicia pokonali w Hali Mistrzów King Szczecin 86:82.

Już pierwsza połowa meczu zwiastowała, że King Szczecin do Włocławka przyjechał powalczyć o wygraną. Świetnie zaczął zwłaszcza Paweł Kikowski, który trafiał jak natchniony z dystansu, a włocławianie pudłowali w tym czasie nawet z czystych pozycji. Trener szczecinian po meczu przyznał, ze jego drużyna rozegrała dobre zawody i do zwycięstwa brakowało niewiele.

- Mam wrażenie, ze zagraliśmy dobre zawody, ale ze zbyt duża ilością przestojów. Oczywiście można wygrać spotkanie w ten sposób, ale na pewno nie przeciwko mistrzom Polski. W pierwszej połowie wykonywaliśmy dobrze swoją robotę i wypełnialiśmy nasze założenia taktycznie. Niestety w drugiej kwarcie w nasze szeregi wkradło się zbyt dużo błędów i wydaje mi się, że na przerwę mogliśmy schodzić z dużo wyższym prowadzeniem - mówił po meczu Łukasz Biela.

Mecz nie obfitował w piękne akcje, więcej było realizowania założeń taktycznych, z których górą wyszedł Igor Milicić i jego Anwil Włocławek. To właśnie zmiana obrony po zmianie stron spowodowało, że Rottweilery zdołały wrócić do gry i wyszarpać wygraną.

- W trzeciej kwarcie Anwil nas zaskoczył agresywną i zmienną obroną, to pozwoliło im w pewnym momencie wyjść na prowadzenie. W czwartej kwarcie znów popełnialiśmy zbyt dużo błędów i nie udało się odnieść wygranej - dodał trener Kinga.

ZOBACZ WIDEO Lewandowski o Lidze Narodów: Nie wiem o co chodzi. Dla mnie to nie są mecze o coś

W ekipie Kinga Szczecin występuje Mateusz Bartosz, który dwukrotnie w przeszłości reprezentował barwy Anwilu Włocławek. Zdaniem polskiego podkoszowego w niedzielę zabrakło realizacji założeń taktycznych w czwartej kwarcie, w której to gospodarze się rozpędzili i nie oddali wygranej do końca.

- Przyjechaliśmy do Hali Mistrzów gdzie gra się ciężko, już to wiem z doświadczenia. Myślę, że w pewien sposób udźwignęliśmy ciężar i zaprezentowaliśmy się z dobrej strony. Była szansa wygrać ten mecz. Zaważyła moim zdaniem egzekucja zagrywek zwłaszcza w czwartej kwarcie, gdzie nie radziliśmy sobie z obroną strefami. Dużo punktów Anwil zdobył po naszych stratach, my nie mieliśmy po stratach Anwilu łatwej drogi do kosza - mówił były zawodnik Anwilu.

Dobra gra gości nie umknęła Igorowi Miliciciowi, który pochwalił szczecinian po spotkaniu. Po nieudanym poczatku seoznu włoławianie wchodzą na wyższe obroty. Warto zauważyć, że w niedzielę Rottweilery zagrały bez Vladimira Mihailovicia i Nikoli Markovicia, którzy leczą kontuzje. Do gry wrócił już natomiast Mateusz Kostrzewski, który pokazał się z bardzo dobrej strony i przyczynił sie do wygranej swojej drużyny.

- To był bardzo trudny mecz, myślę że King Szczecin jeszcze napsuje krwi niejednej drużynie w tym sezonie, tym bardziej cieszy mnie wygrana. Nie graliśmy dobrze, nie graliśmy konsekwentnie. Nie możemy dopuscić do sytuacji z drugiej kwarty, gdzie mieliśmy 9 lub 10 strat. Cieszę się jednak, ze zawodnicy wiedzieli co trzeba zrobić w drugiej połowie by wygrać to spotkanie. Teraz mamy czas na regenerację, bo już w środę kolejne wyzwanie - mówił po meczu trener mistrzów Polski.

Kolejne spotkanie Anwil Włocławek już w środę, do Hali Mistrzów na mecz w ramach Ligi Mistrzów przyjedzie BC Niżny Nowogród.

Komentarze (0)