[b]
Korespondencja z Berlina
[/b]
Tym razem koszykarze Arki Gdynia przez 35 minut toczyli wyrównany bój z Albą Berlin, jedną z najlepszych ekip w EuroCupie. Przed meczem zapowiadaliśmy, że zespół Aito Garcii Renesesa znakomicie prezentuje się w meczach domowych, w których średnio zdobywa 105 punktów.
Nikt nie dawał szans Asseco Arce na zwycięstwo w starciu z wicemistrzem Niemiec. Bukmacherzy za każdą postawioną złotówkę na wygraną gdyńskiego zespołu płacili ponad dziesięć!
Gdynianie jednak bez żadnych kompleksów podeszli do drużyny, która swoje mecze rozgrywa w 17-tysięcznej "Mercedes-Benz Arena". We wtorek na trybunach pojawiło się około pięć tysięcy kibiców, ale mimo tego atmosfera była znakomita.
Przez 35 minut gra Asseco Arki była bardzo przyzwoita. Podopieczni trenera Przemysława Frasunkiewicza do stanu 57:59 toczyli wyrównany bój z Albą i mieli nadzieję na pierwszy sukces w EuroCupie. Ostatnie słowo należało jednak do wicemistrzów Niemiec, którzy zanotowali serię punktową 15:2.
- Do Berlina przyjechaliśmy z zamiarem pokonania Alby. Wytrwaliśmy tylko trzy i pół kwarty. Kolejny mecz przegrywamy w czwartej odsłonie. Szkoda, bo zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki. Ciągle nam czegoś brakuje. Osobiście wydaje mi się, że głównie doświadczenia. Rywale zachowali zimną krew, trafili pewne rzuty, a nam nagle uciekła koncentracja - uważa Marcel Ponitka, który był jednym z najlepszych zawodników w gdyńskiej drużynie. Reprezentant Polski zdobył 13 punktów i miał sześć asyst.
Zespół Przemysława Frasunkiewicza postawił na tyle mocne warunki Albie, że w trakcie spotkania gospodarze musieli zmienić wcześniejsze założenia. Gdynianie mieli plan na ten mecz: nie forsowali swoich akcji, grali długo i cierpliwie. - Asseco miało dwóch potężnych środkowych, którzy sprawili nam sporo problemów pod koszem. Nie mogliśmy grać w taki sposób, jak to zwykle robimy. Musieliśmy nieco zmienić plany, tym bardziej, że oni dobrze bronili pick&rolle, a ich rozgrywający dzielili się piłką i szukali strzelców na wolnych pozycjach. W ostatniej kwarcie zagraliśmy lepiej i dzięki temu wygraliśmy - mówi doświadczony trener Reneses. To on kilkanaście lat temu wprowadzał do Euroligi... Ricky'ego Rubio, który teraz świetnie radzi sobie w lidze NBA.
- Z rywalami nie mogliśmy grać punkt za punkt, bo to niezwykle ofensywna drużyna, która słynie ze znakomitego kontrataku. Staraliśmy się zwalniać grę, ale w pewnym momencie Alba włączyła szósty bieg - przyznaje Ponitka.
Gospodarzy do zwycięstwa poprowadził Peyton Siva, autor 27 punktów i ośmiu asyst. To on brał na siebie odpowiedzialność w kluczowych momentach. - To był ojciec wygranej, dał zespołowi mnóstwo energii - podkreśla polski gracz Asseco Arki.
Łyżką dziegciu jest forma poszczególnych zawodników. Więcej oczekuje się po grze Jamesa Florence'a i Deividasa Dulkysa. Ten pierwszy trafił 2 z 8 rzutów z gry, z kolei Litwin jeden z czterech. Asseco Arkę znów zawiodła skuteczność. Gdynianie trafili tylko 9 z 28 rzutów z dystansu. Mimo wszystko w ekipie żółto-niebieskich jest wiara, że niedługo zła passa zostanie przełamana.
- Cały czas idziemy do przodu. Nasze pierwsze zwycięstwo w Eurocupie wisi w powietrzu. Jestem przekonany, że wkrótce się przełamiemy i pokażemy, że potrafimy nie tylko walczyć z czołowymi europejskimi zespołami, ale także z nimi wygrywać - komentuje Marcel Ponitka.
W następnym tygodniu gdynianie zagrają z francuskim Limoges CSP.
ZOBACZ WIDEO: Marcin Dzieński i Anna Brożek. Ile zarabiają najlepsi wspinacze na świecie?