W zeszłym sezonie błyszczał, wielu o nim mówiło. Teraz próbuje się odblokować

Newspix / Grzegorz Jędrzejewski / Na zdjęciu: Jakub Garbacz
Newspix / Grzegorz Jędrzejewski / Na zdjęciu: Jakub Garbacz

Udany mecz z Albą Berlin ma być przełomowy dla Jakuba Garbacza, który o kiepskim początku sezonu chce jak najszybciej zapomnieć. - Wierzę, że wróci stary, dobry Garbacz - mówi nam zawodnik, który do niedawna ocierał się o reprezentację Polski.

W minionym sezonie Jakub Garbacz przez wielu był typowany jako największe objawienie w rozgrywkach Energa Basket Ligi. Do Asseco Arki trafił po dwóch latach gry w Kingu Szczecin. Tam pod wodzą trenera Marka Łukomskiego robił stopniowe postępy, ale to dopiero w Gdyni wystrzelił. 24-letni koszykarz zachwycił wszystkich swoją dyspozycją, zwłaszcza w drugiej części sezonu.

Na trudnym terenie we Włocławku zdobył 29 punktów, trafiając aż 7 z 10 rzutów z dystansu. Wydawało się, że koszykarz takiego występu nie powtórzy, ale on zaprzeczył tej teorii. W starciu ze swoim byłym pracodawcą (King Szczecin) uzyskał 28 "oczek" (6/13 za trzy). I to wszystko na oczach Lavara Balla, który przyjechał do Gdyni na zaproszenie klubu.

Garbacz z gracza typowo zadaniowego stał się jedną z kluczowych postaci w układance trenera Przemysława Frasunkiewicza. W walny sposób przyczynił się do kilku zwycięstw zespołu z Gdyni. Nie jest tajemnicą, że jego notowania na rynku PLK znacząco urosły. Nic dziwnego, bo koszykarz przeciętnie notował 12,7 punktu na mecz, trafiając rzuty z dystansu na 45-procentowej skuteczności.

Latem w gdyńskim zespole zaszło sporo zmian. Zakupiono m.in. Josha Bostica i  Deividasa Dulkysa, co sprawiło, że rola znacząco spadła. Stał się rezerwowym, co... nie miało miejsca w poprzednim sezonie. We wszystkich 32 meczach wystąpił w pierwszej piątce. To wpłynęło nieco na statystyki, pewność siebie i skuteczność.

Początek sezonu był słaby w jego wykonaniu. Garbacz w EuroCupie w trzech pierwszych meczach zagrał łącznie... niecałe 21 minut. Trafił jeden z sześciu rzutów z dystansu. Nie lepiej było w Energa Basket Lidze. Koszykarz był sfrustrowany kiepskimi występami, ale wierzył, że w końcu się odblokuje.

Tak też się stało. 24-letni zawodnik przełamał się w Berlinie. W meczu z Albą trafił pierwszy rzut po wejściu z ławki i od razu poczuł się swobodniej na boisku. - Ten pierwszy celny rzut jest ważny dla strzelców. Wzrasta pewność siebie i łapie się taki luz w grze, który jest bardzo potrzebny - nie ukrywa koszykarz, który łącznie zdobył 10 punktów w 16 minut. Trafił 3 z 5 rzutów z gry i dwa osobiste.

- Początek sezonu nie był dla mnie udany, ale staram się cały czas ciężko pracować na treningach. Wiedziałem, że w końcu efekty przyjdą. Starałem się pozytywnie myśleć. Mam taką pracę, że koledzy kreują dla mnie wolne pozycje. Staram się wykorzystywać ich podania - mówi Garbacz.

Koszykarz, który do niedawna ocierał się o reprezentację Polski, debiutuje w rozgrywkach na takim poziomie. Nie grał wcześniej w europejskich pucharach. - Nie ukrywam, że gra w EuroCupie jest dużym wyzwaniem. Rywale są mocni i bardzo doświadczeni. Pod względem taktycznym też są lepiej przygotowani, niż to ma miejsce w polskiej lidze. Nasza drużyna też jest silniejsza. Mam z kim walczyć i rywalizować na treningach - podkreśla.

Zobacz inne teksty autora

ZOBACZ WIDEO Reprezentanci Polski oszukali przeznaczenie. Mogli zginąć w katastrofie

Komentarze (0)