Ograli półfinalistę ligi francuskiej. Trener Asseco Arki: Widzę progres, rozkręcamy się

Zdjęcie okładkowe artykułu: Newspix / Piotr Matusewicz / Przemysław Frasunkiewicz i Krzysztof Szubarga
Newspix / Piotr Matusewicz / Przemysław Frasunkiewicz i Krzysztof Szubarga
zdjęcie autora artykułu

- Od trzech sezonów jesteśmy skazywani na pożarcie. Najpierw w PLK, a teraz w EuroCupie, a my za każdym razem udowadniamy swoją klasę. Z meczu na mecz gramy coraz lepiej - mówi po wygranym spotkaniu z Limoges (87:78) trener Przemysław Frasunkiewicz.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: To był najlepszy mecz Asseco Arki w tym sezonie?[/b]

Przemysław Frasunkiewicz, trener Asseco Arki Gdynia: Myślę, że porównywalne zawody zagraliśmy w Berlinie. Wiedziałem, że w końcu to zwycięstwo przyjdzie. Pomyślałem sobie: "kiedy, jak nie dzisiaj?" I miałem rację. W Berlinie graliśmy bardzo dobrze, ale w samej końcówce Peyton Siva trafił dwa niezwykle trudne rzuty, a nam niestety piłka wykręciła się z obręczy.

Odetchnął pan z ulgą po ostatnim gwizdku sędziego?

Bardziej patrzyłbym na to, że to zawodnicy nieco odetchnęli. Ja oczywiście odpowiadam za wynik, ale to oni są na boisku i wykonują tę całą ciężką robotę. Taka wygrana była nam potrzebna z psychologicznego punktu widzenia. Teraz koszykarze uwierzą, że ta cała praca, którą wykonujemy na co dzień, te wszystkie założenia, które sobie zakładamy przed meczem, po prostu mają sens i działają w trakcie spotkania.

ZOBACZ WIDEO Napoli cudem uratowało remis. Przeciętny mecz Polaków [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Jest duma?

Oczywiście. Powiem więcej: od trzech sezonów jesteśmy skazywani na pożarcie. Przez dwa lata mówiono o nas w kontekście autsajdera PLK, który będzie miał problemy z wygrywaniem i w konsekwencji spadnie do niższej ligi. A my udowodniliśmy swoją klasę i walczyliśmy jak równy z równym z najlepszymi. Teraz byliśmy skreślani w EuroCupie, a nam jeszcze w pierwszej rundzie udało się sprawić niespodziankę i pokonać jednego z faworytów.

Zobacz także: Chase Simon: Ja i Almeida jak Carter i McGrady

Widzi pan postęp w grze zespołu?

Przed tym spotkaniem mówiłem, że meczu na mecz gramy coraz lepiej. Powoli ten zespół rozpędza się. Nie chcę niczego deklarować, ale jestem zadowolony z tego, że idziemy krok po kroku do przodu.

To teraz łyżka dziegciu. Był taki moment w meczu, że wściekł się pan na jeden z rzutów Deividasa Dulkysa, który wydaje się, że złamał wtedy zagrywkę i zagrał zbyt indywidualnie. Czasami wymyka się to spod kontroli?

Nie da się wszystkiego kontrolować przy tak szybkiej grze. Poza tym - ja też nie chcę ingerować w każdą akcję. Czasami jest taki moment w meczu, że wszystko układa się naturalnie i zawodnicy sami podejmują dobre decyzje. Wtedy nie można w to ingerować, ale są takie sytuacje, że trzeba to zatrzymać i skontrolować. W ten konkretnej sytuacji tak chciałem właśnie zrobić. Widziałem, że jeden z naszych graczy ma dobry moment i do niego piłka powinna powędrować. Niestety nie udało się. Trochę poszliśmy z wiatrem.

Wracając do Dulkysa. Jak go oceniać?

Przychodził do Asseco Arki z renomą świetnego strzelca i to na pewno jest jego duży atut. Gramy na dużej intensywności i każdy musi się do tego przyzwyczaić, że trzeba gryźć parkiet od pierwszej minuty. Deividas powoli wdraża się w ten system. Ciężko haruje w defensywie. W kilku meczach miał po 4-5 asyst. Też trzeba powiedzieć, że na swojej pozycji ma trudnego przeciwnika. Marcel Ponitka idzie po swoje. To jest świetna cecha tego zespołu. Na każdej pozycji mam po dwóch wartościowych zawodników.

Nie sposób nie o wspomnieć o Marcelu Ponitce, którego gra w tym sezonie może się bardzo podobać.

Marcel bardzo szybko dojrzewa koszykarsko. Jest takim "glue guy-em", czyli zawodnikiem, który spaja drużynę. Robi to, czego nam w danym meczu brakuje. Potrafi trafić z dystansu, gra świetnie w obronie, może nawet najlepiej z całego zespołu. W czwartej kwarcie meczu z powodzeniem krył zawodnika, który waży... ze 130 kilogramów. Jego gra bardzo ewoluuje.

Z jego podań chętnie korzysta Robert Upshaw.

Tak to już jest w zespole, że nawiązuje się chemia między jednym i drugim zawodnikiem. Od początku było widać, że między nimi pozytywnie iskrzy. Podobnie jest w przypadku Krzysia Szubargi i Darka Wyki, którzy na boisku rozumieją się bez słów.

Zobacz inne teksty autora

Źródło artykułu:
Czy Asseco Arka Gdynia zdobędzie medal w sezonie 2018/2019?
tak - złoty
tak - srebrny
tak - brązowy
nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (2)
avatar
Stelmet666
1.11.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Fajnie Arka gra czekamy na was w zg będzie ciężko wygrać z wami ;)  
avatar
Laroslaw
1.11.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To chyba Mateusz mówił o skakanie i nie zginaniu ręki w obronie i o tych kilku centymetra j więcej wyskoku i chęci od pozostałych. Marcel to wykazuje czego już nie można powiedzieć o Bosticu i Czytaj całość