Drużyna Igor Jovovicia już w pierwszej kwarcie meczu z BK Niżny Nowogród przegrywała różnicą 12 punktów. Stelmet Enea BC Zielona Góra przez trzy części odrabiał straty do rosyjskiego rywala, aż w końcu w czwartej kwarcie zniwelował cały dystans. W decydującej fazie spotkania biało-zieloni skutecznie odparli ataki przeciwnika, odnosząc drugie zwycięstwo w lidze VTB.
- Pewnie, że byłoby dobrze, gdybyśmy zaczynali mecze lepiej. Tutaj skupiliśmy się bardziej na obronie. Tam, gdzie z trybun mogło się wydawać, że nie ma defensywy, my mocno pracowaliśmy, tyle, że rywal trafiał szalone rzuty. To trochę nas zbiło z tropu, przez co zaciął się nasz atak. Najważniejsze jednak, że mamy lepsze drugie połowy - mówi Adam Hrycaniuk.
Konfrontacja z zespołem z Niżnego Nowogrodu kosztowała zielonogórzan mnóstwo sił. Rosjanie postawili twarde warunki, nie odpuszczając przez 40 minut. - Rywale grali na pograniczu faulu. Może nie było brutalnych zagrań, ale było dość ostro. To też było widać z boku, że mecz jest naprawdę intensywny. Sędziowie często puszczali rzuty, gdzie był faul czy jakieś przepchnięcia, ale to działało w dwie strony - dodaje reprezentant Polski.
- Już przed wyjściem na boisko wiedzieliśmy, że będzie mnóstwo walki. BK Niżny Nowogród bazuje na mocnej, fizycznej koszykówce, ale całkiem nieźle nam to pasowało. Początek, jeśli chodzi o atak, nie był w naszym wykonaniu najlepszy, ale śmiem twierdzić, że w obronie ustaliśmy. Przez cały mecz wytrzymywaliśmy fizyczną walkę. Ważne było to, żeby na boisku nie dać się pobić i oddać uderzeniem za uderzenie - przyznaje Hrycaniuk.
ZOBACZ WIDEO: Para polskich wspinaczy zdominowała MŚ. "Niesamowite! Do tej pory przechodzi mnie dreszcz"