Przede wszystkim King musi ustabilizować formę, bo zwycięstwa przeplata porażkami. Efektowne wygrane ze Spójnią Stargard (95:64) i Rosą Radom (92:71) jakby uśpiły szczecińską drużynę. Minimalna porażka we Włocławku (82:86) również nie była powodem do niepokoju. Dopiero dwa ostatnie mecze z Legią Warszawa (70:75) i Miastem Szkła Krosno (74:66) pokazały, że do optymalnej dyspozycji daleko.
- Parę meczów wygraliśmy efektownie. Może to nas uśpiło. Może zmieniło się nasze podejście mentalne, co nie powinno mieć miejsca. Inne wyniki w ostatnich dniach pokazały, że to jest liga nieobliczalna. Musimy być skupieni na każdym meczu. Nie jest tak, że to samo przyjdzie. Po prostu musimy to wyszarpać - przyznał Łukasz Diduszko.
Skrzydłowy w sobotę zdobył 13 punktów w 18 minut. Był drugim strzelcem zespołu. W końcówce spotkania opuścił boisko za pięć przewinień. - Dobrze zaczęliśmy ten mecz. Poskutkowała rozmowa z trenerem - zaznaczył koszykarz Kinga. - Mieliśmy długą rozmowę na temat naszej gry. Zwłaszcza w ostatnich meczach. To zaowocowało dobrym początkiem. W drugiej połowie uszła z nas energia, którą prezentowaliśmy w pierwszej części. To jest nasz główny atut. Proste błędy i frustracja po faulach wytrąciła nas z rytmu - dodał.
- Trener stworzył drużynę tak, że agresja, energia to jest nasz główny atut. W drugiej połowie tego zabrakło. W Warszawie tym bardziej. Musimy to znowu w sobie znaleźć. To nie jest łatwa sytuacja, w jakiej aktualnie jesteśmy, ale to nie jest żadne wytłumaczenie. Musimy znowu być razem. Skupić się na celu i wspomagać siebie oraz trenera Łukasza Bielę na treningu. To zaowocuje później, że wrócimy do naszej zespołowej, energicznej koszykówki - tłumaczył Łukasz Diduszko.
Przed Kingiem Szczecin w listopadzie jeszcze dwa wyjazdowe mecze - z MKS-em Dąbrowa Górnicza oraz GTK Gliwice. Ważne słowa drużynie przekazał trener Mindaugas Budzinauskas, który ma powrócić na Litwę na dalsze leczenie. - W zespole jest tak, jak w zegarku. Wystarczy, że coś się popsuje i cały zegar nie funkcjonuje. Rozmawialiśmy dużo z zawodnikami. Nie wystarczy mówić o wysokich celach. Trzeba na to bardzo mocno codziennie pracować żeby później mieć dobre wyniki. Tylko wtedy mamy szansę coś zrobić - powiedział szkoleniowiec Wilków.
ZOBACZ WIDEO: Fajdek o mały włos nie zabił trenera. "Gdyby nie wstał, skończyłoby się zgonem"