Efektowne zwycięstwa ich uśpiły. Nierówna forma Kinga Szczecin
Koszykarze Kinga Szczecin efektownie rozpoczęli sezon Energa Basket Ligi. Dwa ostatnie spotkania już tak dobre nie były. Zespół, który chce poprawić zajęte w poprzednim sezonie siódme miejsce ma, nad czym pracować.
- Parę meczów wygraliśmy efektownie. Może to nas uśpiło. Może zmieniło się nasze podejście mentalne, co nie powinno mieć miejsca. Inne wyniki w ostatnich dniach pokazały, że to jest liga nieobliczalna. Musimy być skupieni na każdym meczu. Nie jest tak, że to samo przyjdzie. Po prostu musimy to wyszarpać - przyznał Łukasz Diduszko.
Skrzydłowy w sobotę zdobył 13 punktów w 18 minut. Był drugim strzelcem zespołu. W końcówce spotkania opuścił boisko za pięć przewinień. - Dobrze zaczęliśmy ten mecz. Poskutkowała rozmowa z trenerem - zaznaczył koszykarz Kinga. - Mieliśmy długą rozmowę na temat naszej gry. Zwłaszcza w ostatnich meczach. To zaowocowało dobrym początkiem. W drugiej połowie uszła z nas energia, którą prezentowaliśmy w pierwszej części. To jest nasz główny atut. Proste błędy i frustracja po faulach wytrąciła nas z rytmu - dodał.
- Trener stworzył drużynę tak, że agresja, energia to jest nasz główny atut. W drugiej połowie tego zabrakło. W Warszawie tym bardziej. Musimy to znowu w sobie znaleźć. To nie jest łatwa sytuacja, w jakiej aktualnie jesteśmy, ale to nie jest żadne wytłumaczenie. Musimy znowu być razem. Skupić się na celu i wspomagać siebie oraz trenera Łukasza Bielę na treningu. To zaowocuje później, że wrócimy do naszej zespołowej, energicznej koszykówki - tłumaczył Łukasz Diduszko.
Przed Kingiem Szczecin w listopadzie jeszcze dwa wyjazdowe mecze - z MKS-em Dąbrowa Górnicza oraz GTK Gliwice. Ważne słowa drużynie przekazał trener Mindaugas Budzinauskas, który ma powrócić na Litwę na dalsze leczenie. - W zespole jest tak, jak w zegarku. Wystarczy, że coś się popsuje i cały zegar nie funkcjonuje. Rozmawialiśmy dużo z zawodnikami. Nie wystarczy mówić o wysokich celach. Trzeba na to bardzo mocno codziennie pracować żeby później mieć dobre wyniki. Tylko wtedy mamy szansę coś zrobić - powiedział szkoleniowiec Wilków.
ZOBACZ WIDEO: Fajdek o mały włos nie zabił trenera. "Gdyby nie wstał, skończyłoby się zgonem"Jeżeli chcesz być na bieżąco ze sportem, zapisz się na codzienną porcję najważniejszych newsów. Skorzystaj z naszego chatbota, klikając TUTAJ.