NBA: Milwaukee Bucks roznieśli Golden State Warriors! Thriller w Phoenix dla Celtics, Irving pokazał klasę

Getty Images / Maddie Meyer / Na zdjęciu: Giannis Antetokounmpo
Getty Images / Maddie Meyer / Na zdjęciu: Giannis Antetokounmpo

Boston Celtics doścignęli Phoenix Suns w końcówce meczu i triumfowali po dogrywce 116:109. Wielkie rzeczy robił Kyrie Irving. W innym, hitowym meczu Milwaukee Bucks kompletnie zdominowali mistrzów NBA, Golden State Warriors i to na ich parkiecie!

Ten mecz będzie śnił się Phoenix Suns i ich kibicom po nocach, drużyna z Arizony była krok od pokonania Boston Celtics. Dosłownie, bo na minutę i 37 sekund przed końcem "Słońca" miały 97:89. Goście z Massachusetts postanowili dokonać cudu, a ten pomysł w czyn zamienił Kyrie Irving. Lider Celtics trafił zza łuku, lecz Suns wciąż prowadzili 98:95 i byli ponadto w posiadaniu piłki. Irving wymusił stratę Devina Bookera i popędził w stronę kosza rywali, pod nim "obsłużył" Jaylena Browna. Podopieczni Brada Stevensa wciąż musieli faulować, bo tracili do rywali punkt.

TJ Warren wykorzystał dwie próby, ale Celtics zostało sześć sekund, z których zrobili 100-procentowy użytek. Kyrie podał piłkę do Marcusa Morrisa, a ten z zimną krwią trafił za trzy i doprowadził do remisu. Dogrywka! Tam stało się to, co w ostatnich fragmentach czwartej kwarty. Boston był zdecydowanie lepszy i bardziej zdeterminowany, dodatkowe pięć minut zakończyło się wynikiem 16:9, a całe spotkanie 116:109.

Kyrie Irving pokazał klasę w najważniejszych momentach, w sumie rzucił 39 punktów oraz miał siedem zbiórek, sześć asyst i trzy przechwyty. Morris, bohater ostatniego rzutu dodał ważne 17 "oczek" z ławki rezerwowych. Finalnie na nic zdało się 38 punktów Devina Bookera. Debiutant, pierwszy numer draftu DeAndre Ayton zdobył w tym meczu 14 "oczek" i 10 zbiórek.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Oj Jana, Jana...

Kevin Garnett i Baron Davis obserwowali z trybun i nie dowierzali, miliony przed telewizorami na całym świecie także, Milwaukee Bucks w hitowym meczu roznieśli Golden State Warriors. Dotychczas niepokonanych na własnym parkiecie (6-0), aktualnych mistrzów NBA. Do przerwy było 64:51, trzecia kwarta zakończyła się zwycięstwem "Kozłów" 41:28, a finalny wynik brzmiał 134:111.

Giannis Antetokounmpo w 26 minut zdobył 24 punkty i miał dziewięć zbiórek. Kapitalny był też Eric Bledsoe, zdobywca 26 "oczek" i autor sześciu asyst. Ten trafił 10 na 12 oddanych rzutów. - Jest jedyny w swoim rodzaju, po prostu wyjątkowy. Staje się lepszy z roku na rok, pracuje bardzo ciężko każdego wieczoru, w każdym meczu - mówił o Antetokounmpo Stephen Curry.

W drużynie Warriors Kevin Durant spędził na parkiecie 31 minut, ale oprócz 17 punktów i dziewięciu asyst miał również sześć strat i to też nie był jego dzień. Klay Thompson uzbierał 24 "oczka", Stephen Curry nie trafił ani razu za trzy i przedwcześnie opuścił boisko w trzeciej kwarcie z powodu niegroźnego urazu. Zważając na wynik, obrońcy tytułu woleli nie ryzykować. Dla GSW to dopiero druga porażka w sezonie, Bucks przerwali ich pasmo ośmiu sukcesów.
 
Co za forma! Oklahoma City Thunder odnieśli właśnie siódme zwycięstwo z rzędu, a zaczynali przecież sezon od czterech porażek. Russell Westbrook pauzował przez skręcenie kostki, ale "Grzmot" i tak poradził sobie z Houston Rockets. Ci zostali zatrzymani po trzech tryumfach, które odnosili w ostatnich kilku dniach. Mike D'Antoni znów ma wiele do myślenia, jego drużyna została brutalnie zdominowana.

Thunder pokonali rywali 98:80, do przerwy było 59:45. Teksańczyków zawiodła ich podstawowa broń, czyli rzuty za trzy punkty, trafili zaledwie 11 na 42 oddane próby. Goście ponadto w całym spotkaniu wykonywali zaledwie 10 rzutów osobistych. James Harden zdobył 19 punktów, ale miał 4 na 12 za trzy i pięć strat. Carmelo Anthony spudłował wszystkie sześć rzutów zza łuku, a Chris Paul wszystkie cztery. Jeśli mówimy o zeszłorocznych finalistach Zachodu, można być trochę rozczarowanym. Zobaczymy, dokąd zmierza to w ich przypadku.

Dla OKC świetnie spisał się Paul George. Skrzydłowy miał 20 "oczek", 11 zbiórek, sześć asyst i sześć przechwytów. Steven Adams dodał 19 punktów oraz 10 zebranych piłek. Thunder wygrali też walkę pod tablicami w stosunku 52-39. - To wszystko dzieje się być może dlatego, że rozmawiamy o defensywie przez 24 godziny w ciągu dnia. Nasza obrona jest anemiczna, po prostu zła - komentował trener Rockets, Mike D'Antoni.

Marcin Gortat w trzecim spotkaniu z rzędu nie wyszedł na parkiet, a jego Los Angeles Clippers tym razem ponieśli porażkę. Drużyna z Hollywood nie była w stanie zatrzymać Damiana Lillarda, który zaaplikował im 25 punktów. Portland Trail Blazers pokonali rywali 116:105, dla nich to dziewiąty sukces w sezonie.

Wyniki:

Oklahoma City Thunder - Houston Rockets 98:80 (29:19, 30:26, 21:15, 18:20)
(George 20, Adams 19, Schroder 14, Ferguson 14 - Harden 19, Capela 17, Tucker 13)

Phoenix Suns - Boston Celtics 109:116 po dogrywce (32:13, 23:22, 25:30, 20:35, 9:16)
(Booker 38, Warren 29, Ayton 14 - Irving 39, Brown 17, Morris 17, Rozier 10)

Portland Trail Blazers - Los Angeles Clippers 116:105 (37:28, 24:29, 23:24, 32:24)
(Lillard 25, McCollum 23, Nurkic 16 - Gallinari 20, Williams 20, Gilgeous-Alexander 19, Harrell 19)

Golden State Warriors - Milwaukee Bucks 111:134 (29:32, 22:32, 28:41, 32:29)
(Thompson 24, Durant 17, Cook 15 - Bledsoe 26, Antetokounmpo 24, Brogdon 20)

Komentarze (6)
WuMike
10.11.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Każda porażka GSW i Rockets to dla mnie drobna satysfakcja, że nie tylko kasa i budowanie zespołu na transferach gwiazd wygrywa. Wiadomo, to są dalej drużyny mistrzowskie, ale gdy jeden zawodni Czytaj całość
avatar
Mudd
9.11.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Rockets w trybie awaryjnym ściągają z powrotem Jeffa Bzdelika żeby ogarnął grę w obronie za D'Antoniego (w dzisiejszej NBA!), ale nie wiem czy mają wystarczającą liczbę odpowiednich zawodników Czytaj całość
avatar
Katon el Gordo
9.11.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Houston Rockets zbierają zgniłe owoce z zatrutego drzewa... Inna sprawa, że skoro ich trener mówi: „…..rozmawiamy o defensywie przez 24 godziny w ciągu dnia…..”. to może niech da im się wyspać Czytaj całość
Art44
9.11.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
tak to jest jak się deprecjonuje najważniejszego gracza, Curry'ego. Już w kilku poprzednich meczach było widać, jak inni nie chcą na niego grać i wolą sami zdobywać laury (Thompson pobił rekord Czytaj całość
avatar
Pruchin
9.11.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kevin Durant chyba nie pamięta takiego meczu , w którym tyle razy mu założyli czapę!