NBA: Rockets nie dali szans Warriors w pierwszym rewanżu. Udany występ Gortata i zwycięstwo Clippers

Getty Images / Tom Pennington / Na zdjęciu: James Harden
Getty Images / Tom Pennington / Na zdjęciu: James Harden

Houston Rockets nie mieli problemów z pokonaniem osłabionych Golden State Warriors, mistrzowie NBA trafili tylko cztery rzuty za trzy. W innym meczu cenny triumf zanotowali Los Angeles Clippers, Marcin Gortat spisał się bardzo dobrze.

Drużyna Houston Rockets po fatalnym starcie sezonu (1-5) powoli wchodzi na właściwe obroty. Teraz po ich myśli ułożył się pierwszy rewanż za zeszłoroczny finał Zachodu. Choć ten triumf na pewno smakowałby lepiej, gdyby zdolny do gry był lider mistrzów NBA, Stephen Curry. Teksańczycy w każdym razie zdominowali wydarzenia na parkiecie, Chris Paul tylko się uśmiechał, kiedy po następnym przechwycie uruchamiał kontratak, a jego drużyna trafiała seriami.

Gospodarze z hali Toyota Center prowadzili przez całe spotkanie, w pewnym momencie od stanu 76:65 doprowadzili do wyniku 97:65. Ta seria 21-0 w niespełna sześć minut tylko dosadnie potwierdziła, co się właśnie dzieje. Rockets zwyciężyli 107:86 i odnieśli siódmy sukces w sezonie, James Harden zdobył 27 punktów, choć trafił tylko 4 na 14 rzutów za trzy. Jeśli chodzi o próby zza łuku, to mimo wszystko podopieczni Mike'a D'Antoniego byli w stanie rzucić ich aż 16. - To dobry początek. Jeszcze wcześnie do wystawiania ocen, ale naprawdę mamy zadatki i potencjał, żeby być dobrym zespołem. Musimy budować naszą koszykówkę - mówił trener D'Antoni.

Golden State Warriors, bez Stepha, zaliczyli wieczór, w którym nic im nie wychodziło.  Nikt z pięciu podstawowych zawodników nie trafił zza linii 7 metrów i 24 centymetrów. Cały zespół umieścił w koszu zaledwie 4 na 18 oddanych rzutów za trzy, a te statystyki poprawił tylko Quinn Cook, który był autorem trzech z nich.

W NBA mówiło się ostatnio o konflikcie na linii Kevin Durant - Draymond Green, w szatni padło podobno wiele cierpkich słów. Green po zawieszeniu, spowodowanym tym incydentem wrócił do składu obrońców tytułu, ale w 24 minuty spędzone na parkiecie nie zdobył nawet punktu, a poza tym miał pięć spośród szesnastu strat zespołu. Dla Kevina Duranta także nie był to występ marzeń, ten rzucił 20 "oczek", ale dzięki ośmiu celnym osobistym, bo z pola wykorzystał tylko 6 na 15 rzutów.

ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Piłka odbiła się od "kreta". Kapitan apeluje o cierpliwość

Houston Rockets po dziesięciu meczach rozstali się z Carmelo Anthonym. 34-latek w tych spotkaniach zdobywał średnio 13,4 punktu i 5,4 zbiórki, ale sternicy klubu wraz z trenerem zdecydowali, iż był dla nich balastem. Tracy McGrady radzi mu zakończenie kariery na swoich warunkach, jako gwiazda. Co zrobi Anthony?

Duże zwycięstwo Denver Nuggets, być może rywal nie był najbardziej wymagający, ale rozmiary triumfu wymagają podziwu. Drużyna z Kolorado pokonała Atlantę Hawks 138:93 i przerwała tym samym pasmo czterech porażek. Już do przerwy "Bryłki" rzuciły 71 punktów, Juan Hernangomez z 25 "oczkami" był najlepszym strzelcem zespołu. U przeciwników bardzo słaby występ zaliczył debiutant, Trae Young. 20-latek wykorzystał zaledwie 2 na 11 oddanych rzutów, miał sześć punktów, popełniając przy tym pięć strat.

Lou Williams trafił ważny rzut za trzy niespełna 41 sekund przed końcem meczu, dzięki czemu LA Clippers wyszli na prowadzenie 110:107 i tak triumfowali 116:111. Ten sam zawodnik rzucił w całym meczu 23 punkty, Danilo Gallinari dodał 19 "oczek", Włoch wykorzystywał też kluczowe osobiste, kiedy San Antonio Spurs byli zmuszeni faulować. Dla drużyny z Hollywood to ósmy tryumf w sezonie, a szóste zwycięstwo w siódmym meczu na własnym parkiecie.

Cieszyć może zwyżka formy Marcina Gortata oraz fakt, że Doc Rivers znów stawia na Polaka. Środkowy znów zapracował na słowa uznania, w 21 minut zdobył siedem punktów (2/3 z gry, 3/4 za 1), siedem zbiórek oraz cztery asysty. Jedno z kluczowych podań Gortata pod kosz w trzeciej kwarcie aż rozpaliło amerykańskich komentatorów.

Wyniki:

Houston Rockets - Golden State Warriors 107:86 (25:19, 22:22, 29:22, 31:23)
(Harden 27, Ennis 19, Gordon 17 - Durant 20, Looney 12, Cook 11)

Denver Nuggets - Atlanta Hawks 138:93 (35:23, 38:34, 36:16, 29:20)
(Hernangomez 25, Millsap 18, Harris 18, Beasley 15 - Lin 16, Bazemore 14, Carter 11, Poythress 11)

Los Angeles Clippers - San Antonio Spurs 116:111 (29:28, 32:32, 30:24, 25:27)
(Williams 23, Gallinari 19, Harris 18 - DeRozan 34, Gay 19, Forbes 17)

Komentarze (1)
avatar
Katon el Gordo
16.11.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Aż dziw bierze, że w sporcie w którym obraca się milionami/miliardami dolarów sternicy Houston potrzebowali aż tyle czasu, żeby dojść do wniosku, że Carmelo Anthony był dla nich balastem. Nie u Czytaj całość