Ostatnie tygodnie nie są najlepszym okresem dla Polfarmexu Kutno. Pierwszoligowiec przegrał trzy poprzednie spotkania, a na dodatek zmaga się z wieloma problemami zdrowotnymi. Od początku sezonu nie gra Tomasz Andrzejewski, który miał być liderem i najbardziej doświadczonym zawodnikiem w talii Jarosława Krysiewicza. Z kolei już w trakcie rozgrywek pojawiły się następne kłopoty w postaci urazów Patryka Gospodarka i Macieja Żmudzkiego. To wszystko mocno utrudnia trenerowi odpowiednie rotowanie składem.
- Patryk miał rywalizować z Januarym Sobczakiem o pozycję pierwszej jedynki, a praktycznie od miesiąca go nie mamy. Ma naciągnięty mięsień dwugłowy i jest szansa, że wróci do treningu za kilka dni. Być może uda nam się - w cudzysłowie - poskładać go na sobotni mecz z WKK, ale na ile go poznałem, to wiem, że to nie będzie takie proste. Są gracze, którzy mogą nie trenować 2-3 tygodnie, wyjść i grać. Patryk potrzebuje nieco czasu, żeby móc wrócić, poczuć piłkę itp. Myślę, że doprowadzenie go do optymalnej formy potrwa jednak do początku drugiej rundy - stwierdził Krysiewicz.
Zupełnie inaczej sprawa wygląda z doświadczonym podkoszowym, czyli 39-letnim Andrzejewskim. "Richie" jeszcze ani razu nie pojawił się na boisku w trwającym już dwa miesiące sezonie. - Pod koniec listopada będzie miał wyjmowane druty z dłoni i myślę, że tutaj jest ta sama sytuacja, co z Patrykiem. On zacznie pewnie wcześniej wchodzić na parkiet i łapać minuty, z kolei Tomek do normalnego składu meczowego powróci na pierwsze starcie drugiej rundy.
Ale problemy wcale się nie kończą, zwłaszcza na pozycjach 4 i 5. - Jeszcze przez cały grudzień czeka nas granie tym, co mamy, bo uraz ma jeszcze Maciej Żmudzki, który miał być zmiennikiem dla Michała Marka, "bijącym" się z nim o swoje. Ma dobry charakter i odpowiednie warunki do koszykówki, ale niestety jego kłopoty z kręgosłupem są na tyle poważne, że na pewno nie odważę się go wpuścić teraz w trening, bo zdrowie jest ważniejsze. Liczę, że on także będzie gotów na styczeń - dodał szkoleniowiec.
Jakby tego było mało, w ostatnim przegranym meczu w Bydgoszczy, kontuzji doznał także Szymon Pawlak, który był najjaśniejszą postacią Polfarmexu (18 pkt). - Chciałem zablokować Grzegorza Kukiełkę, ale upadłem na stopę kolegi z drużyny i dosyć mocno podkręciłem staw skokowy. Nie mogłem nawet dobrze stanąć na nodze, wiec musiałem opuścić boisko - podkreślił niski skrzydłowy, którego forma w ostatnim czasie wyraźnie poszybowała w górę.
20-latek podjął jeszcze próbę powrotu w czwartej kwarcie, ale spędził na parkiecie nieco ponad minutę i znów usiadł na ławce. - Nasz fizjoterapeuta szybko zainterweniował i próbował zniwelować ból, założył mi też tejpy, abym mógł wznowić grę. Przed ostatnią częścią doszliśmy Astorię na zaledwie 6 "oczek", więc zależało mi na tym, aby jeszcze wspomóc kolegów. Niestety, ból był zbyt uciążliwy - zaznaczył Pawlak. - Myślę jednak, że po kilku dniach odpoczynku powinienem być gotowy do treningu - dodał.
Do momentu jego zejścia, goście mieli jeszcze pewną szansę na dobry wynik, ale po tej kontuzji ich gra już się rozsypała. Porażka z Enea Astorią zepchnęła zespół z Kutna na 11. lokatę w tabeli, ale od 6. miejsca dzieli go ledwie punkt. I liga jest bowiem na tyle wyrównana, że wiele może się jeszcze zdarzyć, ale przed Polfarmexem teraz trzy bardzo trudne (WKK, Rawlplug Sokół, Jamalex Polonia) i ważne spotkania z wymagającymi rywalami, gdzie o wygrane w niepełnym składzie będzie szalenie trudno.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: była dziewczyna Dybali doskonale radzi sobie bez gwiazdy Juventusu