[b]
Karol Wasiek, WP SportoweFakty (zadawał i notował): Po wygranej z Włochami (94:78) czujecie, że koszykarski raj w postaci mistrzostw świata jest coraz bliżej?[/b]
Michał Sokołowski, koszykarz reprezentacji Polski i Stelmetu Enei BC: Nastroje w zespole są bardzo dobre. Czujemy, że jesteśmy coraz bliżej mistrzostw świata, ale nie możemy z tego powodu popadać w hurraoptymizm. Trzeba postawić ten ostatni, ale najważniejszy krok.
Czy o meczu z Włochami można mówić, że kontrolowaliście go przez całe 40 minut?
Nie do końca, bo przydarzył nam się kiepski fragment w trzeciej kwarcie. Rywale odrobili straty do sześciu punktów, ale zareagowaliśmy pozytywnie. Uspokoiliśmy grę, wykorzystaliśmy swoje przewagi i wróciliśmy do tej przewagi, którą mieliśmy wcześniej. Włosi nie byli już w stanie nam później zagrozić.
Czy z tyłu głowy był fakt, że w pierwszym meczu przegraliście różnicą 19 puntów?
Tak. Nawet była szansa, żeby odrobić straty, bo w pewnym momencie prowadziliśmy 16 "oczkami". Wystarczyło obronić jedną akcję, rzucić z dystansu i być może udałoby się to osiągnąć. Nie wyszło, ale najważniejsze, że wygraliśmy.
Mam takie wrażenie, że jest pan coraz pewniejszym punktem w reprezentacji Polski. Czy na każde kolejne zgrupowanie przyjeżdża pan z większą pewnością siebie?
Bardzo możliwe. Jako koszykarz cały czas się rozwijam, mam coraz większe zaufanie u trenera Taylora. Staram się odpłacać dobrą grą.
Na ile istotny był fakt przenosin latem do Stelmetu Enei BC?
Na pewno po przejściu do Stelmetu wzrosła moja pewność siebie. Zauważyłem, że gram dobrze, więc oby ten trend się utrzymywał i szło to w dobrą stronę.
Zobacz także: Jak uzdrowić polską koszykówkę? Szef Legii przedstawia swoje pomysły
Trener Kamiński uważa, że o rok za późno zmienił pan klub. Jak pan zareagował na jego słowa?
To jest opinia trenera. Każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie. Życie napisało swój scenariusz. Nie żałuję tego, że zostałem w Rosie. Cieszę się, że miałem okazję współpracować z trenerem Kamińskim. Dużo się od niego nauczyłem.
Po transferze do Stelmetu mówił pan: "Presja? Nie mówmy o tym. Zawsze gram o mistrzostwo Polski". Czy po kilku miesiącach pobytu w Zielonej Górze odczuł pan tę presję odzyskania tytułu?
W polskiej lidze jak na razie gramy bardzo dobrze, jesteśmy na czele tabeli, więc tej presji się nie odczuwa. Inaczej by to wyglądało, gdybyśmy przegrali 2-3 mecze. Wtedy sytuacja byłaby nieco napięta.
Tak kolorowo nie jest za to w lidze VTB. Tam z bilansem 2:5 zajmujecie 10. miejsce w tabeli.
Bardzo żałujemy porażki w Tallinie. Można było tam spokojnie wygrać. W innych meczach też mieliśmy swoje szanse, ale ich nie wykorzystaliśmy. Uważam, że dużo drużyn w tej lidze jest w naszym zasięgu, ale jak na razie nie pokazujemy się z najlepszej strony. Stać nas na lepszą grę.
Łukasz Koszarek mówi , że jeszcze nigdy w swojej karierze nie grał w tak fizycznej lidze. Czy faktycznie da się odczuć tę różnicę?
Tak, różnica jest kolosalna. Zawodnicy są bardziej muskularni, z kolei sędziowie pozwalają na dużo ostrzejszą grę. Trzeba się do tego przyzwyczaić.
Coś mi się wydaje, że akurat panu to pasuje.
I tak, i nie, bo pamiętaj, że to działa w dwie strony. Generalnie jestem bardzo zadowolony z gry w lidze VTB. To ciekawe doświadczenie.
ZOBACZ WIDEO: Rajd Barbórka 2018. Dlaczego zawody są tak wyjątkowe?