Marek Łączyński: Brak awansu na MŚ będzie kataklizmem

Newspix / Piotr Matusewicz / Na zdjęciu: reprezentacja Polski koszykarzy
Newspix / Piotr Matusewicz / Na zdjęciu: reprezentacja Polski koszykarzy

- Nie wyobrażam sobie, abyśmy nie zagrali na mistrzostwach świata w Chinach - podkreśla Marek Łączyński. Kadra Mike'a Taylora może powtórzyć sukces po 52 latach.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

Jakub Artych: WP SportoweFakty: Po wielu latach niepowodzeń, kibice w końcu mogą być dumni z reprezentacji Polski. Pamięta pan tak świetne mecze naszej kadry?[/b]

Marek Łączyński: Ciężko przypomnieć sobie taką serię. Moim zdaniem otwarciem drzwi do mistrzostw świata w Chinach było zwycięstwo nad Chorwacją w Ergo Arenie.

To zwycięstwo niewątpliwie scaliło drużynę. Chorwacja miała w składzie 4 zawodników z NBA.

Dokładnie tak. To był dla nas wielki bodziec do dalszej walki. Wygraliśmy ten mecz i wróciliśmy do gry o awans. Potem poszliśmy za ciosem i jesteśmy już o krok od MŚ. Tylko kataklizm może nam zabrać upragniony awans. Nie wyobrażam sobie, że po 52-latach nie zagramy na mundialu.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: fenomenalny gol w futsalu. Lob spod własnej bramki!

Bardzo podobał mi się mecz z Włochami. Trzy dni wcześniej wygrali oni z Litwą, dzięki temu zapewnili sobie grę w Chinach. Nie doszukuję się jednak żadnych podtekstów, to my zagraliśmy w niedzielę bardzo dobry mecz. Oczywiście cały czas istnieje problem dogadania się Euroligi z FIBĄ. Czołowe zespoły występują w bardzo okrojonych składach.

Mam nadzieję, że wszystko ułoży się po naszej myśli. Koszykówka jako dyscyplina potrzebuje wyraźnego bodźca, sukcesu reprezentacji Polski na arenie międzynarodowej. Jak kadra awansuje na MŚ, to będzie to dla nas historyczna sprawa. Już wcześniej powiedziałem, czekamy na to 52 lata. W 1967 roku zajęliśmy piąte miejsce w Urugwaju.

Większość z nas nie ma szans, aby to pamiętać.

W moim przypadku jest inaczej, chociaż jeszcze wtedy nie interesowałem się koszykówką. Pierwszy poważny mecz zobaczyłem dopiero rok później: Realu Madryt z Legią Warszawa.

Do awansu potrzebujemy jednej wygranej: z Holandią u siebie lub Chorwacją na wyjeździe.

Chorwaci na pewno staną na głowie, aby wygrać z nami różnicą ponad 5 punktów i otworzyć sobie szansę na awans. Jeśli jednak przegramy wyższą różnicą, zostanie nam mecz ostatniej szansy z Holandią. Jest to nieobliczalny zespół. Pokazali to w starciu z Węgrami, z którymi przegrali po dogrywce.

Maciej Lampe przeżywa teraz drugą młodość?

To, co pokazuje Maciek jest znakomite. Pół żartem pół serio można powiedzieć, że Maciek gra w Chinach i robi wszystko, aby tam zagrać również z reprezentacją. Dla każdego Polaka, kadra i jej sukcesy są celem nadrzędnym.

Sukces reprezentacji na pewno napędza zainteresowanie wśród młodzieży. Na świecie koszykówka jest sportem numer 3 lub 4. U nas traktowana jest po macoszemu. Nie oszukujmy się - przez wiele lat nie mieliśmy żadnych osiągnięć. Ostatni raz mieliśmy taki w 1992 roku w Barcelonie. Gdybyśmy wtedy wygrali mecz z Grecją, prawdopodobnie zdobylibyśmy medal.

Mieliśmy dobre wyniki w latach 60 czy 70, ale dla młodzieży jest to prehistoria. Ciężko zobaczyć taki mecz z odtworzenia, gdyż przekazy telewizyjne były czarno-białe lub zupełnie ich nie było.

Teraz młode pokolenie czeka na sukces kadry, aby się z nią jeszcze bardziej utożsamiać. Byliśmy na mistrzostwach Europy, jednak mundial ma zupełnie inny wymiar.

Ma pan rację, mistrzostwa świata są motorem napędowym. Uważam, że w Europie się liczymy, jesteśmy jednym z większych krajów na tym kontynencie. Warto wspomnieć też o zmienionych kwalifikacjach do MŚ. Wcześniej czołowe zespoły z mistrzostw Europy miały bezpośredni awans do mundialu. Teraz rozgrywane są eliminacje.

Podoba się panu taki system?

Zdecydowanie. Zawsze byłem zwolennikiem takich eliminacji. Uważam, że system jest dużo bardziej sprawiedliwy. Problem jest tylko z pogodzeniem wszystkich organizacji. Mamy FIBĘ, Euroligę oraz NBA, króla całej koszykówki. Wszyscy o niej marzą i chcieliby tam zagrać. Trzeba dążyć do tego, aby wszyscy najlepsi mogli w przyszłości zagrać w eliminacjach.

Wróciła moda na Biało-Czerwonych. Wyniki oglądalności już dawno nie były tak dobre. Jak wykorzystać dobry moment i rozpocząć bum na polską koszykówkę?

Moim zdaniem trzeba cały odważniej stawiać na Polaków. Mamy wiele dzieci, którzy bawią się koszykówką. Sam uczestniczę w wielu campach i widzę spore zainteresowanie.

Jest jednak problem organizacyjny. Uważam, że sport powinien zdecydowanie mocniej wrócić do szkół. Około 70-80 procent finansowania młodych koszykarzy spada na rodziców, którzy co miesiąc płacą składkę. Jeśli rodzice nie mają pieniędzy, wtedy dziecko nie ma możliwości trenowania. Rzadko się zdarza, aby mniejsze lub większe kluby odstępowały od miesięcznej opłaty. Jest to jeden z powodów, przez który nasza dyscyplina kuleje.

Do tego dochodzi kwestia odpowiedniego szkolenia.

Jestem fanem koszykówki na Bałkanach. Nie dość, że śledzę ją bardzo uważnie, to na dodatek fizycznie tam uczestniczę. Spędzam często całe wakacje na różnych campach w tym regionie. Patrzę jak wszystko jest to zorganizowane. Serbowie w wielu dyscyplinach sportu mają wielkie sukcesy. Wiem czemu je mają, ale gdy próbuję to przedstawić w Polsce, to jestem zbywany. My staramy się wzorować na Litwie, Hiszpanii czy USA.

Nie chcę się bić ze ścianą. Uważam, że model koszykówki w Serbii jest godny naśladowania. Dzieci są zafascynowane sportem. Jak mają WF, to nawet z chorobą idą na te zajęcia. Sport jest traktowany jak każdy inny przedmiot w szkole. Podam prosty przykład. Gdy w liceum spotkają się drużyny, których uczniowie występują w Partizanie czy w Crvenie, to dla nich jest to wielkie wydarzenie.

Powiem szczerze, że w Polsce trenerzy nie garną się, aby pracować w koszykówce. 3/4 studentów na AWF chcą być trenerami personalnymi lub pracować w piłce nożnej. Jest to jeden z elementów, który musimy w naszym kraju odbudować. W Belgradzie natomiast są studia, stricte związane z samą koszykówką. Z tego właśnie wychodzą trenerzy, którzy później przekazują wiedzę wszystkim dzieciom. Byli zawodnicy z kolei mają skrócony tryb nauki, z 5 do 3 lat.

W Polsce byli reprezentanci są bardzo słabo wykorzystywani.

Na pewno trzeba wykorzystać ich doświadczenie. Potrzebni są mentorzy, ale również profesjonalni trenerzy, który nauczą dzieci koszykówki od podstaw. Krok po kroku. Musimy stworzyć jednolity program basketu, aby taki sam był dla dzieci z Przemyśla, Włocławka, Szczecina, Gdańska czy Warszawa. Musimy sobie pomagać i się zjednoczyć.

Źródło artykułu: