NBA: pech skrzydłowego Nuggets. Paul Millsap kontuzjowany

Newspix / ZUMA / Na zdjęciu: Paul Millsap
Newspix / ZUMA / Na zdjęciu: Paul Millsap

Nieudany okazał się dla Denver Nuggets wyjazd do Charlotte. Zespół z Kolorado przegrał z Hornets po serii siedmiu wygranych, a na dodatek stracił Paula Millsapa.

W tym artykule dowiesz się o:

Trwające rozgrywki NBA są jak na ten moment bardzo udane dla Denver Nuggets. Drużyna ze stanu Kolorado przewodzi Konferencji Zachodniej, czego nie zmieniła nawet porażka w Charlotte. Obecnie "Bryłki" notują bardzo dobry bilans 17-8, ale od początku sezonu ich droga wcale nie jest usłana różami.

Najpierw kontuzji doznał podstawowy niski skrzydłowy Will Barton, który zdołał rozegrać zaledwie dwa spotkania. Ostatnio uraz wykluczył z kolei Gary'ego Harrisa, a gdyby tego było mało, przeciwko Hornets nieszczęście spotkało Paula Millsapa.

Doświadczony silny skrzydłowy złamał palec prawej stopy podczas próby zatrzymania wbijającego się pod kosz Michaela Kidda-Gilchrista. Choć sytuacja nie wyglądała na bardzo groźną, 33-letni koszykarz musiał opuścić parkiet i już na niego nie powrócił. Do tego momentu na swoim koncie zdążył zapisać 16 punktów, 3 zbiórki i 2 bloki.

Millsap to bardzo ważny punkt w rotacji Mike'a Malone'a, szczególnie po bronionej stronie parkietu. W poprzednim sezonie, z powodu kontuzji nadgarstka, opuścił on aż 44 spotkania sezonu zasadniczego. Bez niego Nuggets osiągnęli wprawdzie dodatni bilans 24-20, ale można jedynie przypuszczać, że z nim byłby on jeszcze lepszy. Ostatecznie przecież "Bryłki" zajęły pechowe, 9. miejsce, mając zaledwie jedną wygraną mniej niż ósma Minnesota Timberwolves, co spowodowało, że nie udało się awansować do fazy play-off.

Na razie nie wiadomo jeszcze, jak długa przerwa czeka byłego All-Stara. Stan jego zdrowia zostanie dokładnie oceniony po powrocie zespołu do Denver. 33-latek w trwających rozgrywkach notuje średnio po 13,6 punktu, 7 zbiórek, 2 asysty i 1,4 przechwytu.

ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Miazga w hicie! Azoty nie zdobyły Orlen Areny

Komentarze (0)