Mistrz KSW na meczu EBL. Dopingował zespół z rodzinnego miasta

Materiały prasowe / Sebastian Rudnicki (KSW) / Na zdjęciu: Tomasz Narkun (z lewej)
Materiały prasowe / Sebastian Rudnicki (KSW) / Na zdjęciu: Tomasz Narkun (z lewej)

Tomasz Narkun (16-2) dopingował w niedzielę koszykarski zespół ze swojego rodzinnego miasta. Mistrz KSW w wadze półciężkiej gościł na meczu Spójni Stargard z MKS-em Dąbrowa Górnicza (61:81).

Stargardzianin wraz z klubem kibica dopingował beniaminka Energa Basket Ligi. W przerwie zaprezentował się również publiczności. Prezes Spójni, Paweł Ksiądz, wręczył Tomaszowi Narkunowi szalik, a wojownik KSW udzielił krótkiego wywiadu.

- Całe życie koszykówka jest w mojej głowie. Nie każdy wie, ale byłem w klasie sportowej o profilu koszykarskim - zdradził Tomasz Narkun. - Jak Spójnia gra to zawsze jej kibicuję z całego serca - dodał.

Po 20 minutach gospodarze przegrywali z wyżej notowanym MKS-em Dąbrowa Górnicza 26:39. - Zawsze walczę do końca. Wierzę, że oni też będą walczyli do końca i to będzie nasz mecz - skomentował mistrz KSW. Ostatecznie goście zwyciężyli 81:61.

Nie zabrakło również pytania o starcia z legendą MMA - Mamedem Chalidowem. Który z dwóch wygranych przez Narkuna pojedynków był trudniejszy? - Jeżeli miałbym wybrać to oczywiście ten ostatni, ponieważ przygotowywałem się do tego dziewięć miesięcy. Był to czas wyrzeczeń i ciężkiej pracy tylko pod ten dzień - przyznał stargardzianin, który na meczu gościł wraz ze swoim teamem.

Jakie będą kolejne wyzwania przed 29-latkiem? - Na razie muszę wyleczyć kontuzję, ponieważ złamałem rękę w ostatnim starciu. Niefortunny cios i wszystko jakoś się zepsuło, ale myślę, że po nowym roku będziemy więcej wiedzieli i wrócimy już niebawem - zapewnił Tomasz Narkun.

ZOBACZ WIDEO Omielańczuk z wygraną na DSF 18: "Oceniam się negatywnie za pierwszą rundę"

Komentarze (1)
avatar
yes
10.12.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"Zawsze walczę do końca. Wierzę, że oni też będą walczyli do końca i to będzie nasz mecz - skomentował mistrz KSW. Ostatecznie goście zwyciężyli 81:61" - nie zawsze wiara przenosi góry...