To miał być spacerek dla Anwilu Włocławek. Mistrzowie Polski byli zdecydowanym faworytem meczu z Miastem Szkła Krosno (88:93). Gospodarze szybko zaskoczyli rywali i wyszli na prowadzenie 29:12. Potem ekipie z Podkarpacia zabrakło konsekwencji w grze. - Zagraliśmy dobry mecz, tylko co z tego? Dwa punkty jadą do Włocławka. Zabrakło nam koncentracji i trochę jaj - tłumaczy Mariusz Niedbalski.
Krośnianie zawiedli szczególnie w drugiej kwarcie, którą przegrali aż 6:28. Potem odrobili straty, w końcówce prowadzili nawet 85:82. Miasto Szkła było o krok od wielkiej sensacji, jednak sprawy w swoje ręce wziął Michał Michalak.
- Kluczowe były dwa momenty. Pierwszy był w drugiej kwarcie i to nie jest tak, że Anwil nas czymś zaskoczył. To my straciliśmy koncentracje i przestraszyliśmy się kilku rzeczy. Potem Michał Michalak zabrał nam dwie ważne piłki w końcówce, które skończyły się punktami dla rywali - dodaje.
Mimo porażki, drużyna z Podkarpacia ma powody do zadowolenia. Po fatalnym początku sezonu nie ma już śladu. Miasto Szkła jest równorzędnym przeciwnikiem dla każdego zespołu w EBL. Prawdziwy test "Szklany Team" czeka jednak w najbliższych meczach wyjazdowych.
- Od dłuższego czasu gramy lepiej niż na początku sezonu. Za to należą się brawa, publiczności mecz się podobał. Przed nami trzy ciężkie wyjazdy: Rosa Radom, Legia Warszawa i AZS Koszalin. Chcemy z korzystnym bilansem przystąpić do świąt Bożego Narodzenia - kończy Mariusz Niedbalski.
Miasto Szkła Krosno z bilansem 2-7 zajmuje 13. miejsce w lidze.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Koszmarne zderzenie w meczu Ligue 1. Neven Subotić zalał się krwią