ESAKE: Dramatyczna walka o brąz, Maroussi na remis

Finał greckiej ESAKE pomiędzy ekipami Panathinaikosu Ateny oraz Olympiakosu Pireus przyćmił nieco dramatyczną walkę o brązowy medal. W spotkaniu numer cztery zespół Maroussi Ateny pokonał na własnym parkiecie drużynę Arisu Saloniki i tym samym doprowadził do stanu 2:2. Decydujące starcie zostanie rozegrane 3 czerwca w Salonikach.

Łukasz Żaguń
Łukasz Żaguń

Ekipa Arisu Saloniki tegoroczną fazę play off rozpoczęła znakomicie. W pierwszej rundzie podopieczni trenera Andrea Mazzona nie dali większych szans drużynie Panioniosu Ateny. W półfinale jednak Aris został rozgromiony przez głównego kandydata do mistrzowskiego tytułu - Panathinaikos Ateny. Zespołowi z Salonik pozostała więc walka o trzecie miejsce. Ci, którzy jednak spodziewali się szybkiego rozstrzygnięcia na korzyść Arisu, mogą czuć się poważnie rozczarowani. Obie ekipy w pełni wykorzystały jak dotychczas atut własnego parkietu. Co prawda w meczu numer trzy Aris rozbił wręcz swoich rywali przed własną publicznością, to jednak w kolejnym pojedynku rywale zdołali się podnieść i tym samym doprowadzić do remisu.

Od samego początku większą determinacją wykazywali się gospodarze. Maroussi popełniało bardzo małą ilość błędów własnych, czego nie można było powiedzieć o rywalach. Ponadto miejscowi prezentowali zespołową koszykówkę. Efekty takiej gry widać było już po pierwszych 10 minutach. Aris prowadził różnicą 8 "oczek". W drugiej odsłonie co prawda goście zdołali ograniczyć straty, jednak zespół Maroussi umiejętnie potrafił kontrolować wynik spotkania.

Po zmianie stron nadal przeważali gospodarze, którzy powiększyli nawet swoje prowadzenie. Wreszcie wśród podopiecznych Soulisa Markopoulosa zaczął funkcjonować obwód i to właśnie dzięki celnym "trójkom" miejscowi zdołali zyskać sobie 9-punktową przewagę. Przyjezdni nie zamierzali jednak rzucać broni. Przewaga koszykarzy Maroussi zaczęła błyskawicznie topnieć w ostatniej partii. Wówczas to goście systematycznie punktowali rywali z obwodu. Po serii rzutów wolnych ostatecznie więcej zimnej krwi wykazali podopieczni trenera Markopoulosa, wygrywając całe spotkanie 72:70.

Wśród gospodarzy na największę uznanie zasłużył Costas Haralabidis. Grecki rozgrywający zapisał na swoje konto 17 punktów oraz aż 8 asyst. Spędził na parkiecie 33 minuty. Największym dorobkiem punktowym w szeregach miejscowych mógł szczycić się jednak Costas Kaimakoglou, który zdobył 20 "oczek". Dla rywali 16 punktów uzbierał Spencer Nelson. Ponadto Amerykanin dołożył jeszcze 11 zbiórek i 3 asysty.

- Chcielibyśmy zadedykować to zwycięstwo naszym fanom, którzy wspierali nas przez cały rok. Jesteśmy świadomi tego, co czeka nas w piątym spotkaniu, ale podejmiemy walkę. Zagramy jeszcze lepiej - powiedział po spotkaniu trener Markopoulos.

- Na początku meczu mieliśmy ogromne problemy w ataku. W piątym spotkaniu damy jednak z siebie wszystko. Wierzę, że zdobędziemy medal - komentował mecz trener Mazzon.

Maroussi Ateny - Aris Saloniki 72:70 (22:14, 13:14, 19:17, 18:25)

Maroussi: Kaimakoglou 20, Haralabidis 17, Mavrokefalidis 11, Keys 7, Glyniadakis 6, Stevenson 5, Koubouras 4, Diamantopoulos 2, Huff 0, Stefanidis 0

Aris: Nelson 16, Betts 15, Tsaldaris 13, Barlos 7, Wright 6, Clark 5, Gavel 4, Iliadis 2, Agadakos 2, Agryropoulos 0

Stan rywalizacji: 2:2

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×