Drużyna Igora Jovovicia na własne życzenie zafundowała sobie sporo kłopotów w meczu z Kingiem Szczecin. Na przełomie drugiej i trzeciej kwarcie Stelmet Enea BC Zielona Góra zgubił swój rytm, co momentalnie wykorzystali szczecinianie, wychodząc na 10-punktowe prowadzenie (58:48).
- Faktycznie przydarzył się przestój, King ruszył z kontratakami. Do tego nieźle trafiał Kikowski. Na chwilę zaspaliśmy i było widać, jakie są skutki. King w moment potrafił odskoczyć na 10 punktów. Całe szczęście, że w porę się pozbieraliśmy - mówi Adam Hrycaniuk.
Po udanej pogoni i serii 17:2 zielonogórzanie wrócili na dobre tory, a w decydującej fazie spotkania zachowali więcej zimnej krwi od Kinga. - King postawił nam twarde warunki, ale dzięki dobrej obronie i zbiórce wyszarpaliśmy zwycięstwo. Z tym drugim elementem, z zastawieniami, mieliśmy w ostatnim czasie problemy - podkreśla reprezentant Polski.
Trzeba przyznać, że szczecinianie, mimo porażki w hali CRS, pozostawili po sobie bardzo dobre wrażenie. - King co mecz nieźle walczy, ligowy bilans nie odzwierciedla jego potencjału. To naprawdę mocna, dobrze zbilansowana drużyna. Szczecinianie są w stanie walczyć z każdym - stwierdza Hrycaniuk.
Kolejnym rywalem Stelmetu Enei BC w Energa Basket Lidze będzie Spójnia Stargard. Spotkanie zostanie rozegrane w najbliższą niedzielę w domowej hali beniaminka.
ZOBACZ WIDEO: Włodzimierz Zientarski porównał dramat syna do walki Roberta Kubicy