Igor Wadowski: Gra we Włocławku mi sprzyja. Będę walczył o swoje miejsce

Newspix / Piotr Kieplin / PressFocus / Na zdjęciu: Igor Wadowski
Newspix / Piotr Kieplin / PressFocus / Na zdjęciu: Igor Wadowski

Kontuzje Kamila Łączyńskiego i Vladimira Mihailovicia sprawiają, że Igor Milicić na pozycji rozgrywającego korzysta z Aarona Broussarda i Igora Wadowskiego. Polski zawodnik przyznaje, że gra we Włocławku mu służy i dobrze się tu czuje.

Igor Wadowski kontrakt z Anwilem wywalczył przed sezonem - początkowo przyjechał do Włocławka pomóc w treningach pod nieobecność Kamila Łączyńskiego, który przebywał na zgrupowaniu reprezentacji Polski. Były zawodnik AZS-u Koszalin wywarł dobre wrażenie na trenerze Miliciciu. Sam zawodnik średnio na parkiecie spędza ponad 9 minut, a najdłużej zagrał właśnie przeciwko swojemu byłemu klubowi - AZS-owi Koszalin, grając blisko 20 minut. Wadowski przyznaje, że gra w stolicy Kujaw mu sprzyja.

- We Włocławku czuję się bardzo dobrze i to nie jest przesada, gdy ktoś mówi, ze to miasto żyje koszykówką. Tą dyscypliną żyjemy my, żyją nią kibice i faktycznie całe miasto, co jest naprawdę bardzo fajne. Każdy nas wspiera się w tych cięższych i w dobrych momentach i myślę, że po prostu Włocławek mi sprzyja. Cała drużyna ciężko trenuje, sztab trenerski wykonuje świetną pracę - świetnie się tu odnajduję - mówi rozgrywający Rottweilerów.

Dużo się mówi o włocławskich kibicach, którzy są bardzo wymagający, to poniekąd ma generować dodatkową presję na zawodnikach. Wadowski twierdzi, że spotyka na mieście kibiców, którzy wypytują o swój ulubiony klub. 22-latek przyznaje również, że coraz lepiej odnajduje się w grze preferowanej przez Igora Milicicia i dodaje, że trenowanie i rozgrywanie spotkań pod okiem tego trenera może mu przynieść wiele korzyści.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: wielki wyczyn jednonogiego kolarza. Ukończył wyścig na 200 km

- Naprawdę jestem pod wrażeniem tego, że nawet w sklepie kibice potrafią podejść, zapytać o mecz. To jest naprawdę miłe, bo przez to czujesz wsparcie, zwłaszcza w moim przypadku. Po prostu czuję, że jestem koszykarzem - mówi z uśmiechem Wadowski.

- Cały czas pracuję nad tym, by w tym systemie trenera odnaleźć siebie i swoje miejsce. Igor Milicić wyciąga z zawodników maksimum na meczach i widać to po graczach - każdy z nas chce wygrywać. Jesteśmy dobrą drużyną, coraz lepiej się rozumiemy, lepiej się zgrywamy i widać efekty tego na boisku - dodaje.

Sama gra Anwilu, choć daleka jeszcze od perfekcji, wygląda coraz lepiej. W środę włocławianie pewnie pokonali BK Ventspils 84:71 a polski rozgrywający spędził na parkiecie ponad 15 minut, przyczyniając się do wygranej zespołu.

- Chciałem pomóc drużynie w każdym elemencie, zawsze gdy, wychodzę na boisko, chcę dać z siebie 100 proc., a nawet więcej, bo na zwycięstwach i dobrych wynikach mi po prostu zależy. Każdy z zawodników jest 1/12 drużyny, całości tego systemu i nie inaczej jest ze mną. Będę walczył, bo takim jestem typem zawodnika. Sam się cieszę, ze mogłem pomóc w środę Anwilowi w odniesieniu tak ważnej wygranej - kończy.

Już w weekend mistrzowie Polski zagrają w Dąbrowie Górniczej z miejscowym MKS-em.

Komentarze (0)