26 listopada Kamil Łączyński przeszedł zabieg. Kapitan Anwilu Włocławek miał naderwane dwa mięśnie: biodrowo-lędźwiowy i grzebieniowy przy samym przyczepie. Po operacji koszykarz mówił, że wszystko poszło zgodnie z planem, a rehabilitacja potrwa od 4 do 6 tygodni.
Po t ym okresie Łączyński miał wrócić do gry i znów odpowiadać za kreowanie gry w Anwilu. Okazuje się jednak, że jego problemy ze zdrowiem są znacznie poważniejsze niż się początkowo wydawało. W tym momencie nie wiadomo, kiedy 29-letni zawodnik wróci do treningów.
- Miejsca, które były operowane, goją się, widać w tym wyraźny postęp, ale niestety ból nie ustępuje i tym samym uniemożliwia mi powrót do gry. Termin mojego powrotu jest datą nieznaną. Nie chcę niczego obiecywać. Spróbuję wejść do treningu, ale jeśli ból będzie paraliżujący, to na pewno nie będę ryzykował - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty.
- W ostatnim czasie odbyłem sporo wizyt lekarskich. Byłem u chirurgów, neurologów, ortopedów, osteopatów i nadal szukamy źródła problemu. Wydaje mi się, choć nie chcę zapeszać, że w końcu trafiłem na specjalistę, który jest w stanie mi pomóc. Po jego zabiegach ten ból nieco ustępuje. Jest minimalna poprawa, ale widać, że problem jest złożony - tłumaczy Łączyński.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: dziewczyna Szpilki "udusiła" zawodnika MMA. Odklepał
Reprezentant Polski od początku sezonu walczył z bólem. Zacisnął zęby i starał się pomagać zespołowi, który znalazł się w trudnym położeniu, po tym jak kontuzji stawu skokowego nabawił się Vladimir Mihailović. Długa gra z bólem niestety ma teraz swoje konsekwencje. - Na pewno ma wpływ na obecną sytuację. Ambicjonalnie podszedłem do tematu, chciało się grać jak najdłużej i teraz przez to ból nie ustępuje - uważa koszykarz.
29-letni zawodnik mimo kontuzji świetnie prezentował się w tym sezonie. Warto odnotować, że Łączyński ze średnią 9,3 asyst na mecz jest najlepiej podającym graczem w rozgrywkach Basketball Champions League. Pod jego nieobecność w rolę pierwszego rozgrywającego wcielił się Aaron Broussard, który do Anwilu trafił z rosyjskiego BK Niżny Nowogród. Bez Łączyńskiego zespół wygrał 3 z 4 meczów.