Do hitowego starcia z Polskim Cukrem Toruń gdynianie przystępowali w roli lidera Energa Basket Ligi. Zespół Przemysława Frasunkiewicza jako jedyny w rozgrywkach mógł pochwalić się tylko dwoma porażkami (Stelmet i MKS).
Mimo wszystko faworytem niedzielnego spotkania byli torunianie, którzy we własnej hali nie przegrali jeszcze meczu w tym sezonie.
Gracze Dejana Mihevca po raz kolejni potwierdzili swoją klasę. Do przerwy toczyła się jeszcze w miarę wyrównana walka (45:42), ale od trzeciej kwarty gospodarze zaczęli stopniowo budować swoją przewagę. Gdynianie nie umieli znaleźć odpowiedzi na świetnie dysponowanych torunian, którzy w całym meczu trafili aż 15 trójek i mieli 32 asysty. Nie do zatrzymania byli Michael Umeh (19), Bartosz Diduszko (15) i Aaron Cel (13).
Trener Frasunkiewicz nie ukrywa swojego niezadowolenia z postawy zawodników, którzy w drugiej połowie na tle toruńskiego zespołu wypadli bardzo blado. Tę część meczu gdynianie przegrali aż 31:51. Szwankowała skuteczność z dystansu (7/29), a nie od dziś wiadomo, że to największy atut Arki w tym sezonie. Brakowało odpowiedniego dzielenia się piłką i agresywnej gry w obronie.
- Nie zrealizowaliśmy założeń przedmeczowych. Można przegrać, czasami można nie trafiać, ale nie można zapominać o założeniach. Przez 20 minut zapomnieliśmy o naszych zasadach w obronie, za mocno poszliśmy w "hazard". To była woda na młyn na gospodarzy, którzy świetnie dzielą się piłką i takie rzeczy wykorzystują. Wszyscy chowają swoje ego do kieszeni i jeśli jest ktoś otwarty, to tam piłka po prostu trafia. Byliśmy pół tempa spóźnieni od rywali - mówi szkoleniowiec Asseco Arki.
- Polski Cukier jest bardzo dobrą drużyną. Gospodarze trafiali na świetnym procencie z dystansu. Niestety my do tego dołożyliśmy swoje błędy i dlatego taki jest końcowy wynik. Mamy nad czym pracować - podkreśla z kolei Adam Łapeta, autor 8 punktów i 9 zbiórek.
ZOBACZ WIDEO: Przygoński jednym z faworytów na Dakarze. "Ma ogromne doświadczenie i spokój"
Wielkie gratulacje !!!