Milwaukee Bucks z bardzo cennym zwycięstwem. Liderzy Wschodu znów pokazali siłę, Giannis Antetokounmpo był nie do zatrzymania nawet dla świetnych ostatnio Houston Rockets. Gracz "Kozłów" zdominował pod koszem Clinta Capelę oraz P.J. Tuckera, wykorzystał połowę oddanych rzutów z pola, miał 27 punktów, aż 21 zbiórek i pięć asyst. Goście ze stanu Wisconsin wygrali trzecią kwartę 38:23, a dzięki temu także całe spotkanie 116:109.
Teksańczykom w końcówce meczu udało się doprowadzić do stanu 106:109, ale w następnych posiadaniach rzuty Jamesa Hardena nie odnajdywały drogi do kosza. Ten znów zanotował na swoim koncie wielkie liczby, bowiem skompletował 42 punkty, 11 zbiórek, sześć asyst, choć tym razem też dziewięć strat i trafił tylko 13 na 30 oddanych prób, w tym 6 na 16 za trzy. "Brodacz" 14. raz z rzędu przekroczył barierę 30 "oczek". Duże problemy miał Clint Capela, środkowy wykonał 16 rzutów, a wykorzystał zaledwie cztery. Trafił też 10 na 12 osobistych, co ostatecznie dało mu 18 "oczek" i 12 zbiórek.
Houston Rockets ostatnio nie przywykli do opuszczania parkietu na tarczy, lecz tym razem nie mieli recepty na fizyczność i zmysł Giannisa Antetokounmpo. Dla "Rakiet" to trzecia porażka w piętnastu ostatnich występach. Jeśli są rządni rewanżu, to sposobność nadarzy się do tego 27 marca. Milwaukee Bucks z bilansem 29-11 plasują się na szczcie Konferencji Wschodniej, wyprzedzając nawet Toronto Raptors (31-12).
- Jedyne, na czym mi zależy, to wygrywanie. Wiem, że jeśli będziemy zwyciężać, a ja będę pomagać swoim kolegom z drużyny i sam zostawię całe serce na parkiecie, wszystko inne samo o siebie zadba. Tytuły i nagrody przyjdą - mówił Antetokounmpo.
Dwa dni, dwa różne spotkania. We wtorek Philadelphia 76ers bez problemów pokonała na własnym parkiecie Washington Wizards 132:115, kilkanaście godzin później w starciu tych dwóch drużyn dominowali stołeczni. Konkretnie Bradley Beal, który rzucił w pewnym momencie 14 punktów z rzędu, w sumie miał ich 34 i poprowadził "Czarodziei" do 17. triumfu w sezonie.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: chwile grozy podczas wyprawy na K2. Bus nad przepaścią
Gospodarze ze stolicy prowadzili do przerwy 63:48, a ostatecznie zwyciężyli 123:106. Podopieczni Bretta Browna popełnili za to aż 23 straty. Joel Embiid uzbierał 35 "oczek" oraz 14 zbiórek, ale nie uchroniło to "Szóstek" od 15. porażki. Oznacza to także, że przerwane zostało ich pasmo czterech sukcesów. - My mieliśmy słabą skuteczność, a oni zdobywali wiele punktów po naszych błędach. Przechwytywali piłkę, co stwarzało im otwartą drogę do kosza. Trudno tak grać - komentował trener Brown.
New Orleans Pelicans popisali się w ofensywie, zdobyli aż 140 punktów i pokonali u siebie Cleveland Cavaliers. Brylował Anthony Davis, zdobywca 38 "oczek", 13 zbiórek, siedmiu asyst i czterech bloków. Co ciekawe, pierwsze 12 minut padło łupem winno-złotych w stosunku 38:25. Trzy następne kwarty kończyły się odpowiednio wynikami: 34:25, 41:28, 40:33.
Memphis Grizzlies mieli sześć porażek z rzędu i powiedzieli dość. Gościli u siebie San Antonio Spurs, chociaż to chyba złe słowo, bo drużyna Gregga Popovicha nie będzie wspominać dobrze tych odwiedzin. "Niedźwiadki" były konsekwentne i systematyczne, Marc Gasol wdał się we znaki ich defensywie. Tego wieczoru dwóch braci z Hiszpanii stanęło naprzeciwko siebie, a młodszy z nich zdobył 26 punktów i miał 14 zbiórek, Grizzlies wygrali 96:86.
Jeśli mowa o przerywaniu złych serii wspomnieć trzeba też o zespole Dallas Mavericks. Phoenix Suns pokonywali ich w bezpośrednich meczach siedem razy z rzędu, dotychczas dwa razy w tym sezonie, ale tym razem Luka Doncić nie pozwolił, aby ziścił się taki scenariusz. Słoweniec był świetny, zaaplikował rywalom 30 punktów (8/14 z gry, 4/9 za trzy, 10/16 za 1), dodał też pięć zbiórek i cztery asysty. Pierwszy numer draftu 2018, DeAndre Ayton w 20 minut zdobył tylko sześć oczek i zebrał pięć piłek.
Kyle Kuzma z Los Angeles Lakers spędził na parkiecie niespełna 30 minut. W tym czasie zamienił się w ofensywą bestię. 23-latek trafił 16 na 24 oddane rzuty, miał w tym 5 na 10 za trzy i zapisał przy swoim nazwisku aż 41 punktów. "Jeziorowcy" pokonali na własnym parkiecie 113:100, cały czas muszą radzić sobie bez LeBrona Jamesa.
Wyniki:
Boston Celtics - Indiana Pacers 135:108 (29:23, 39:30, 37:27, 30:28)
(Morris 22, Brown 22, Tatum 20, Hayward 14 - Sabonis 20, Oladipo 17, Evans 15)
Washington Wizards - Philadelphia 76ers 123:106 (25:20, 38:28, 29:27, 31:31)
(Beal 34, Porter Jr. 23, Ariza 17 - Embiid 35, Butler 23, Korkmaz 16)
Brooklyn Nets - Atlanta Hawks 116:100 (23:38, 28:19, 35:23, 30:20)
(Russell 23, Carroll 17, Dinwiddie 16, Harris 16 - Collins 30, Young 17, Lin 16)
Houston Rockets - Milwaukee Bucks 109:116 (29:26, 31:28, 23:38, 26:24)
(Harden 42, Capela 18, Green 16 - Antetokounmpo 27, Brogdon 24, Middleton 15)
Memphis Grizzlies - San Antonio Spurs 96:98 (22:18, 20:13, 30:33, 24:22)
(Gasol 26, Conley 15, Green 12, Jackson Jr. 12 - Belinelli 14, Forbes 14, Mills 13, Aldridge 13, White 12)
New Orleans Pelicans - Cleveland Cavaliers 140:124 (25:39, 34:25, 41:28, 40:33)
(Davis 38, Jackson 19, Holiday 18 - Clarkson 21, Dellavedova 17, Burks 17, Payne 16)
Dallas Mavericks - Phoenix Suns 104:94 (26:26, 20:24, 32:19, 26:25)
(Doncic 30, Barnes 17, Matthews 14 - Warren 20, Jackson 17, Holmes 16)
Utah Jazz - Orlando Magic 106:93 (19:32, 27:31, 32:12, 28:18)
(Mitchell 33, Ingles 16, Gobert 12 - Augustin 23, Vucevic 20, Gordon 18)
Portland Trail Blazers - Chicago Bulls 124:112 (30:29, 26:22, 39:34, 29:27)
(McCollum 24, Nurkic 18, Curry 17 - Carter Jr. 22, LaVine 18, Dunn 15, Portis 15)
Los Angeles Lakers - Detroit Pistons 113:100 (20:24, 35:23, 34:30, 24:23)
(Kuzma 41, Beasley 19, Caldwell-Pope 15 - Griffin 16, Jackson 15, Galloway 15, Bullock 13)