Marcin Gortat we wtorek dostał od trenera Doca Riversa zaledwie pięć minut, a w tym czasie zdołał tylko zebrać dwie piłki. Tymczasem pod tablicami nie do zatrzymania był DeAndre Jordan, który w barwach LA Clippers spędził 10 sezonów. Środkowy w meczu przeciwko byłemu zespołowi zdobył 13 punktów, 16 zbiórek, cztery asysty oraz cztery bloki. Duet Montrezl Harrell - Tobias Harris nie miał sposobu, żeby go zatrzymać.
Goście z Hollywood mimo wszystko mieli szansę, aby pokonać Dallas Mavericks. Prowadzili nawet 88:83, aczkolwiek następnie umieścili w koszu zaledwie 4 na 16 oddanych rzutów, a w całym spotkaniu trafili słabe 36-procent prób z pola. Podopieczni Ricka Carlisle'a wykorzystali problemy rywali momentalnie, Luka Doncić i Harrison Barnes dokończyli dzieła w końcówce. Teksańczycy triumfowali ostatecznie 106:98 i przełamali pasmo czterech porażek, to dla nich także 21. triumf w sezonie.
Dużo mówi się w Dallas o ewentualnym transferze Dennisa Smitha. 21-latek w meczu przeciwko Clippers pojawił się na parkiecie pierwszy raz od 7 stycznia, rzucił 17 punktów i miał osiem zbiórek, lecz trafił tylko 6 na 17 oddanych rzutów, w tym 1 na 6 za trzy. To nie był też wymarzony występ Słoweńca, zyskującego na świecie coraz większą rzeszę fanów.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Kevin Prince Boateng przenosi się do Barcelony. Wraz z nim piękna żona
Luka Doncić podarł koszulkę po niecelnym rzucie za trzy na koniec pierwszej połowy. Był sfrustrowany, bo pudłował notorycznie, w sumie przestrzelił wszystkie osiem oddanych rzutów zza łuku (17 punktów, 5/15 z gry), chociaż miał też siedem zebranych piłek oraz sześć asyst. Harrison Barnes dodał 20 "oczek" i wszystko zakończyło się dla Mavericks happy-endem.
Trener Rick Carlisle komplementował DeAndre Jordana: - Uważam, że był świetny. Dostarczył nam wszystko, czego potrzebowaliśmy: szybkość, atak, trafianie rzutów, kilka niesamowitych asyst. Było mu na pewno trudno i sentymentalnie spotkać ponownie tych wszystkich znajomych ludzi i zagrał jeden z najlepszych meczów, odkąd do nas dołączył.
W drużynie Doca Riversa można mówić o kryzysie. Clippers ostatnio pokonali San Antonio Spurs 103:95, ale teraz musieli uznać wyższość Dallas i w sumie w siedmiu ostatnich meczach doznali sześciu porażek. Zabrakło przede wszystkim wsparcia Tobiasa Harrisa, który rzucił zaledwie dziewięć punktów. Lou Williams i Shai Gilgeous-Alexander oddali w sumie 21 niecelnych rzutów. LAC schodzili z parkietu na tarczy po raz 22. w sezonie.
Oklahoma City Thunder z trzecim zwycięstwem z rzędu, bilans 29-18 zapewnia im też aktualnie 3. lokatę w Konferencji Zachodniej. Błyszczeli ich liderzy. Paul George rzucił 36 punktów, miał osiem zbiórek i pięć przechwytów. Russell Westbrook trafiał akrobatyczne rzuty, a ostatecznie skompletował 14. triple-double w tym sezonie: 29 "oczek", 14 zbiórek i 10 zbiórek.
"Grzmot" pokonał Portland Trail Blazers 123:114, tym na nic zdały się 34 punkty Damiana Lillarda czy 31 C.J. McColluma. Goście popełnili 19 strat, a Thunder przerwali ich pasmo trzech sukcesów.
W innym z meczów Toronto Raptors uporali się z Sacramento Kings 120:105, nawet bez odpoczywającego Kawhiego Leonarda. Reszta zawodniów stanęła na wysokości zadania, Kyle Lowry i Fred VanVleet rzucili po 19 punktów. W drużynie z Kalifornii świetnie radził sobie debiutant Marvin Bagley, który zdobył rekordowe dla siebie 22 punkty i 11 zbiórek. - Jestem naprawdę pod wrażeniem, jak wyszedł mu ten mecz. Niebo jest limitem dla Marvina. Jestem przekonany, że stanie się dla nas kluczowym zawodnikiem - komentował trener Kings Dave Joerger.
Wyniki:
Toronto Raptors - Sacramento Kings 120:105 (29:34, 31:22, 28:22, 32:27)
(Lowry 19, VanVleet 19, Siakam 18, Ibaka 15, Miles 15 - Bagley III 22, Bogdanovic 16, Hield 15)
Oklahoma City Thunder - Portland Trail Blazers 123:114 (25:25, 37:30, 31:32, 30:27)
(George 36, Westbrook 29, Adams 14, Ferguson 14 - Lillard 34, McCollum 31, Nurkic 22)
Dallas Mavericks - Los Angeles Clippers 106:98 (26:29, 32:27, 20:17, 28:25)
(Barnes 20, Doncic 17, Smith Jr. 17, Jordan 13, Harris 13 - Beverley 16, Bradley 15, Williams 15, Harrell 11)
Phoenix Suns - Minnesota Timberwolves 91:118 (27:32, 22:32, 22:29, 20:25)
(Jackson 27, Booker 14, Bender 13, Oubre Jr. 13 - Towns 25, Okogie 21, Wiggins 17)