Ta wiadomość zaskoczyła wszystkich kibiców w Polsce. Od czwartku Marcin Gortat nie jest już koszykarzem Los Angeles Clippers. 34-latek został zwolniony z klubu w ostatnim dniu okna transferowego w NBA. Ekipa z Kalifornii wypłaci mu całość kontraktu i podkoszowy trafi na rynek wolnych agentów.
Transfer jak marzenie
- Nie spodziewałem się takiej decyzji - nie ukrywa Maciej Zieliński, były reprezentant Polski. - Nie wiem czy Marcin Gortat miał jakieś sygnały z klubu, ale myślę, że dla wszystkich było to zaskoczenie. Szczególnie dla kibiców w Polsce - dodaje.
Transfer do Los Angeles był dla Gortata spełnieniem marzeń. Nigdy nie ukrywał, iż przynajmniej przez rok chciałby zagrać w najpopularniejszym mieście w Stanach Zjednoczonych. Sezon przygotowawczy rozpoczął z wielką energią. Ekipa z LA trenowała na Hawajach a sam Gortat w mediach społecznościowych chwalił się pięknymi widokami.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: koszmarna kontuzja w Anglii
Czytaj także: Marcin Gortat w szoku. Los Angeles Clippers grają va banque
Zapał Gortata został ostudzony już na początku sezonu. Kilka meczów Clippers przesiedział na ławce rezerwowych. - Marcin miał ciężką sytuację, ciągle musiał walczyć i przekonywać do siebie trenerów Clippers - zauważa nasz rozmówca, który zwraca także uwagę na ambicję Gortata. Zieliński: - Na pewno nie był zadowolony z ilości minut na parkiecie i czasami ze swojej gry. Znając Marcina robił wszystko, aby grać jak najwięcej.
Dlaczego transfer do Kalifornii okazał się niewypałem? Od początku było widać, iż trener Clippers Doc Rivers preferuje zupełnie inny system gry. Oprócz tego wiek Marcina (34 lata) nie pozwala mu rywalizować z młodszymi zawodnikami w NBA.
NBA nie ma litości
W ostatnim zdaniem nie zgadza się jednak Zieliński. - Nie opierałbym się na jego wieku. W takich klubach wszystko zależy od koncepcji trenera. W sporcie zawodowym, szczególnie w NBA nie ma litości dla nikogo. Jeżeli zawodnik przestaje pasować, to zostaje wymieniony lub zwolniony. Na pewno Marcin mógł być lekko sfrustrowany, gdyż oczekiwał zdecydowanie więcej gry w Los Angeles - tłumaczy legenda Śląska Wrocław.
To będą trudne tygodnie dla Marcina Gortata. Paradoksalnie podkoszowy na decyzji byłego klubu może jeszcze zyskać. Wyjaśnijmy. Polak otrzyma całość kontraktu od ekipy z Los Angeles (13,5 mln dolarów). Potem może podpisać kontrakt z dowolnym klubem i przysługuje mu tak zwane minimum dla weterana (dwa miliony i 393 tysiące dolarów za rok). Taki przepis obowiązuje wszystkich graczy, którzy rozegrali na parkietach NBA ponad 10 sezonów.
- Nie wiem, jakie plany ma Marcin, ale ja na jego miejscu na pewno zostałbym w NBA. Dopóki jest szansa, trzeba z niej korzystać. Czekamy wszyscy na decyzję Gortata i myślę, że ciekawych propozycji dla niego nie powinno zabraknąć - dodaje Zieliński.
Curry, Durant, Thompson i Gortat?
Łodzianin nigdy nie ukrywał, iż chciałby na zakończenie kariery zagrać jeszcze w Golden State Warriors, czyli obecnie najlepszej drużynie w NBA. Czy taki scenariusz nie jest science fiction? Według amerykańskich dziennikarzy, temat naprawdę istnieje.
- Nie jestem fanem Golden State Warriors, ale z punktu widzenia sportowca byłaby to świetna decyzja. Jeżeli wygrałby ligę i zdobyłby pierścień, to byłoby to wspaniałe ukoronowanie jego kariery w NBA. Marcin na pewno ucieszyłby się z takiej oferty - kończy były reprezentant Polski.