26-letni zawodnik to bez wątpienia kluczowa postać GTK Gliwice. Amerykański rozgrywający notuje średnio 16,1 punktu, 5,9 asysty i 4,0 zbiórki na mecz. Rzuca z gry ze skutecznością 46 procent i pod względem wskaźnika EVAL (18,3) jest szósty w Energa Basket Lidze.
GTK wygrało dotychczas siedem meczów - ostatni przed tygodniem w Koszalinie 85:82. Myles Mack liczy na to, że w sobotę (9 lutego) w Starogardzie Gdańskim tak on, jak i cała drużyna z Gliwic rozegra kolejne dobre zawody i pokona Polpharmę.
- Wierzę, że to będzie nasz kolejny dobry mecz. Mamy za sobą tydzień solidnej pracy i jesteśmy bardzo dobrze przygotowani - przekonuje Mack. - Bez dwóch zdań kluczem do sukcesu będzie realizacja założeń, jakie przygotował na to spotkanie sztab trenerski. Ważna będzie też komunikacja w defensywie.
ZOBACZ WIDEO Michael Ballack dla WP SportoweFakty: Lewandowski problemem? To były mocne słowa
Polpharma przegrała swoje cztery ostatnie mecze i będzie szukała przełamania. Jej siłą przede wszystkim jest atak, stąd defensywa będzie miała ogromne znaczenie dla GTK. - Defensywa to podstawa. Naszą zespołową defensywę musimy wznieść na wyżyny.
Zadaniem Macka będzie m.in. powstrzymanie Justina Bibbinsa - głównej, obok Tre Bussey'a - "opcji" w układance Artura Gronka. - To bardzo dobry zawodnik, ale my musimy być skoncentrowani na wszystkich. Powtórzę raz jeszcze, że musimy zagrać wielką defensywę - dodaje.
W pierwszej rundzie Polpharma wygrała w Gliwicach 85:82. Mack rozegrał wówczas wielkie zawody (23 punkty, 9 asyst, 6 zbiórek), ale to nie wystarczyło do pierwszej wygranej GTK nad "Farmaceutami" w EBL.
- Wierzę w to, że mogę dać drużynie jeszcze więcej. Tamte "cyferki" jak widać nie były wystarczające do tego, żeby odnieść zwycięstwo. Nie pomogłem drużynie tego osiągnąć - kończy skromnie amerykański rozgrywający.