Omar Prewitt: Moje miejsce jest w Legii

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Omar Prewitt
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Omar Prewitt

- Zagraniczne kluby dzwoniły do agenta, ale ja mu powiedziałem wprost: "moje miejsce jest w Legii, nie chcę odchodzić" - mówi Omar Prewitt, lider warszawskiego zespołu i jedna z gwiazd Energa Basket Ligi.

Transfer Omara Prewitta można nazwać "strzałem w dziesiątkę" władz Legii Warszawa. Amerykanin przyszedł do Polski za bardzo małe pieniądze i niemal od razu stał się pierwszoplanową postacią zespołu Tane Spaseva.

Świetna gra i małe wynagrodzenie sprawiły, że Prewittem zainteresowały się mocniejsze zespoły z lig zagranicznych. Koszykarz znalazł się na celowniku m.in. drużyn z Bundesligi. Do transferu jednak nie doszło.

- Faktycznie inne kluby wyrażały zainteresowanie. Wstępne rozmowy prowadził mój agent, ale od razu powiedziałem, że chcę zostać w Legii - mówi nam Omar Prewitt.

Zobacz także: Energa Basket Liga pod lupą Charlesa (19): Czyż musi poczekać, obserwator Kelati

- Legia to moje miejsce. Uwielbiam życie w Warszawie. Mam dobry kontakt z kolegami z zespołu, kibicami. Bardzo mi się tutaj podoba - dodaje Amerykanin.

ZOBACZ WIDEO Brzęczek skomentował sytuację Wisły Kraków. "Miesiąc temu nikt nie wierzył, że przetrwają"

Prewitt nauczony doświadczaniem z poprzedniego sezonu nie chciał zmieniać klubu w trakcie rozgrywek, zwłaszcza, że w Polsce jest uznaną postacią, niektórzy nazywają go nawet gwiazdą Energa Basket Ligi.

- Poprzedni sezon nauczył mnie tego, że zmiana klubu w trakcie rozgrywek nie jest łatwa. W Legii mam często piłkę w rękach. Mogę decydować o losach akcji. Trener we mnie wierzy. Czy jestem gwiazdą? To zostawiam innym do oceny. Mogę powiedzieć, że to jak na razie dobry sezon w moim wykonaniu - wyjaśnia Amerykanin.

Koszykarz kręci głową z niezadowolenia, gdy rozmawiamy o ostatnim spotkaniu Legii. Warszawianie w turnieju Suzuki Pucharu Polski odpadli już w pierwszym dniu zmagań. Przegrali z Polpharmą 67:74.

- To było słabe spotkanie. Pierwsza połowa była jedna z gorszych w tym sezonie w naszym wykonaniu. Po przerwie prezentowaliśmy się znacznie lepiej, robiliśmy to, co nakreślił trener, ale przewaga rywali była już na tyle duża, że nie udało się jej całkowicie zredukować. Polpharma zasłużyła na zwycięstwo - uważa Prewitt.

Amerykanin ze średnią 17,5 punktu na mecz jest najlepszym strzelcem warszawskiej drużyny. W 18 z 19 spotkań przekroczył granicę 10 "oczek". Najlepiej wypadł w starciu z Polpharmą, w którym uzyskał 36 punktów (11/21 z gry, 12/14 za jeden) i dziewięć zbiórek. Czy zostanie na dłużej w Legii? Na pewno zostaję do końca sezonu. Co będzie dalej? Zobaczymy... - odpowiada dyplomatycznie.

Zobacz także: Paweł Matuszewski: Mam nadzieję, że pokażemy Polsce gracza, który zrobi różnicę

Źródło artykułu: