- Miałem około pięciu procent szans na to, że przeżyję - ocenił Karl-Anthony Towns. - Wszystko mogło więc skończyć się dla mnie tragicznie, a wyszedłem z wypadku praktycznie bez szwanku - dodał podkoszowy Minnesoty Timberwolves, oceniając skalę zdarzenia, do którego doszło z jego udziałem w poprzedni czwartek. Przypomnijmy, że w wyniku zderzenia z półciężarówką, 23-latek doznał jedynie wstrząśnienia mózgu.
Towns podróżował Hyundai'em Santa Fe jako pasażer. W pewnym momencie, aby uniknąć kolizji, auto musiało nagle zahamować, a właśnie wtedy uderzył w nie wspomniany samochód dostawczy. Jak wynika z relacji koszykarza, półciężarówka wjechała z prędkością około 60-70 km/h.
W efekcie wypadku, KAT zmuszony był pauzować w dwóch spotkaniach swojej drużyny. "Leśne Wilki" najpierw wygrały z New York Knicks, a dzień później nie zdołały już odnieść zwycięstwa, przegrywając z Milwaukee Bucks. Do składu meczowego ekipy Ryana Saundersa Towns powrócił minionej nocy i to od razu w wielkim stylu.
Dwukrotny uczestnik Meczu Gwiazd poprowadził Timberwolves do ważnej wygranej nad Sacramento Kings (112:105). Podkoszowy na swoim koncie zapisał 34 punkty, 21 zbiórek, 5 asyst i 2 bloki. Obecnie "Minny" zajmuje 10. miejsce w Konferencji Zachodniej z bilansem 29-31. Drużyna cały czas zachowuje jednak szanse na awans do fazy play-off.
Czytaj także:
DeRozan po mistrzowsku powitany w Air Canada Centre
Damian Lillard: Nie sprzedam się dla mistrzostwa
ZOBACZ WIDEO Mecz Lech - Legia. "Tego spotkania nie dało się oglądać"