To był prawdziwy rollercoaster. W pierwszej połowie Legia Warszawa grała słabo, popełniała dużo błędów w obronie. Spójnia Stargard umiejętnie punktowała rywali, trafiła wiele rzutów z "otwartych" pozycji. Beniaminek, który walczy o ligowe życie, był po trzech kwartach bliżej zwycięstwa w stolicy.
- Było to dla nas naprawdę ciężkie spotkanie, długo się męczyliśmy. Oni trafiali na dobrej skuteczności swoje otwarte rzuty. Cale szczęście w drugiej połowie mieliśmy liderów, którzy fajnie pociągnęli zespół - ocenia kapitan Sebastian Kowalczyk.
Przed ostatnią kwartą ekipa z Pomorza Zachodniego prowadziła 59:52. Legię szybko do walki poderwał Omar Prewitt, który trafił z dystansu a później imponował indywidualnymi akcjami pod kosz. Robił to, do czego przyzwyczaił kibiców w obecnych rozgrywkach. W całym spotkaniu zdobył 25 punktów.
Zobacz także: Starcie gigantów w NBA dla Embiida, Antetokounmpo zdobył 52 punkty
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Kulesz kontra Gębala. Pojedynek bombardierów w Kielcach
Kapitan Legii Warszawa podkreślił nie tylko dobrą postawę zawodników, ale także całego sztabu szkoleniowego czy osób pracujących przy drużynie. - To jest taki nasz monolit. Sztab szkoleniowy robi dobrą pracę. Asystenci przygotowują nas, mocno "cisną" na treningach. Podnoszą poziom zawodnikom, gdzie nam się wydaje, że jesteśmy w miarę dobrymi graczami, a oni znajdują jakieś nasze minusy - analizuje.
W zdecydowanie gorszych nastrojach jest Spójnia Stargard, dla której zwycięstwo w stolicy mogłoby być kluczowe w kontekście utrzymania w EBL.
Czytaj także: Będą transfery w EBL
- Po raz kolejny przegraliśmy mecz w końcówce. Naprawdę musimy na treningach i w trakcie spotkania skupić się na tym, bo widmo spadku się zbliża i trzeba walczyć jeszcze mocniej. Musimy wygrywać mecze takie jak ten z Legią - tłumaczy zawodnik beniaminka Piotr Pamuła.
Już we wtorek Legia Warszawa zagra na wyjeździe z Anwilem Włocławek. Spójnię Stargard czeka natomiast arcyważne spotkanie z Miastem Szkła Krosno.