Enega Basket Liga. Lider wygrał, ale swoją grą nie zachwycił. Trener Arki Gdynia zły na zawodników

Newspix / Tomasz Zasiński / Na zdjęciu: trener Frasunkiewicz
Newspix / Tomasz Zasiński / Na zdjęciu: trener Frasunkiewicz

- Jestem bardzo zniesmaczony naszym podejściem do meczu z Polpharmą. Zaangażowanie było na fatalnym poziomie - nie kryje swojego rozczarowania Przemysław Frasunkiewicz, trener Arki Gdynia, lidera Energa Basket Ligi.

Zespół z Gdyni pokonał w środę Polpharmę Starogard Gdański (86:80) i utrzymał fotel lidera w Energa Basket Lidze, ale swoją grą nie zachwycił. Arka dopiero w samej końcówce spotkania przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

Ojcem wygranej po raz kolejny w tym sezonie był James Florence, amerykański combo-guard, który w dwie minuty... zdobył 14 punktów. To on wziął na siebie odpowiedzialność w najważniejszym momencie meczu.

Wcześniej jednak gdynianie nie błyszczeli. To goście z Kociewia nadali ton wydarzeniom na parkiecie, osiągając w czwartej kwarcie nawet ośmiopunktowe prowadzenie (76:68). - Polpharma przyjechała wygrać, zaprezentowała się z bardzo dobrej strony - chwali rywali trener Przemysław Frasunkiewicz.

ZOBACZ WIDEO Krychowiak: z Austrią zagraliśmy bardzo dobrze, ale nie wszystko jest perfekcyjnie

- W ostatnich trzech minutach nie wytrzymaliśmy presji, zrobiliśmy za dużo błędów w obronie. A takie mecze wygrywa się właśnie defensywą. Szkoda, że się nie udało, bo uważam, że generalnie zagraliśmy dobre zawody - uważa z kolei Artur Gronek, szkoleniowiec Kociewskich Diabłów.

Zobacz także: Wielki powrót Michała Ignerskiego. Zagra w Anwilu!

Gdynianie długimi fragmentami grali bez większego zaangażowania, łatwo przegrywając pojedynki w obronie i na tablicach (Polpharma wygrała 45:34). Trener Frasunkiewicz nie kryje swojego rozczarowania postawą zawodników w tym meczu.

- Jestem bardzo zniesmaczony naszym podejściem do tego spotkania. Zaangażowanie było na fatalnym poziomie. To jest absolutnie niedopuszczalne, że w pierwszej kwarcie daliśmy rywalom zebrać osiem piłek w ataku. Nie jesteśmy ani niżsi ani mniej atletyczni. Wszystko wychodzi z serca i zaangażowania - podkreśla Frasunkiewicz.

- Zagraliśmy fatalnie. Zapominaliśmy zagrywek w ataku. My możemy nawet oddać 70 rzutów za trzy w meczu, ale te rzuty muszą być poprzedzone dobrym atakiem. Rywale podchodzili do nas blisko, a my nadal siłowaliśmy rzuty. Ten rytm w ataku był mocno zaburzony. Mamy taką zasadę: nieważne z kim, i gdzie, zawsze mamy grać na 100 procent zaangażowania i determinacji - tłumaczy.

Trenera Arki pytamy, czy zawodników nie zgubił nieco fakt, że w ostatnim czasie wielu to właśnie gdyński zespół typuje na głównego kandydata do mistrzostwa Polski. - Jeśli ktoś tak myśli, to robi duży błąd. Już wcześniej mówiłem o tym, że jest pięć zespołów, które powalczą o złoto. Zdania nie zmieniam. W szatni powiedziałem zawodnikom, że koncentracja nie zaczyna się od pierwszych minut meczu, ale znacznie wcześniej. W dniu spotkania trzeba wstać z myślą, że to jest dzień, w którym dam z siebie wszystko. Nie chodzić po galeriach handlowych, nie grać w gry wideo. Myślę, że po raz ostatni wyglądaliśmy tak fatalnie - komentuje Przemysław Frasunkiewicz.

W najbliższej kolejce gdynianie zagrają z TBV Startem Lublin. Niedzielne spotkanie będzie transmitowane w Polsacie Sport. Początek meczu o 12:40.

Tabela Energa Basket Ligi:

MiejsceDrużynaBilansWspółczynnik
1. Arka 20:3 87
2. Stelmet Enea BC 20:4 83,3
3. Polski Cukier 20:4 83,3
4. Anwil 18:5 78,3

Zobacz także: Energa Basket Liga. BM Slam Stal "poluje" na duże nazwisko i walczy z czasem

Źródło artykułu: