41-letni latynoski trener Charlotte Hornets, James Borrego zrezygnował z doświadczonych zawodników i postawił na młodość. Ten eksperyment na razie przyniósł efekty w postaci dwóch zwycięstw z rzędu. Jego drużyna w sobotę pokonała Boston Celtics 124:117. Szerszenie pokazały charakter, kończąc mecz niesamowitym zrywem 30-5. Jeszcze niespełna osiem i pół minuty przed końcem ich rywale prowadzili 112:94.
Fantastycznie spisywał się Kemba Walker. Podczas serii Hornets właśnie on rzucił 18 punktów, trafiał także najważniejsze rzuty w końcówce. 28-latek finalnie miał 36 "oczek", 11 zbiórek oraz dziewięć asyst, wykorzystał 6 na 13 oddanych prób za trzy. Debiutant Miles Bridges dodał rekordowe dla siebie 20 punktów, drużyna z Północnej Karoliny odniosła 33. sukces i cały czas zachowuje szanse na awans do play offów.
- Wtedy się po prostu gra - mówił Kemba Walker o tym, jak dobrze szło mu w końcówce. Rozgrywający 23. raz w sezonie zdobył minimum 30 punktów. - W lidze wszystko może się wydarzyć. Gdy jedna drużyna nabiera rozpędu, wiele rzeczy może zmienić się bardzo szybko - dodawał.
Kyrie Irving nie sprawił sobie prezentu na 27. urodziny. Lider Celtics zapisał co prawda przy swoim nazwisku 31 "oczek", siedem zebranych piłek oraz sześć asyst, lecz jego drużyna poniosła 30. porażkę w lidze. Bostończycy tylko 15 razy stawali na linii rzutów wolnych i wykorzystali 10 z tych rzutów. - To spotkanie zakończyło się na początku czwartej kwarty. Zdjęliśmy pedał z gazu, daliśmy im się zbliżyć i wykorzystali sytuację - mówił Irving.
ZOBACZ WIDEO Brzęczek tłumaczy dlaczego postawił na chorego Milika. "Każdy musi czuć się potrzebny"
- Szczerze, kiedy tracisz 18 punktów przewagi, wiele rzeczy może pójść nie tak. Oni byli zdeterminowani i zaangażowani, a my zrobiliśmy wszystko, aby przegrać ten mecz właśnie w takim stylu - komentował trener Celtów, Brad Stevens.
Debiutant, a już niczym prawdziwy lider. Trae Young nie zawahał się nawet przez moment, to on miał oddawać najważniejszy rzut w całym meczu. Sprostał zadaniu w 100-procentach, 20-latek trafieniem na 0,1 sekundy przed końcem zapewnił Hawks zwycięstwo nad 76ers 129:127. - To są akcje, dla których żyjesz. Kiedy zegar odlicza czas. Chciałem tylko dostać się do miejsca na parkiecie, w którym czuję się mocny i oddać rzut, który potrafię całkiem nieźle. Floater z półdystansu okazał się doskonałym pomysłem - komentował, obok Luki Doncicia główny kandydat do nagrody Rookie of the Year.
Goście z Filadelfii na niespełna 40 sekund przed końcem prowadzili 127:125 po dwóch celnych rzutach osobistych Jimmy'ego Butlera (14/14 za 1 w całym meczu). Wtedy trafieniem odpowiedział Taurean Prince, a decydujący cios zadał Young. Ten miał w meczu 32 punkty, sześć zbiórek i 11 asyst, Prince uzbierał 23 "oczka". Dla 76ers to 26. porażka w sezonie, nie uchroniło ich od niej 27 punktów oraz 12 zebranych piłek Joela Embiida czy 25 "oczek" Butlera. Hawks przerwali serię sześciu zwycięstw "Szóstek".
Czytaj także: Nadludzki James Harden. 61 punktów i wielkie rzuty w końcówce, Rockets pokonali Spurs
Stephen Curry odpoczywał, tymczasem jego Golden State Warriors nie poradzili sobie z Dallas Mavericks. Podopieczni Ricka Carlisle'a triumfowali w Oakland aż 126:91. Już na początku spotkania prowadzili 22:7, a do przerwy 74:46. Luka Doncić miał triple-double na poziomie 23 punktów, 11 zbiórek i 10 asyst.
Dirk Nowitzki 10 "oczek" zdobył w pierwsze cztery minuty spotkania, a następnie dorzucił ich 11, co dało mu w sumie rekordowe w tym sezonie 21 punktów. - W kilku ostatnich meczach nie mogłem wpaść we właściwy rytm. Dziś od początku zacząłem trafiać - komentował Niemiec.
To był zły dzień dla mistrzów NBA. Golden State Warriors mieli wielkie kłopoty z trafianiem rzutów, o czym świadczy ich fatalna skuteczność za trzy - zaledwie 4 na 30. Kevin Durant chybił wszystkie osiem prób zza łuku, Klay Thompson cztery, a Andre Iguodala trzy. Durant miał 25 punktów, DeMarcus Cousins 19, Thompson zaledwie osiem. To wszystko sprawiło, iż aktualni obrońcy tytułu opuszczali parkiet na tarczy 23. raz w trwających rozgrywkach.
Karl-Anthony Towns uzbierał 33 punkty i 23 zbiórki, dzięki czemu Minnesota Timberwolves pokonała na wyjeździe Memphis Grizzlies 112:99. Indywidualny wyczyn absolwenta uczelni Kentucky może robić wrażenie. 23-latek dokonał tego w zaledwie 33 minuty, trafił przy tym 12 na 20 rzutów z pola, w tym 4 na 7 za trzy i wszystkie pięć osobistych.
Czytaj także: LeBron James oficjalnie poza playoffami. Pierwsza taka sytuacja od 14 lat
Wyniki:
Portland Trail Blazers - Detroit Pistons 117:112 (32:28, 27:28, 30:36, 28:20)
(Lillard 28, Aminu 22, Curry 16 - Griffin 27, Jackson 24, Drummond 19)
Sacramento Kings - Phoenix Suns 112:103 (19:32, 28:21, 32:22, 33:28)
(Barnes 25, Hield 25, Bagley III 16, Fox 13, Bjelica 13 - Booker 32, Ayton 19, Daniels 16)
Charlotte Hornets - Boston Celtics 124:117 (29:35, 34:29, 26:34, 35:19)
(Walker 36, Bridges 20, Williams 13, Monk 13 - Irving 31, Brown 29, Morris 15)
Washington Wizards - Miami Heat 108:113 (27:25, 26:27, 26:26, 29:35)
(Green 25, Bryant 17, Beal 16 - Wade 20, Waiters 19, Richardson 18)
Atlanta Hawks - Philadelphia 76ers 129:127 (34:41, 40:27, 26:32, 29:27)
(Young 32, Prince 23, Dedmon 17 - Embiid 27, Butler 25, Simmons 21)
Chicago Bulls - Utah Jazz 83:114 (18:33, 18:37, 25:21, 22:23)
(Markkanen 18, Felicio 10, Lopez 10, Blakeney 10 - Gobert 21, Mitchell 16, Ingles 13, Favors 13)
Memphis Grizzlies - Minnesota Timberwolves 99:112 (25:25, 25:24, 18:35, 31:28)
(Conley 23, Valanciunas 20, Wright 12 - Towns 33, Wiggins 22, Okogie 17)
Golden State Warriors - Dallas Mavericks 91:126 (22:37, 24:37, 24:34, 21:18)
(Durant 25, Cousins 19, Looney 12 - Doncic 23, Nowitzki 21, Broekhoff 17)