Dariusz Maciejewski: Tak się teraz gra w koszykówkę

Wczorajszy pojedynek w Rybniku stał pod znakiem ostrej walki na parkiecie, której okraszeniem była bardzo duża ilość fauli. Co rzadko spotykane, sędziowie aż 3-krotnie odgwizdywali przewinienia niesportowe, w tym jedno przewinienie dyskwalifikujące. Po meczu szkoleniowiec KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski Dariusz Maciejewski odpierał zarzuty jakoby styl gry jego drużyny był połączeniem koszykówki i piłki ręcznej.

Obie drużyny popełniły aż 43 faule a silna skrzydłowa gorzowianek Agnieszka Kaczmarczyk musiała przedwcześnie opuścić parkiet z powodu dwóch niesportowych fauli. Jedno takie przewinienie na swoim koncie zapisała rzucająca z Rybnika Marquetta Dickens. Tuż po spotkaniu bardzo niezadowolony z pracy sędziów był Mirosław Orczyk, który żartobliwe zapowiadał, że zapisze się na kurs piłki ręcznej i zgłosi do znanego na Śląsku klubu Zgody Bielszowice. Tymczasem szkoleniowiec gości Dariusz Maciejewski nieco inaczej tłumaczył taki a nie inny styl gry swojego zespołu. - Ja jestem po rosyjskiej szkole koszykówki a tam żeby przeżyć trzeba było naprawdę walczyć o wszystko. Zaczynałem prowadzić koszykówkę od zespołów męskich, dlatego gdzieś tam w głowie siedzi mi agresywna i zaczepna koszykówka. Ja posiadam bardzo wyrównany skład, w którym w tej chwili nie ma lidera ? to jest kompletny zespół. Ostatnie 4 lata spędziłem w różnych reprezentacjach, seniorek, U-20 i wraz z akademiczkami na akademickich Mistrzostwach Świata w Bangkoku. Wszędzie tam taką właśnie koszykówkę się teraz gra, lecz wszystko zależy od tego kto sędziuje. Jeśli chodzi o europejskie puchary i mecze w systemie środa-sobota, to trzeba powiedzieć że takich meczów jak dzisiaj nie graliśmy. Granie w takim stylu przez 10 tygodni to potworny wysiłek, więc musiałem oszczędzać zawodniczki. Mamy w tej chwili 12 zawodniczek gotowych do grania i możemy sobie pozwolić na taki basket. Myślę, że taką koszykówkę będziemy grali do samego końca. - tłumaczył Maciejewski.

Opiekun koszykarek z Gorzowa podkreślał również zaangażowanie i pracę wielu ludzi, dla których los drużyny nie jest obojętny. - To nie jest tylko moja praca. Myślę, że stworzyliśmy w Gorzowie wzorzec dla polskiej koszykówki. Są tu młode i sprawne dziewczyny, nad którymi pracuje trener od przygotowania siłowego oraz trener lekkiej atletyki. Ważny jest dobór dziewczyn, aby każda z nich potrafiła się odnaleźć, ważne jest przede wszystkim to aby była sprawna, potrafiła dużo biegać i być agresywna zarówno w obronie jak i ataku. - wyjaśniał przepis na sukces trener gorzowskiej drużyny.

Maciejewski nie uważa także, aby brak zdecydowanego lidera w jego zespole mógł być minusem przed spotkaniami z Wisłą Can Pack Kraków. Przypomnijmy, że gorzowianki już za kilka dni rozpoczną rywalizację w półfinale FGE a ich rywalem będzie broniąca mistrzowskiego tytułu Biała Gwiazda - W paru zespołach są liderzy, jest to na pewno Holdsclaw i Canty. W pozostałych zespołach nie ma zawodniczek o których śmiało można by powiedzieć, że są liderkami. My dobrze przygotowaliśmy się do Nikity Bell, która nie rzuca z dystansu i była dziś ograniczona przez kontuzje. Ponadto postawiliśmy szczelną strefę, aby penetrowała, co na pewno ją trochę ograniczało. Takich kompletnych zawodniczek, o których można by mówić jako o liderze, w Polsce jest bardzo niewiele. - zauważa Maciejewski.

Szkoleniowiec drużyny z Gorzowa zauważa ponadto, że czynnikiem, który zbliżyłby jego zespół do ekip z Gdyni i Krakowa jest większy budżet. - Wszystko zależy od budżetu, bo tu nie chodzi przecież o ilość zawodniczek w składzie. Mamy ich dużo, lecz tu chodzi o kwestię jakości, która bierze się z kolei z budżetu. My co roku mamy ten budżet coraz większy, na co wszyscy pracujemy bardzo mocno. Przed tym sezonem dostaliśmy dodatkowe 300 tysięcy złotych i mogliśmy kupić 2 klasowych zawodników. Postawiliśmy jednak na europejskie puchary i rozwój naszych młodych zawodniczek. My idziemy w tym kierunku, aby nie na siłę kreować wynik. Wierzę jednak, że w tym roku postawimy się Wiśle o wiele mocniej. kończy.

Komentarze (0)