- To nie jest drużyna na poziom VTB - mówi nam Vladimir Dragicević, Czarnogórzec, który w dwóch ostatnich sezonach reprezentował barwy Stelmetu Enei BC Zielona Góra.
Teraz jako gracz BK Niżny zdobył 20 punktów przeciwko byłej drużynie, która w Nowogrodzie poniosła ogromną klęskę, przegrywając aż 61:101 (mecz w ostatnią niedzielę).
Niestety takie wyniki czterokrotnego mistrza Polski w lidze VTB są jak chleb powszedni. Zielonogórzanie wysoko przegrywali także w meczach z Jenisejem Krasnojarsk (81:109), Lokomotivem Kubań Krasnodar (41:73), VEF Ryga (57:83), CSKA Moskwa (74:115) i Zenitem Sankt Petersburg (78:109).
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Polakom znudził się Lewandowski? "Piątek jest nowy i świeży. Tego właśnie pragną kibice"
Zobacz także: VTB: "Kompromitacja, wstyd". Mocne słowa Michała Sokołowskiego po porażce Stelmetu
Po tym ostatnim spotkaniu nie wytrzymał Łukasz Koszarek, który w ostrych słowach powiedział: "Jako zawodnik nie chcę brać udziału w takich meczach". Jego frustracja nie dziwi. Stelmet jest drużyną kompletnie bez wyrazu.
Stelmet w meczach VTB przypomina mi studenta, który do egzaminów podchodzi z myślą: "zakuć, zdać, zapomnieć". O ile jeszcze na początku rozgrywek wśród koszykarzy był pewnego rodzaju entuzjazm, to ostatnio zielonogórzanie do meczów podchodzą na zasadzie: "odbyć i jak najszybciej zapomnieć". A i sztab szkoleniowy zaczął chyba podobnie uważać, bo przygotowanie do meczów pozostawia wiele do życzenia. Taktyka, rozpoznanie rywali i gra w obronie po prostu leżą. Tego nie ma.
Oglądam mecz Stelmet Kalev, rozgrywany w ramach ligi VTB. Zespół z Estonii leje nas z uśmiechem na ustach. Ci ich Amerykanie naprawdę świetni są, Ci nasi jacyś tacy zwyczajni :(
— wojciech jagoda (@wjagoda07) 28 marca 2019
- Leją nas nawet Estończycy - pomyślał sobie kibic, który na chwilę włączył czwartkowy mecz Stelmetu Enei BC w Eurosporcie. Zielonogórzanie w pewnym momencie z BC Kalevem Tallin, drużyną ze środka tabeli ligi VTB, przegrywali na własnym parkiecie różnicą... 31 punktów. Kompromitacja. Nie da się tego inaczej nazwać. Nic kompletnie nie działało w grze czterokrotnego mistrza Polski.
Oczy bolą od oglądania Stelmetu Enei BC w VTB. Wiadomo, że rywale dysponują większymi budżetami i lepszymi składami, ale w grze zielonogórzan najbardziej brakuje mi pasji i zaangażowania. Nie ma nawet próby podjęcia walki z mocniejszymi rywalami.
Zapytałem ostatnio Janusza Jasińskiego: "po co Stelmetowi liga VTB?" Szef klubu co prawda mówił o walorach sportowych i finansowych, ale wydaje mi się, że z perspektywy czasu żałuje przystąpienia do tych rozgrywek. Nie oszukujmy się: przegrywanie meczów nikomu nie służy, nie buduje morale, do tego dochodzą wzajemne pretensje i frustracje.
Wydaje się, że lepszym rozwiązaniem byłoby przystąpienie do mniej renomowanego FIBA Europe Cup, ale tam Stelmet miałby szanse na osiągnięcie dobrego wyniku. A sukces i wygrane pozwalają przyciągnąć kibiców na trybuny. Nikt nie chce, zwłaszcza w Polsce, utożsamiać się z przegranymi. Najlepszym na to dowodem jest frekwencja na czwartkowym meczu. W hali "CRS" pojawiło się zaledwie 1800 kibiców.
Wszyscy w klubie myślą tylko o tym, żeby szczęśliwie i bez kontuzji dojechać do samego końca. Tylko że jeszcze do końca kwietnia Stelmet odbędzie trzy podróże na Wschód. Za każdą trzeba zapłacić około 40 tysięcy złotych.
Zobacz także: Igor Milicić: Lubię ryzyko, gdy przemawia na moją korzyść