King Szczecin zmarnował szansę. O play-offy powalczy na wyjazdach

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Łukasz Biela
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Łukasz Biela

- Przegraliśmy mecz natomiast dla nas ten sezon nie jest skończony. Walczymy dalej - powiedział po spotkaniu z TBV Startem Lublin (72:75) trener Kinga Szczecin, Łukasz Biela.

Szkoleniowiec gospodarzy nie miał wielkich pretensji do swojej drużyny. Bardziej chwalił taktykę i defensywę rywala. - Gratulacje dla drużyny TBV Startu za świetnie wykonaną robotę. Od początku mieliśmy duży problem żeby wejść w ten mecz. To jest zasługa tego, jak byli przygotowani. Widać, że wykonali świetną pracę w scoutingu. Przygotowali się na to, co robimy na boisku. Korzystali też z tego, że całkowicie przespaliśmy pierwszą kwartę - przyznał Łukasz Biela.

King Szczecin przez większość meczu grał źle. Nie narzucił swojego stylu. Zryw w końcówce trzeciej i na początku czwartej kwarty dał prowadzenie 66:59 jednak końcówkę zdecydowanie lepiej rozegrał TBV Start. - Weszliśmy w ten mecz źle mentalnie. Szybko wkradła się nerwowość. Zrobiliśmy w pierwszej kwarcie aż siedem strat. Przegraliśmy pierwszą kwartę sześcioma punktami i myślę, że to był najniższy wymiar kary, ponieważ nie istnieliśmy w niej. W dalszej części to był mecz walki. Takiego należało się spodziewać. Szczęście nam nie dopisało. Myślę, że w pełni zasłużenie wygrała drużyna z Lublina - analizował trener Kinga.

Czytaj też: TBV Start Lublin wygrał mecz o życie

Gospodarze mieli 14 zbiórek w ataku, ale rywale aż 18. W końcówce Wilkom zabrakło ponowień, a do tego zastawienia w obronie po niecelnych rzutach TBV Startu. Problemów było zdecydowanie więcej. Paweł Kikowski przełamał się dopiero w 10. rzucie. Tauras Jogela trafił tylko 3/9 prób z gry. Litwin szybko popełnił pięć przewinień i nie mógł pomóc swojej drużynie w końcówce. Dużo czasu na ławce w decydujących fragmentach spędzili również Martynas Sajus i Jakub Schenk.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: król futsalu ma się dobrze. Falcao nadal strzela piękne bramki

- Sajus miał bardzo szybko cztery przewinienia. Zdecydowaliśmy się na wariant z niższą piątką. Grając w tym ustawieniu wyszliśmy na siedem punktów prowadzenia. Wydawało się, że jest szansa żeby ten mecz kontrolować. Naszym problemem było 18 zbiórek ofensywnych drużyny z Lublina. Tak długo rzucali aż trafili. To było kluczem w tym spotkaniu, bo mieli ponowienia w momentach, kiedy graliśmy dobrą defensywę. Właściwie byli skazani na trudne rzuty - analizował Łukasz Biela.

King miał w piątkowym meczu zrobić wielki krok do play-offów. Pokonując TBV Start odskoczyłby tej drużynie na trzy zwycięstwa. Wtedy dwa zwycięstwa w pięciu ostatnich meczach dałyby miejsce w ósemce. Po porażce nie jest już to takie oczywiste. Szczeciński zespół ma trudny terminarz, bo do końca rundy zasadniczej zagra na wyjazdach. Musi zwyciężyć w Koszalinie i Sopocie, ale powinien też sprawić jakąś niespodziankę w Ostrowie Wielkopolskim, Gdyni lub Toruniu. Atutem jest lepszy bezpośredni bilans ze wszystkimi rywalami do play-offów.

Zobacz także: Arged BMSlam Stal chce namieszać w EBL

- Nie wiem, jak się poukładają inne mecze. Na pewno trzeba wygrać dwa spotkania, a nie wiadomo, czy nie trzy. Nie ma co kalkulować. To, że będziemy sobie zakładali jakiś scenariusz nam nie pomoże. Musimy się przygotować do tego, co nas czeka w Ostrowie Wielkopolskim. Wszystkie prognozy są bardzo dobre dla kibiców. To jest robota dziennikarzy. My za bardzo w to poszliśmy. Myśleliśmy, że przyjechaliśmy tutaj żeby po meczu świętować play-offy. Bardzo szybko nas ten mecz zweryfikował. W pierwszej kwarcie okazało się, że drużyna z Lublina się nie położy i będzie walczyć do końca. Należało się tego spodziewać w tego typu spotkaniu - ocenił trener Kinga pytany o to ile zwycięstw trzeba odnieść żeby awansować do play-offów.

Źródło artykułu: