- Myślę, że to był świetny mecz dla kibiców. Dramaturgia do samego końca, wiele mocnej, fizycznej walki... To na pewno mogło się podobać - stwierdza Przemysław Zamojski i trudno nie przyznać mu racji. W Zielonej Górze było naprawdę gorąco, a losy meczu rozstrzygnęły się dopiero w ostatnich sekundach.
- Recepta na pokonanie Anwilu? Fizyczna walka. Ustaliśmy to, co było kluczowe. Momentami niektórzy gracze w emocjach tracili swoje atuty, a my zachowaliśmy chłodną głowę do samego końca. To dało efekt - zaznacza rzucający, który wspólnie z kolegami przed potyczką z mistrzami Polski miał ledwie kilkanaście godzin na odpoczynek po powrocie z wyjazdowego spotkania z Chimkami Moskwa.
ZOBACZ: EBL. Stelmet wygrał hit z Anwilem! Michał Ignerski zdyskwalifikowany!
- Do Zielonej Góry wróciliśmy we wtorek, przed 15:00, a na 17:00 odbyliśmy trening. Mieliśmy bardzo mało czasu na taktyczne przygotowanie się do tego meczu, ale wycisnęliśmy maksimum z tego, co mogliśmy - zdradza.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa" #6. Liga Mistrzów, "TurboGrosik" w formie, strajk trenerów i piękne historie Lewandowskiego oraz Piątka
- Dla nas to było bardzo ważne spotkanie przed ostatnimi kolejkami sezonu zasadniczego. Chcieliśmy mieć szansę skończenia rundy na drugim miejscu, a dzięki temu zwycięstwu zrobiliśmy duży krok w tym kierunku. Mamy dość dobry terminarz, więc postaramy się to wykorzystać - podkreśla reprezentant Polski.
Faktycznie po zwycięstwie z Anwilem Włocławek zielonogórzanie są liderem Energa Basket Ligi, ex aequo z Polskim Cukrem Toruń. Trzecia jest Arka Gdynia, która ma jednak jedno spotkanie na koncie mniej. Gdynianie i torunianie spotkają się jeszcze w przedostatniej kolejce rundy zasadniczej.
ZOBACZ: Stelmet Enea BC Zielona Góra - Anwil Włocławek 93:91 (galeria)
- Nasza sytuacja w tabeli w jest w porządku. Wiadomo, że mogłaby być jeszcze lepsza, gdyby nie porażki z topowymi drużynami, ale to już przeszłość. Skupiamy się nad tym, co przed nami - komentuje Zamojski.