Adam Łapeta: Zaakceptowałem swoją rolę. Staram się dokładać cegiełkę do sukcesów Arki

- Mamy taką drużynę, w której każdy chce wygrywać. W Arce są zawodnicy, którzy nienawidzą przegrywać. Każdy z nas zrozumiał swoją rolę w zespole. To klucz do sukcesu - uważa Adam Łapeta, podkoszowy Arki Gdynia, lidera Energa Basket Ligi.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
Adam Łapeta Newspix / Tomasz Zasiński / Na zdjęciu: Adam Łapeta
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Arka Gdynia jest głównym kandydatem do mistrzostwa Polski?

Adam Łapeta, koszykarz Arki Gdynia: Już od dłuższego czasu dochodzą do nas głosy, że ludzie mówią o Arce jako głównym kandydatem do mistrzostwa Polski. Politycznie odpowiem, że nie koncentrujemy się na tym, bo wiemy, że nikt przed nami się nie położy i nie podaruje nam zwycięstw. Końcówka sezonu zasadniczego jest dla nas bardzo ważna. Chcemy być liderem przed play-off, a takiej gwarancji jeszcze nie mamy.

Na ile istotna jest pozycja lidera po rundzie zasadniczej?

Z kilku względów jest to istotne. Zwrócę uwagę na kwestię fizyczną. Nie oszukujmy się - każdy z nas odczuwa już trudy tego sezonu i każda dodatkowa podróż potęguje to zmęczenie. Będziemy bardziej wypoczęci, gdy rozegramy więcej spotkań u siebie. A pozycja lidera daje nam przecież przewagę parkietu w poszczególnych rundach. Też należy pamiętać o tym, że mamy świetny bilans w meczach u siebie. Przegraliśmy zaledwie jedno spotkanie - w pierwszej rundzie z MKS-em Dąbrowa Górnicza.

Inni się potykają - Polski Cukier przegrał z Polpharmą, Anwil z MKS-em, Stelmet też poległ, a Arka cały czas na zwycięskiej ścieżce. Gdzie tkwi klucz do sukcesu?

Uważam, że cały czas jako drużyna robimy postępy. Rozwijamy się. Teraz już można mówić o tym, że w pełni rozumiemy się na boisku. Ten proces wzajemnego poznawania się trochę trwał, ale to normalne, gdy drużynę buduje się praktycznie od zera. Przed sezonem do zespołu trafiło sześciu nowych zawodników, później dołączyło jeszcze dwóch kolejnych. To nie jest tak, że poprzez pstryknięcie palcem zbuduje się drużynę. Na to potrzeba czasu.

Zobacz także: Energa Basket Liga. Duże pieniądze i głośne powroty. Kluby z dołu tabeli poszły va banque

Wydaje mi się, że trochę czasu panu zajęło zrozumienie i zaakceptowanie filozofii trenera Frasunkewicza. Ten system gry kompletnie różni się od tego, co preferował w Stali Emil Rajković.

To fakt. Potrzebowałem trochę czasu na zgranie z zespołem. Na początku sezonu było o to trudno, bo graliśmy dużo meczów. Nie było czasu na trenowanie, a to właśnie na treningach kształtuje się styl i zgranie między zawodnikami. Po zakończeniu EuroCupu diametralnie zmienił się nasz styl pracy.

ZOBACZ WIDEO Bundesliga: emocje w walce o utrzymanie! 1.FC Nuernberg na remis z Schalke 04 Gelsenkirchen [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Mogliśmy więcej elementów przećwiczyć na zajęciach. To nam pomogło. Zgraliśmy się, każdy zrozumiał swoją rolę w zespole i ją w pełni zaakceptował. Mamy taką drużynę, w której każdy chce wygrywać. Są tutaj zawodnicy, którzy nienawidzą przegrywać. Na treningach jest dużo walki i sporo emocji. Nie szczędzimy sobie łokci.

Pan też tę rolę zaakceptował? W Stali był pan wiodącą postacią.

Nie będę ukrywał, że zajęło mi to trochę czasu. Zgodzę się z tym, że moja rola w Arce jest nieco inna, ale cieszę się, że mogę pomóc drużynie przede wszystkim w obronie. Staram się jak najlepiej wykonywać swoje zadania, które trener Frasunkiewicz mi nakreśla przed każdym meczem. Uważam, że dokładam sporą cegiełkę do zwycięstw Arki.

Pomaga pan w obronie, ale też sporo dobrego dają pana zasłony. Bostic, Florence i Dulkys mają przez to wiele otwartych pozycji.

Cieszę się, że oni korzystają z tych zasłon i celnie rzucają do kosza. Należy pamiętać o tym, że grą jeden na jeden nie wygrywa się meczów. Rzucających należy otworzyć mocną i skuteczną zasłoną. Mnie taka rola odpowiada. Uważam, że jestem do tego predysponowany.

W kuluarach krytykuje się Arkę za to, że swoją grę opiera głównie na rzutach za trzy punkty. Jak przyjmujecie takie słowa?

Najlepszą odpowiedzią na takie słowa jest nasz bilans: 23:3. Wygrywamy mecz za meczem. Myślę, że niektórzy zapominają o tym, że solidnie gramy w defensywie. Nie zawsze przecież zdobywamy po 80-90 punktów. Potrafimy grać efektownie, ale i efektywnie.

Jakie emocje towarzyszyły panu podczas meczu w Ostrowie Wielkopolskim?

To był dla mnie bardzo emocjonalny mecz. Kibice świetnie mnie przywitali. Skandowali moje imię i nazwisko, mimo że w tym momencie reprezentuje barwy Arki Gdynia. Aż mi się łezka w oku zakręciła. Nie ukrywam, że w Stali rozegrałem świetny sezon, który będę długo wspominał. Miałem tam świetne relacje z prezesami, pracownikami klubu.


Zobacz inne teksty autora

Czy Arka Gdynia zdobędzie mistrzostwo Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×