Energa Basket Liga. Duże pieniądze robią różnicę. Drodzy Amerykanie dali niezłe show

Newspix / Grzegorz Jędrzejewski / Na zdjęciu: Casper Ware i Phil Greene IV
Newspix / Grzegorz Jędrzejewski / Na zdjęciu: Casper Ware i Phil Greene IV

Phil Greene IV i Casper Ware trafili do Polski za bardzo duże pieniądze. Jeden ma pomóc w utrzymaniu drużyny w lidze, drugi z kolei powalczy o mistrzostwo. Obaj byli głównymi postaciami spotkania Trefl - Arged BM Slam Stal (93:96).

Transfery Phila Greene'a IV i Caspera Ware'a wywołały spore poruszenie w koszykarskim środowisku. Obaj trafili do Energa Basket Ligi za ogromne pieniądze jak na polski warunki.

Mówi się o tym, że kontrakt gracza Trefla opiewa na kwotę 20 tys. dolarów, z kolei umowa zawodnika Arged BM Slam Stali jest około czterokrotnie wyższa.

Obaj mają jednak zgoła odmienne cele. Greene ma pomóc Treflowi w utrzymaniu w lidze, z kolei Ware powalczy ze "Stalówką" o mistrzostwo Polski.

Greene i Ware są dowodem na to, że duże pieniądze odgrywają ogromną rolę w sporcie. To zawodnicy, którzy potrafią w pojedynkę wygrywać mecze. Swoje nieprzeciętne umiejętności pokazali w sobotnim spotkaniu, w którym Arged BM Slam po zaciętym boju pokonała Trefla 96:93.

ZOBACZ WIDEO Bundesliga: emocje w walce o utrzymanie! 1.FC Nuernberg na remis z Schalke 04 Gelsenkirchen [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Trefl rozgrywał naprawdę dobry mecz, ale nie miał sposobu na zatrzymanie gwiazdy "Stalówki". Ware pokazał, że jest wart wielkich pieniędzy. Filigranowy rozgrywający zanotował aż 34 punkty, cztery asysty, trzy zbiórki i trzy przechwyty. Amerykanin zdobył 21 z ostatnich 26 punktów wicemistrzów Polski. Przesądził o losach spotkania.

- Udowodnił, że jest w stanie w tych ciężkich momentach pociągnąć wynik i poprowadzić drużynę do zwycięstwa. Nie boi się wziąć odpowiedzialności na swoje barki. Ale po to właśnie braliśmy takiego zawodnika. Było wiele ofert, ale z wielu względów chcieliśmy pozyskać właśnie Ware'a - podkreśla Wojciech Kamiński, trener Arged BM Slam Stali.

- Moi koledzy stawiali mi świetne zasłony. Często miałem otwarte pozycje i mogłem oddawać wiele dobrych rzutów. To był dopiero mój trzeci mecz w barwach Stali. Wierzę, że moja forma będzie zwyżkowała - mówi z uśmiechem na twarzy Ware.

Po stronie Trefla dwoił się i troił Phil Greene. Pod nieobecność Bakera i Varanauskasa, trener Marcin Stefański przesunął go na pozycję rozgrywającego i trzeba przyznać, że był to znakomity ruch. - On najlepiej czuje się z piłką w rękach - przyznaje szkoleniowiec Trefla. Amerykanin nie tylko zdobywał punkty (24, 7/11 z gry), ale też kreował pozycje dla kolegów (6 asyst).

- Podjęliśmy równorzędną walkę z wicemistrzami Polski. Myślę, że nasza gra mogła się podobać. Zostawiliśmy na boisku wiele zdrowia. Szkoda, że nie udało się wygrać, bo to byłby milowy krok w kierunku utrzymania w lidze - uważa Greene.

Zobacz także: Energa Basket Liga. Jarosław Zyskowski - idealny zadaniowiec

Źródło artykułu: