26-letni Jarosław Zyskowski do Anwilu trafił przed sezonem 2017/2018. Na jego transfer bardzo nalegał trener Igor Milicić, który już wcześniej namawiał zawodnika na podpisanie kontraktu.
- Głównym powodem wyboru klubu była osoba trenera Milicicia, który pytał o mnie od dwóch sezonów i to jemu najbardziej zależało na transferze. Dużo to dla mnie znaczyło - wspomina koszykarz.
Już pierwszy sezon pokazał, że Zyskowski bardzo się rozwinął pod skrzydłami Milicicia. Miał swój duży wkład w mistrzostwo Polski, które Anwil zdobył po 15 latach przerwy. Zyskowski w koszulce z "11" na plecach wystąpił w 45 meczach, w których przeciętnie notował 9,4 punktu i 2,4 zbiórki.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Kto zagra w półfinale Ligi Mistrzów? "Każdy mecz to piękna historia"
"11" była symbolem sukcesu w jego przypadku, ale tuż przed rozpoczęciem tego sezonu Zyskowski zmienił numer. O to poprosił go... Walerij Lichodiej, który do Anwilu trafił z ligi włoskiej. - Śmieję się, że po mistrzowskim sezonie zmieniam numer, ale tak czasami się w życiu sytuacje układają. Wierzę, że z "piętnastką" na plecach też zdobędę mistrzostwo Polski - tłumaczył zawodnik.
Ten sezon jest jeszcze lepszy w jego wykonaniu. Śmiało można stwierdzić, że Zyskowski rozgrywa właśnie swój życiowy sezon. Zdobywa średnio na mecz 12,5 punktu i 3,8 zbiórki. Biorąc pod uwagę zawodników grających od początku sezonu - Zyskowski jest trzecim strzelcem zespołu (tylko Simon i Michalak miał większe średnie punktowe - różnice są minimalne).
Co za rzut Zyskowskiego w meczu ze Stelmetem Eneą BC:
Zauważalnie w górę poszła także skuteczność: 49,8 do 60,3 proc. za dwa, 39,8 do 40,2 proc. z dystansu, 76,3 do 84,8 proc. z rzutów wolnych. Świetnie Zyskowski wypada także we wskaźniku efektywności. Po raz pierwszy w karierze jego eval wynosi ponad 10 (12,7).
Zyskowski u Milicicia stał się uniwersalnym skrzydłowym, który z powodzeniem łączy grę na pozycjach "3" i "4". Idealnie sprawdza się w roli zadawniowca, który wykonuje na parkiecie dużo "czarnej roboty". Potrafi odnaleźć się w tłoku podkoszowym, pobiec do kontrataku czy rzucić "trójkę" w ważnym momencie.
Nie jest zawodnikiem grającym efektownie, nie robi wsadów, ale swoją postawą na parkiecie kupił serca kibiców Anwilu, którzy za każdym razem gdy staje na linii rzutów wolnych głośno krzyczą "Ja-ro-sław".
Koszykarz często wykonuje osobiste, bo niemal do perfekcji opanował grę na kontakcie z rywalem. Jest mistrzem akcji "2+1". W kuluarach trwa dyskusja, który z zawodników - Zyskowski czy Tauras Jogela z Kinga Szczecin - jest lepszy pod tym względem. Obaj robią to znakomicie.
Zobacz także: Michał Ignerski: To był odruch faceta, który nie pozwala się kopać (Wywiad)
Brawo wy.
Może lepiej napisać coś o przyszłych reprezentantach Polski? Czy to już za trudny Czytaj całość