Od kilku tygodni Los Angeles Lakers zaczęli poszukiwanie nowego szkoleniowca. Przypomnijmy, iż po zakończeniu rozgrywek 2018/19 zwolniony został Luke Walton, który kolejny sezon z rzędu nie awansował do fazy play-off, mimo iż miał teraz w składzie jednego z najlepszych koszykarzy w NBA - LeBrona Jamesa.
Na giełdzie nazwisk wymieniani byli Doc Rivers, Jason Kidd, Monty Williams, Juwan Howard oraz Tyronn Lue. Ostatni z nich był najpoważniejszym kandydatem na posadę trenera Lakers. A to z tego powodu, że w Cleveland Cavaliers współpracował z obecnym liderem Jeziorowców, LeBronem Jamesem. Wraz z Kawalerzystami Lue wygrał całe rozgrywki w sezonie 2015/16, a w wielkim finale pokonali 4-3 Golden State Warriors.
Zobacz także: Tane Spasev: Nie poddamy się. Takie jest nasze DNA
Według najnowszych informacji, drużyna z Miasta Aniołów zdecyduje się właśnie na 42-letniego trenera. "Oficjalna oferta jeszcze się nie pojawiła, ale jest to kwestia kilku dni" - zapewnia znany dziennikarz Adrian Wojnarowski z "ESPN".
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Teorie spiskowe wokół sędziego Stefańskiego. "Każdy chciał włożyć swój kij w mrowisko"
Na korzyść Tyronna Lue przemawia także fakt, że to były koszykarz Jeziorowców, który w 2001 roku zdobył mistrzowski pierścień u boku Kobe Bryanta i Shaquille'a O'Neala.
Letnie okno transferowe będzie dla Los Angeles Lakers bardzo gorące. Na rynek wolnych agentów trafią takie gwiazdy jak Kemba Walker, Klay Thompson, Kevin Durant, Kawhi Leonard, DeMarcus Cousins, Nikola Vucevic czy Tobias Harris.
Czytaj także: MKS postraszył Stelmet, ale to zielonogórzanie prowadzą w serii
Jedna z tych gwiazd ma zasilić drużynę z Kalifornii i nie wykluczone, że będzie to Durant. Według amerykańskich mediów, skrzydłowy będzie miał jeszcze poważną ofertę z New York Knicks.