EBL. Ofensywnie do przodu. Podziurawiona Legia bez szans w starciu z Arką

Arka Gdynia pokonała Legię Warszawa 109:87 i jest już tylko o jeden triumf od półfinałów Energa Basket Ligi. Gracze zza wielkiej wody uzbierali w sobotę aż 76 punktów dla Arki. Legia z kolei wystąpiła bez Mo Soluade i Omara Prewitta.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk
James Florence PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: James Florence
Bez względu na okoliczności drużyna Tane Spaseva ma walczyć. W sobotę kolejny raz musiała radzić sobie bez Omara Prewitta, a dodatkowo w kadrze zabrakło Mo Soluade. Jeszcze w trzeciej kwarcie Legia przegrywała tylko 68:72, ale potem gospodarze byli już poza zasięgiem.

James Florence zaliczył 22 punkty i 6 asyst, Josh Bostic dołożył 18 "oczek", 9 asyst i 6 zbiórek, a Robert Upshaw dominował pod koszem - uzbierał 20 punktów, wykorzystując 8 z 10 rzutów z gry. Krótko mówiąc - liderzy zrobili swoje, a Arka jest o triumf od półfinałów Energa Basket Ligi.

Zobacz także. EBL. Waleczny King Szczecin nie dał rady. Polski Cukier Toruń z wygraną na rozpoczęcie play-off

Początek meczu należał jednak do Marcusa Ginyarda. Amerykański skrzydłowy w samej pierwszej kwarcie uzbierał 14 punktów, a gospodarze byli poza zasięgiem - mieli 76 procent rzutów z gry, trafiając m.in. 5 z 7 rzutów z dystansu i prowadzili 35:18.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa" #9: Awantura po meczu Lechii z Legią. To już wojna polsko-polska! [cały odcinek]

Legia tak naprawdę mogła liczyć jedynie na Jakuba Karolaka. Długo to on trzymał ekipę ze stolicy w grze. Pierwszą połówkę zaliczył z 21 punktami na koncie, a Legia przegrywała "tylko" 43:55.

Po zmianie stron Karolak nadal punktował solidnie, a z dystansu trafiali Rusłan Patejew i Keanu Pinder. Efekt? Po serii dziewięciu punktów z rzędy Legia przegrywała już tylko 68:72. Wtedy jednak do gry wkroczył Florence, który 20 ze swoich 22 punktów zdobył po przerwie. Amerykański łowca punktów penetrował i trafiał z dystansu, a Arka szybko wróciła do dwucyfrowej przewagi.

Decydująca część to popis gry Upshawa, który zdominował strefę podkoszową. W ataku wykorzystywał wszystko, co dali mu koledzy, a i w defensywie siał postrach - ostatecznie Arka wygrała aż 109:87 i był to triumf jak najbardziej zasłużony.

Zobacz także. EBL: MKS postraszył Stelmet, ale to zielonogórzanie prowadzą w serii

Karolak ostatecznie zaliczył aż 32 "oczka", na co złożyło się 10 celnych rzutów z gry przy 20 próbach i stuprocentowa skuteczność z linii rzutów wolnych (9/9). 14 punktów dołożył Patiejew, który m.in. wykorzystał 3 z 4 rzutów zza łuku. Bez Soluade i Prewtta Legii będzie niezwykle ciężko wyciągnąć chociażby jedno spotkanie w tej serii.

Teraz rywalizacja przenosi się do Warszawy - trzeci mecz rozegrany zostanie we wtorek 7 maja, początek o godzinie 20:00. Rywalizacja toczy się do trzech zwycięstw.

Arka Gdynia - Legia Warszawa 109:87 (35:18, 20:25, 29:30, 25:14)

Arka: James Florence 22, Robert Upshaw 20, Josh Bostic 18, Marcus Ginyard 16, Krzysztof Szubarga 9, Marcel Ponitka 7, Adam Łapeta 5, Bartłomiej Wołoszyn 4, Dariusz Wyka 4, Deividas Dulkys 4, Jakub Garbacz 0, Grzegorz Kamiński 0.

Legia: Jakub Karolak 32, Rusłan Patiejew 14, Sebastian Kowalczyk 12, Keanu Pinder 11, Filip Matczak 7, Adam Linowski 4, Michał Kołodziej 4, Patryk Nowerski 2, Mariusz Konopatzki 0, Jorge Bilbao 0, Dawid Sączewski 0, Jakub Sadowski 0.

stan rywalizacji: 2:0 dla Arki Gdynia

Czy Legia Warszawa zdoła wygrać mecz numer 3?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×