Taki wieczór zdarza się nieczęsto, ale Przemysław Zamojski pokazał, że w ważnych momentach nadal można na niego liczyć. W Dąbrowie Górniczej trafiał niemal wszystko, co chwilę podcinając rywalom z MKS-u skrzydła.
- To bardzo miłe uczucie. Cieszę się, że ta piłka wpadała do kosza, bo skuteczność była nam potrzebna - powiedział po meczu rzucający Stelmetu Enea BC Zielona Góra. Goście łącznie trafili aż 17 "trójek" w całym spotkaniu.
"Zamoj" wykorzystał 8 z 12 rzutów z dystansu. To jego rekordowe osiągnięcie, ale na łamach klubowego materiału w social mediach przyznał, iż ma nadzieję, że to nie będzie jego rekord kariery.
ZOBACZ WIDEO: Sektor Gości 108: Marek Szkolnikowski: W TVP Sport chcemy pokazać widzom wszystko, co najważniejsze [cały odcinek]
Trener zielonogórzan Igor Jovović postawił na Zamojskiego wracając do ustawienia pierwszej piątki właśnie z nim. 33-latek "strzelanie" rozpoczął od pierwszej minuty. Koledzy z drużyny doskonale szukali go na obwodzie, a ten trafiał jak natchniony. Jego forma strzelecka była "lekiem" na podwojenia środkowych.
Zobacz także. EBL. Znamy drugiego półfinalistę. Polski Cukier Toruń odprawił Kinga Szczecin
- Lepiej radziliśmy sobie na podwojeniach wysokich graczy. Szybko odrzucaliśmy piłkę na obwód, z tego kreowały się wolne pozycje no i dzisiaj dobrze trafialiśmy - przyznał na wizji.
- On doskonale wie, kiedy ma się włączyć i wejść na odpowiedni poziom. Bez przyczyny nie sięgnął po tyle mistrzostw Polski - rzucił po spotkaniu Michał Dukowicz, asystent Jacka Winnickiego. Zamojski z dziewięcioma mistrzostwami Polski jest absolutnym rekordzistą w tej kategorii.
Ostatni raz taki popis strzelecki fani Stelmetu Enea BC widzieli podczas czwartego meczu finałów w sezonie 2016/2017. Wówczas osiem razy z dystansu trafił James Florence. Zielonogórzanie zdobyli potem mistrzostwo Polski pokonując Polski Cukier Toruń. Drużynę, którą prowadził wtedy... Jacek Winnicki.