EBL. Świetny transfer Anwilu. Aaron Broussard: Warto było tutaj przyjść

WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Aaron Broussard (z piłką)
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Aaron Broussard (z piłką)

- Cieszę się, że jestem w Anwilu. Zrobiłem spore postępy w grze, jestem teraz lepszym zawodnikiem. Dużo mi daje praca na treningach z Kamilem Łączyńskim - mówi Aaron Broussard, koszykarz Anwilu, który rozgrywa świetną serię z Arką.

[b]

[/b]Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Kompleks Arki przełamany?

Aaron Broussard, zawodnik Anwilu Włocławek: Tak. W końcu! Myślę, że wszyscy tego bardzo potrzebowaliśmy. Arka nas ograła w tym sezonie już pięć razy i to nam mocno leżało w głowach. Cieszę się, że w końcu przełamaliśmy ten kompleks i to po tak dobrym spotkaniu w naszym wykonaniu.

Po raz pierwszy w tej serii zagraliście równo przez 40 minut.

I to był właśnie klucz do zwycięstwa w tym meczu. Wiadomo, że mieliśmy lepsze i gorsze momenty, ale generalnie trzymaliśmy grę na tym samym, równym poziomie. Ważne też, w przeciwieństwie do poprzednich meczów, że nie popełniliśmy prostych błędów w końcówce.

Zobacz także: EBL. Milicić chwali zespół, Frasunkiewicz narzeka. "Zagraliśmy za miękko. Tak nie wygramy meczu"

W tej serii kluczowa dla Anwilu jest skuteczność?

Wiadomo, że skuteczność jest zawsze najbardziej istotnym elementem w koszykówce, ale w tej serii zwróciłbym uwagę jeszcze na dwie inne kwestie: egzekucja naszych zagrywek i odczytanie defensywnych zamiarów rywali. Jesteśmy znacznie lepszym zespołem, gdy dzielimy się piłką, szukamy otwartych pozycji do rzutu.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Kluby powinny brać przykład z Piasta. "Mistrz nie wyskoczył z kapelusza"

Pan wyjątkowo dobrze czuje się w tej serii. Odpowiada panu gra z Arką?

Tak, bo rywale preferują fizyczną i atletyczną koszykówkę. Nie ukrywam, że lubię grać w ten sposób. Złapałem pewność siebie i myślę, że te ostatnie mecze są całkiem dobre w moim wykonaniu.

Do Włocławka trafił pan z rosyjskiego Nowogrodu. Tam był pan krótko i raczej tego okresu wspominać mile nie będzie. Czy transfer do Anwilu był strzałem w dziesiątkę?

Jak najbardziej. W Rosji nie grałem za dużo, moja rola w drużynie była ograniczona. Źle się tam czułem i chciałem coś zmienić. Anwil był dobrą opcją, bo ten zespół od kilku lat gra na wysokim poziomie, walczy o najwyższe cele. A ja właśnie chciałem trafić do takiego klubu.

Najlepsze mecze Broussarda w play-off:

RywalPunktyAsystyZbiórki
Arged BM Slam Stal 20 4 7
Arka 18 5 4
Arka 16 4 6


Jak dużo czasu potrzebował pan na zrozumienie trudnego i skomplikowanego systemu trenera Igora Milicicia?

To proces, który trwa. Ja cały czas uczę się tego systemu, poznaję wszystkie jego możliwości i rozwiązania. Już teraz wiem, że to będzie cenne doświadczenie, które z pewnością zaprocentuje w przyszłości.

Mam wrażenie, że w ciągu tych kilku ostatnich miesięcy zrobił pan spory postęp w grze. Wskoczył pan na wyższy poziom?

Myślę, że lepiej zacząłem odczytywać pewne sytuacje na boisku. Moje zrozumienie gry wskoczyło na wyższy poziom. Jestem w stanie przewidzieć pewne elementy, wykorzystywać swoje przewagi i zespołu. Dużo mi daje praca na treningach z Kamilem Łączyńskim. Mogę się od niego wiele nauczyć. On gra nieco inaczej ode mnie, świetnie podaje, czyta grę. To są te elementy, nad którymi cały czas muszę pracować.

Trener Milicić korzysta z pana na kilku pozycjach. Jak się pan w tym odnajduje?

Moją bazową pozycją jest "jedynka". Ustawiam akcje, dyryguje zespołem, ale faktycznie są takie momenty, gdy mam inną rolę. Trener stara się wykorzystywać moje mocne strony.

I dlatego tak często gra pan tyłem do kosza?

Tak, bo to mój duży atut. Jestem silny i wysoki, więc z innymi rozgrywającymi jestem w stanie zagrać tyłem do kosza.

Skąd u pana takie czucie do zbiórek? W każdym z meczów ma pan 2-3 zbiórki w ofensywie. W spotkaniu ze Stalą w ćwierćfinale miał pan nawet 5 takich zbiórek!

W moim debiutanckim sezonie na Islandii grałem jako silny skrzydłowy. Trenerzy tak mnie ustawiali. Takie były realia, do których musiałem się dopasować. Sporo mnie to nauczyło, bo dużo graliśmy akcji pick&pop, a ja też często grałem tyłem do kosza, więc to czucie do zbiórek przyszło naturalnie. Tak sobie często powtarzam, że skoro zaczynałem jako "czwórka", a teraz gram jako "jedynka" lub "dwójka", to znaczy, że umiem się dopasować do oczekiwań i nowych okoliczności.

Zobacz także: EBL. Spryt i antycypacja. Magiczny przechwyt Kamila Łączyńskiego

Źródło artykułu: